Hitler zarządził przygotowania do inwazji morskiej na Wyspy Brytyjskie pod kryptonimem „Seelöwe” (Lew Morski). Najpierw jednak niemiecka Luftwaffe miała rzucić Anglię na kolana bombardowaniami. Miała do dyspozycji 2500 bombowców i myśliwców. Brytyjski RAF mógł im przeciwstawić 1900 maszyn.

Początkowo celem nazistów było niszczenie brytyjskiej floty i żeglugi. Potem celowali w przemysł lotniczy i lotniska. W ostatniej fazie bombardowali głównie cele cywilne. Chcieli złamać chęć oporu w społeczeństwie brytyjskim i zmusić Wielką Brytanię do wycofania się z II wojny światowej.

Bitwa o Anglię

Niebo nad Anglią stało się areną straceńczych walk pilotów myśliwców. Do legendy przeszły pojedynki między brytyjskimi maszynami Supermarine Spitfire Mk Ia oraz niemieckimi Messerschmittami Me 109.

Spitfire kontra MesserschmittSpitfire kontra Messerschmitt / ryc. archiwum NG

Strony konfliktu miały różną taktykę w powietrzu. Samoloty RAF-u skręcały w locie równoległymi łukami. Maszyna po zewnętrznej musiała więc przyspieszać, podczas gdy pozostałe hamowały. Piloci Luftwaffe latali w kluczu inaczej. Wykonywali zakręty jednakowej długości przy tej samej prędkości.

Niemieckie dowództwo popełniło wiele błędów. Przeceniało możliwości swoich samolotów. Nie doceniło natomiast znaczenia radaru. Ten wynalazek pozwolił Anglikom śledzić działania przeciwnika i adekwatnie reagować. Brytyjski przemysł szybko uzupełniał straty w samolotach.

Wynik bitwy o Anglię

Celem ataku powietrznego Niemiec było utorowanie drogi do inwazji morskiej. Nie doszło do niej, bo hitlerowcy przegrali bitwę o Anglię. Nie sterroryzowali Anglików i nie zyskali dominacji w powietrzu.

Bitwa o Anglię toczyła się od 10 lipca do 31 października. Jednak najcięższe walki rozgrywały się od 8 sierpnia do końca września. Potem Niemcy atakowali już mniejszymi siłami, aż w końcu dali za wygraną.

31 października 1940 r. kampania powietrzna zwana bitwą o Anglię zakończyła się klęską Luftwaffe. Niemcy stracili ponad 1700 samolotów, a około 600 zostało uszkodzonych. Straty ludzkie to 2500 poległych i wziętych do niewoli oraz 1000 rannych lotników. RAF stracił ponad tysiąc maszyn i prawie 500 pilotów, drugie tyle zostało rannych.

Udział polskich pilotów w bitwie o Anglię

W bitwie o Anglię wsławili się polscy piloci. „Gdyby wszyscy nasi alianci byli podobni do Polaków, wojna do tej chwili miałaby zupełnie inny przebieg” – powiedział król Jerzy VI. Chodziło mu przede wszystkim o pilotów myśliwców ze słynnego Dywizjonu 303.

Polski 303. Dywizjon Myśliwski Warszawski im. Tadeusza Kościuszki był jedną z najlepszych jednostek podczas bitwy o Anglię. Zaliczono mu aż 126 zestrzeleń, co stanowiło rekord. Kolejny na liście najskuteczniejszych brytyjski 41. Dywizjon miał na koncie 57 niemieckich maszyn.

Oprócz tego polscy piloci walczyli wtedy także w dywizjonie myśliwskim 302. („Poznański”). A także – na mniejszą skalę – w dywizjonach bombowych: 300. (Ziemi Mazowieckiej) i 301. (Ziemi Pomorskiej „Obrońców Warszawy”). Bombowce atakowały niemieckie jednostki desantowe przygotowane we francuskich portach do ewentualnej inwazji na Wyspy Brytyjskie.

Polacy służyli też w brytyjskich dywizjonach. Podobnie jak czeski as Josef František latał w Dywizjonie 303. W sumie angielskiego nieba broniło 145 polskich pilotów. Zginął co piąty. Stanowili 5 proc. lotników brytyjskiej RAF (Royal Air Force), ale zestrzelili i uszkodzili ponad 200 niemieckich maszyn, co stanowiło 12 proc. strat Luftwaffe.

Arkady Fiedler poświęcił im książkę „Dywizjon 303”. Powstał też filmy wojenne o polskich pilotach. W tym „Dywizjon 303” (reż. Denis Delić) oraz „303. Bitwa o Anglię” (reż. David Blair).

Jak wyglądałaby bitwa o Anglię bez Polaków?

Można podywagować, czy Brytyjczycy poradziliby sobie bez polskich lotników w batalii z Luftwaffe w 1940 r.? Zapytany o to profesor Janusz Odziemkowski stwierdził: „Skłaniam się do poglądu, że Brytyjczycy, przyciśnięci do muru, daliby radę mimo wszystko. Tyle że straty byłyby zapewne daleko większe, walki trwałyby dłużej i niewykluczone, że opóźniłyby proces rozbudowy sił zbrojnych, a co za tym idzie także inwazję na kontynent. To z kolei mogło skutkować przedłużeniem wojny, dalszymi milionami ofiar i na frontach, i w obozach koncentracyjnych”.

Profesor Jerzy Kirszak idzie jeszcze dalej w swej opinii: „Moim zdaniem Brytyjczycy daliby radę obronić Wyspy nawet bez naszego udziału. Oczywiście ponieśliby dużo większe straty, być może ich lotnictwo myśliwskie uległoby chwilowemu zniszczeniu. Ale i tak zadaliby Luftwaffe takie straty, że jeśli nawet RAF byłby czasowo pokonany, to Niemcy odnieśliby pyrrusowe zwycięstwo. Ponieważ tak osłabione Luftwaffe nie mogłoby zatopić Royal Navy i tym samym utorować Kriegsmarine drogę do inwazji. Myślę, że byłaby to raczej sytuacja patowa”.

Słynne słowa Churchilla

Zapomina się często, że słynne słowa Churchilla: „Nigdy w dziejach ludzkich konfliktów tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym” nie odnosiło się tylko do Polaków. Dotyczyło – prócz Brytyjczyków – także Czechów, Kanadyjczyków, Francuzów, Belgów i amerykańskich ochotników. Co więcej, nie odnosiło się tylko do pilotów myśliwskich, ale także do załóg dywizjonów bombowych. Te wówczas dokonywały już piekielnie niebezpiecznych nalotów nie tylko na barki inwazyjne przycumowane we francuskich portach, ale też na sam Berlin.

Źródło: archiwum NG.