Duńczycy mają hygge, Szwedzi lagom, a Holendrzy gezelligheid. Sposobów na udane życie jest wiele. Dla różnych narodów uczucie szczęścia może oznaczać coś innego. Dla Norwegów jest nim z pewnością kontakt z naturą. Mieszkańcy tego kraju dorobili się nawet specjalnego określenia. Friluftsliv w dosłownym tłumaczeniu na polski oznacza „życie na świeżym powietrzu (fri – wolny, luft – powietrze, liv – życie).

Norweskie Lofoty zachwycają o każdej porze roku. fot. Getty Images

Filozofia życia friluftsliv to jednak nie tylko aktywne spędzanie czasu na łonie natury. Aby być szczęśliwym, liczy się każdy, nawet najmniejszy kontakt z przyrodą.

Norweski przepis na życie

Kiedy Lorelou Desjardins postanowiła zrobić sobie przerwę w pracy i wybrać się na krótki spacer po zamarzniętym jeziorze niedaleko swojego domu w Oslo, termometry wskazywały minus 13 stopni Celsjusza. Kobiecie towarzyszył mały synek oraz mąż, który właśnie zakończył 4-miesięczny urlop ojcowski. Zgodnie z regulaminem pracy, Lorelou może jedną godzinę w tygodniu przeznaczyć w pracy na specjalną przerwę na świeżym powietrzu. Jak opowiada w rozmowie z CNN nie chodzi tylko o spędzanie czasu na świeżym powietrzu. Chodzi o wykorzystywanie każdej wolnej chwili na łonie natury. 

Lorelou przeprowadziła się z Francji do Norwegii w 2010 roku. Jak twierdzi, od tego czasu jest znacznie mniej zestresowana. – Kiedy przyjechałam do Norwegii byłam typem pracoholika. W pracy spędzałam kilkanaście godzin dziennie. Pewnego wieczoru, szef Norweg zobaczył mnie za biurkiem i zapytał: Co ty tu jeszcze robisz? Wyjdź na zewnątrz, jest ładna pogoda – opowiadał podczas przemówienia na TED Talks. Wtedy też po raz pierwszy zrozumiała, że praca nie powinna być głównym celem w życiu. To prawdziwe życie, do którego przystosowała nas ewolucja, jest na świeżym powietrzu

Dobry kontakt z naturą to jedna z cech przesądzających tu o czyjeś atrakcyjności – mówi Hanna Zielińska, dziennikarka od lat mieszkająca w Norwegii. – Portret na szczycie, z fiordem w tle, to stały element prezentacji w mediach społecznościowych, tym bardziej w aplikacjach randkowych. Bo friluftsliv to nie tyle wyczyn i eksploracja, co spacer z kimś bliskim, popołudniowa przejażdżka rowerem, przebieżka z psem, piknik, lekki trekking. Raz w roku, na początku września, następuje kulminacja zdjęć tych wszystkich aktywności, w trakcie tygodnia friluftsliv. Inauguracją jest synchroniczny nocleg pod gołym niebem w różnych częściach kraju, a po nim następuje festiwal atrakcji na świeżym powietrzu, dokumentowany przez tysiące uczestników – opowiada Hanna Zielińska.
 

„Nie ma złej pogody, jest tylko złe ubranie”

Wyrażenie friluftsliv zostało po raz pierwszy użyte przez norweskiego dramaturga Henrika Ibsena w latach 50. XIX wieku. Ibsen zaproponował ten termin, aby opisać wartość, jaką dla dobrego samopoczucia ma obcowanie z przyrodą. Z czasem idea relaksu na łonie natury stała się ważną częścią norweskiej kultury. – Dziś już nawet 9 na 10 Norwegów deklaruje „uprawianie" friluftsliv – mówi Bente Lier, sekretarka generalna „Norsk Friluftsliv", organizacji zrzeszającej 18 norweskich grup outdoorowych.

