Marmurowe świątynie na ateńskim wzgórzu Akropol, teatry, rzeźby Fidiasza i Myrona, Wenus z Milo i Nike z Samotraki, malowane amfory, pitosy i kratery działają na naszą wyobraźnię. Są one jednak tylko zewnętrzną, materialną powłoką świata Hellenów. Możemy je zobaczyć i ich dotknąć. Nie oddają jednak istoty ich kultury, którą jest sposób, w jaki Grecy postrzegali i interpretowali otaczający ich świat. Aby zrozumieć rzeczywistość, potrzebowali filozofii. Aby wytłumaczyć to, czego nie potrafili objąć umysłem – mitologii i religii. Żeby opisać świat – języka.
 

Jako pierwszy powstał rzeczownik „chaos”. Był potrzebny, aby określić bezkresną niezdefiniowaną otchłań. Dopiero z chaosu zaczęły wyłaniać się kolejne byty, powstawał świat. Z bezkresu mogło wyłonić się tylko to, co Grecy potrafili nazwać. Świat poczęły wypełniać materia, przestrzeń (galaktyka, polis, agora), idee za pomocą których organizowali życie swojej społeczności (arystokracja, oligarchia, autonomia, demagog, demokracja, tyrania, hegemonia, ostracyzm) oraz świat leżący poza Helladą (ethnos – plemiona, które nie żyły w miastach-państwach, barbarzyńcy – ludzie, którzy nie mówili po grecku). Starożytna Grecja leżała na dwóch kontynentach. Poleis wyrosły na Peloponezie, w Azji Mniejszej, na wyspach Morza Śródziemnego i brzegach Morza Czarnego. Hellada była rozbita politycznie, ale stworzyła język, który żyje nadal. Bez systemu sprawnej komunikacji nie powstałyby grecka literatura i filozofia – kamienie węgielne kultury nowożytnej Europy.   – Śmiało można powiedzieć, że literatura, dramat, a w dalszej kolejności również nowsze sztuki Zachodu, w tym film, ukształtowały się w odniesieniu do dzieł i zagadnień sformułowanych przez starożytnych Greków – stwierdza dr Agnieszka Wojciechowska z Instytutu Studiów Klasycznych, Śródziemnomorskich i Orientalnych Uniwersytetu Wrocławskiego. – Nie ma chyba współcześnie osoby, która nie słyszałaby przynajmniej o Homerze, Platonie czy Arystotelesie. Prócz lingwistycznej korony Grecy wywalczyli też sobie pierwszą lokatę w maratonie najbardziej sportowych cywilizacji świata.   – Igrzyska olimpijskie to najdłużej rozgrywana na świecie impreza sportowa, bo od 776 r. p.n.e. do 393 r. n.e., a więc niemal przez 1200 lat! – podkreśla prof. Gościwit Malinowski z Uniwersytetu Wrocławskiego.  
 

Igrzysk jako pogańskiego reliktu zakazał cesarz Teodozjusz I Wielki, ale w nowożytnym świecie sztafeta sportowa znów co 4 lata wyrusza z Olimpii do miejsca rozgrywania olimpiad, niosąc pokojowe przesłanie szlachetnych zmagań.
 

Sport w sensie publicznej rywalizacji o laury zwycięstwa, regulowanej ścisłymi przepisami, narodził się w Olimpii na Peloponezie. Przy sanktuarium najważniejszego z greckich bogów Zeusa po raz pierwszy zapłonął olimpijski znicz.   Te świeckie dziś imprezy dawniej przepojone były religijnym duchem. Zawsze odbywały się w ramach świąt ku czci bogów. W Olimpii miejsce kultu Zeusa obrosło wspaniałymi sportowymi budowlami, takimi jak: gimnazjon (kompleks przeznaczony do ćwiczeń fizycznych) i hipodrom (tor wyścigowy dla koni i rydwanów). Ruiny stadionu mieszczącego niegdyś 20 tys. widzów stanowią pierwowzór dzisiejszych wielkich aren sportowych.
 

Igrzyska w Olimpii nie były jedynymi. Podobne imprezy organizowały m.in. Delfy, Nemea i Korynt. Rywalizowali na nich atleci i powożący rydwanami. W olimpijskie szranki stawali także śpiewacy, muzycy, poeci i dramaturdzy.
 

Święta sportu przyciągały mieszkańców całej Hellady i kolonii greckich. Na czas ich trwania przerywano nawet wojny. Podczas takich imprez kształtowała się świadomość wspólnoty kultury i języka wszystkich Hellenów.

Joanna Orłowska - Stanisławska