Dwa goryle nizinne z liczącego osiem osobników stada, zaczęły kaszleć 6 stycznia. Pracownicy ogrodu zoologicznego pobrali próbki kału zwierząt i wysłali je do Kalifornijskiego Laboratorium Zdrowia Zwierząt i Bezpieczeństwa Żywności w celu przeprowadzenia badań w kierunku koronawirusa SARS-CoV-2. 11 stycznia laboratorium potwierdziło infekcję u trzech osobników – podał amerykański departament rolnictwa. 

Goryle, których imion nie podano, nadal wykazują objawy infekcji. Niektóre mają katar i są ospałe. Zwierzętom podawane są dodatkowe płyny, a same goryle nie wydają się przemęczone. Nie straciły też apetytu i dobrze się odżywiają. 

Goryle pozostają w stadzie, a opiekunowie zwierząt nie zdecydowali się na rozdzielenie zdrowych i chorych osobników. 

– Żyą w jednej grupie z przewódcą stada. On jest liderem. Prowadzi ich przez cały dzień. Patrzą na niego. Naprawdę najlepiej dla nich będzie, jeśli pozwolimy im żyć tak, jak dotychczas – mówi Lisa Peterson, dyrektorka San Diego Zoo Safari Park.

Peterson podkreśla, że opiekunowie uważnie monitorują stan zwierząt. Lekarze i personel parku są przekonani, że goryle wyzdrowieją bez konieczności wdrażania leczenia. 

Goryle nizinne to jak dotąd siódmy potwierdzony gatunek zwierząt, który w naturalny sposób zaraził się koronawirusem SARS-CoV-2. Wcześniej potwierdzono zakażenia u tygrysów, lwów, norek, lampartów śnieżnych, psów i kotów domowych. Chociaż istnieją udokumentowane przypadki przeniesienia wirusa z norek na człowieka w Holandii i Danii, nie ma dowodów na to, że inne gatunki mogą wywoływać choroby u ludzi.

Podobnie jak lwy i tygrysy w zoo na Bronksie, które uzyskało wynik pozytywny w kwietniu, trzy zakażone goryle prawdopodobnie zaraziły się wirusem od pracownika zoo przechodzącego zakażenie bezobjawowo – podaje Peterson. 

Do przeniesienia infekcji doszło mimo stosowania rygorystycznych środków zapobiegawczych. Pracownicy zoo są zobowiązani do wypełniania codziennego kwestionariusza covidowego, a osoby pracujące w bezpośrednim kontakcie ze zwierzętami muszą za każdym razem zakładać kombinezon ochronny. 

Zły znak dla zagrożonej populacji

Wiadomość o zakażeniu wśród goryli potwierdza wcześniejsze wyniki badań. Analiza z listopada 2020 roku sugeruje, że goryle nizinne, które są gatunkiem krytycznie zagrożonym, wraz z kilkoma innymi rzadkimi lub zagrożonymi gatunkami małp człekokształtnych są szczególnie podatne na SARS-CoV-2. 

– Możliwość wybuchu epidemii choroby podobnej do COVID w niewoli lub w dzikich populacjach zagrożonych naczelnych, jest dość wysoka – mówił w listopadzie Harris Lewin, wybitny profesor ekologii i ewolucji na Uniwersytecie Kalifornijskim w Davis w rozmowie z National Geographic.
Na wolności pozostaje mniej niż 5 000 goryli nizinnych. Ponieważ żyją w bliskich grupach rodzinnych, naukowcy obawiają się, że jeśli jeden z osobników zostanie zainfekowany koronawirusem, infekcja może się szybko rozprzestrzenić i dodatkowo zagrozić populacji.

Dan Ashe, prezes i dyrektor generalny Stowarzyszenia Ogrodów Zoologicznych i Akwariów (AZA), poinformował National Geographic, że wynik pozytywny testu goryli jest „niepokojący”, ale ma „całkowitą pewność”, że personel zoo w San Diego podejmuje wszelkie środki ostrożności. Wszystkie potwierdzone przypadki koronawirusa u zwierząt z ogrodów zoologicznych w USA miały miejsce w akredytowanych przez AZA obiektach, które przestrzegają surowych protokołów zdrowotnych - mówi Ashe. 

Stowarzyszenie nie posiada natomiast danych dotyczących ewentualnych zakażeń, do jakich może dochodzić w nieakredytowanych ogrodach zoologicznych.