Friluftsliv nie musi oznaczać uprawiania sportów ekstremalnych na świeżym powietrzu. Możliwości spędzania czasu poza domem są nieograniczone. Badania dowodzą, że spacer  w lesie może być równie korzystny dla zdrowia jak wbieganie na szczyt góry. – Fizyczne korzyści płynące z friluftsliv są nieocenione. Najczęściej bowiem ten styl życia przyjmuje jakąś formę aktywności fizycznej. Równie ważne są korzyści psychiczne, czyli lepszy nastrój i mniejszy stres – mówi Bente Lier.

Hanna Zielińska podkreśla z kolei, że życie na otwartej przestrzeni to także silne wrażenia wewnętrzne. – Mieszkam nad fiordem o ponadkilometrowej głębokości, w domu otoczonym skalnymi katedrami z całoroczną kopułą śniegu. Do naszej miejscowości dojeżdża się wydrążonym w górach najdłuższym drogowym tunelem świata – opowiada dziennikarka. 

Friluftsliv stało się ważnym elementem norweskiej tożsamości. Miłość do natury znajduje odzwierciedlenie we wszystkich aspektach życia mieszkańców tego nordyckiego kraju. I to dosłownie. W Norwegii coraz większą popularnością cieszą się:

  • przedszkola na świeżym powietrzu,
  • rowerowe randki,
  • „biblioteki” ze sprzętem do wędrowania.

Coraz powszechniejsze są również nowatorskie studia na kierunku friluftsliv.

Podczas pierwszych miesięcy życia w Norwegii, byłam w szoku, jak wiele osób – bez względu na pogodę – wychodzi z domu. W kraju, w którym jest tak mała gęstość zaludnienia, wiele odludnych miejsc i kapryśna pogoda trzeba nauczyć się żyć w zgodzie z przyrodą. Dlatego frilufstliv ma się tutaj tak dobrze –  opowiada Sylwia Smółkowska, autorka bloga „Kierunek Norwegia”, która norweskie szklaki przemierza od niemal 5 lat. 

W Norwegii warunki atmosferyczne nigdy nie stoją na przeszkodzie uprawianiu aktywności na zewnątrz. Na zdjęciu boisko na Lofotach. fot. Getty Images

Szczęśliwy jak Norweg

Pomimo długich, mroźnych zim i wielu dni bez słońca, kraje nordyckie stale zajmują czołowe miejsca w corocznych raportach ONZ dotyczących poziomu szczęścia wśród ich mieszkańców. Norwedzy od wielu lat w indeksie World Happines Index znajdują się przynajmniej w czołowej ósemce. 

Według niektórych psychologów to właśnie friluftsliv może być receptą na zimową depresję. I nie tylko zimową. – „Pandemia koronawirusa podniosła nasz poziomu lęku, a tym samym częstotliwość występowania depresji. Przez lockdown jesteśmy jeszcze bardziej zamknięci w domach i ciemnych pomieszczeniach. Dodatkowo zima pozbawia nas działania światła słonecznego, które wpływa przecież na nasz nastrój, właściwie o każdej porze dnia. Dlatego tak ważny jest kontakt ze światem zewnętrznym" – twierdzi w rozmowie z CNN dr Paul Desan, dyrektor Kliniki Badań nad Depresją w Yale School of Medicine

Norwedzy od lat są uznawani za jeden z najszczęśliwszych narodów na świecie. fot. Patrick Smith/Getty Images

– Czym dla mnie po kilku latach w Norwegii jest friluftsliv? To życie w otoczeniu przyrody, spędzanie czasu na świeżym powietrzu, w lasach, w górach, nad fiordami. Po prostu życie w zgodzie z naturą. To gofry z ogniska, noce spędzone w chamku, wielogodzinne wędrówki po lasach, wychodzenie z domu, żeby pobyć bliżej natury, kiedy tylko jest to możliwe – podsumowuje Sylwia Smółkowska. 

Nie ma Norwegii bez majestatycznej i wszechobecnej przyrody. – Potęga tutejszej natury sprawia, że Norwedzy nie muszą do niej wracać, bo od niej nie można było nigdy odejść. To majestat, który zapewnia codzienną dawkę nie tylko ruchu, ale i przeżyć duchowych – mówi nam Hanna Zielińska.

Źródła: CNN

Czytaj więcej fascynujących artykułów: