Czy jesteśmy sami we Wszechświecie? To pytanie, które coraz bardziej intryguje naukowców. Zdaniem części z nich jest zupełnie niezrozumiałe, dlaczego życie miałoby rozwinąć się tylko na jednej z miliardów planet istniejących w kosmosie.  

Ta zagadka to tzw. paradoks Fermiego. Jej rozwiązaniem jest szukanie różnych przyczyn, z powodu których nie natrafiliśmy jeszcze na żaden ślad życia pozaziemskiego. Możliwe, że nie szukamy tego, co trzeba? A może nie szukamy tam, gdzie trzeba? Albo życie powstaje bardzo rzadko i w tak ogromnych odległościach od siebie, że szansa trafienia na nie jest minimalna? 

A może – wypatrując obcych cywilizacji – powinniśmy zacząć korzystać z zupełnie innych urządzeń niż te, które stosowaliśmy do tej pory? 

Detektor fal grawitacyjnych będzie szukać kosmitów? 

Do takiego wniosku doszła grupa fizyków z kilku czołowych światowych uniwersytetów (m.in. Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles, Uniwersytetu Carnegie Melon i Uniwersytetu Lund). Na serwisie preprintów naukowych arxiv.org opublikowali pracę, w której twierdzą, że do wykrywania pozaziemskich statków kosmicznych można użyć detektorów fal grawitacyjnych. Takich jak LIGO, czyli dwie działające w USA instalacje oddalone od siebie o 3 tys. km. 

– Zdolność LIGO do rejestrowania fal grawitacyjnych, generowanych przez przyspieszające źródła astrofizyczne takie jak układy podwójne czarnych dziur, oznacza, że istnieje również potencjał wykrycia pozaziemskich megatechnologii – napisali badacze w swojej pracy. 

Jak duży statki mogliby budować kosmici? 

Myśląc o obcych statkach kosmicznych, zazwyczaj wyobrażamy sobie obiekty wielkości ziemskich pojazdów latających. Lub ewentualnie potężnych statków, które – jak w filmie „Armageddon” – zakryją pół nieboskłonu. 

Jednak wytwory pozaziemskiej cywilizacji technologicznej mogą być zupełnie innej skali. Kosmici być może są w stanie budować obiekty wielkości planet lub gwiazd – takie jak np. sfery Dysona. Tak nazywa się hipotetyczną megastrukturę na tyle dużą, że mogłaby otoczyć całą gwiazdę. Po co? Po to, by pozyskiwać całą jej energię. 

Konstrukcja tego rodzaju przepotężnych budowli jest daleko poza zasięgiem naszych możliwości. Jednak ich wykrywanie – już nie. Fizycy policzyli, że urządzenie takie jak LIGO byłoby w stanie wykryć falę grawitacyjną wywołaną poruszaniem się potężnego statku kosmicznego

Jak duży musi być statek kosmiczny, by wykryło go LIGO? 

Musiałby jednak być naprawdę olbrzymi. By odpowiednio mocno odkształcić czasoprzestrzeń, powinien mieć wielkość Jowisza i poruszać się z prędkością odpowiadającą 1/10 prędkości światła. Co istotne, przy takich parametrach LIGO zarejestrowałby jego ruch z odległości nawet 326 tys. lat świetlnych. 

Naukowcy zwracają również uwagę, że LIGO i inne detektory byłyby w stanie zarejestrować falę grawitacyjną wygenerowaną przez napęd typu wrap. To hipotetyczny silnik mający zdolność kompresowania czasoprzestrzeni przed dziobem statku i rozciągania jej za pojazdem kosmicznym. W ten sposób możliwe byłoby pokonywanie gigantycznych odległości bez łamania zasady przekraczania prędkości światła. 

Inne detektory do szukania kosmitów 

Dlaczego detektory takie jak LIGO mogą być dobrym pomysłem na przeczesywanie kosmosu w poszukiwaniu śladów obcych cywilizacji? Badacze zwracają uwagę, że z pomocą SETI bada się tysiące do maksymalnie dziesiątków tysięcy gwiazd. – LIGO natomiast może wysondować 10<11> gwiazd w Drodze Mlecznej – napisali naukowcy

To nie koniec zalet detektorów. Fale grawitacyjne podróżują przez kosmos praktycznie niezatrzymywane, natomiast – dla porównania – promieniowanie elektrostatyczne może zostać pochłonięte np. przez znajdujące się na jego drodze obłoki pyłu. Urządzenia rejestrujące promieniowanie elektromagnetyczne należy wycelować w konkrety punkt na niebie. Detektory natomiast mogą skanować znacznie większe fragmentu kosmosu. 

Badacze zwracają też uwagę, że wraz z pojawieniem się nowych, budowanych właśnie detektorów, możliwości poszukiwań życia pozaziemskiego znacznie wzrosną. Szczególne nadzieje wiążą z japońskim DECIGO (ma zacząć działać w 2027 r.) oraz Big Bang Observer. Ten drugi to proponowany następca interferometru LISA – obserwatorium astronomicznego składającego się z trzech satelitów umieszczonych na orbicie okołosłonecznej. LISA ma zacząć działać w następnej dekadzie. 

Źródło: Phys.org, arxiv.org