Nie od dziś wiadomo, że rekiny chętnie osiedlają się u wybrzeży Miami. W ostatnim czasie naukowcy ustalili, że południe Florydy szczególnie upodobały sobie rekiny młoty. Z najnowszych badań wynika, że Zatoka Biscayne jest swego rodzaju „przedszkolem” dla najmłodszych osobników tego narażonego na wyginięcie gatunku. To może być pierwsze tego typu miejsce na wodach Atlantyku. Najpierw siedlisko rekinów młotów musi zostać oficjalnie potwierdzone przez ekspertów.

Rekiny młoty na Florydzie

Catherine Macdonald, wykładowczyni na Uniwersytecie w Miami przyznaje, że nie planowała badań nad rekinami młotami.

– Obserwowaliśmy inne gatunki w Zatoce Biscayne i przypadkiem złapaliśmy młodocianego głowomłota pospolitego. Potem kolejnego i jeszcze kolejnego. Wtedy zdaliśmy sobie sprawę, że to nie przypadek – mówi.

Zespół Macdonald zainteresował się populacją rekinów młotów. Następne lata spędzili, badając podwodne „przedszkole” zajmujące powierzchnię niespełna dwóch kilometrów kwadratowych między Key Biscayne i Matheson Hammock Park. Miejsca te cieszą się dużą popularnością wśród żeglarzy. To oznacza, że ochrona Zatoki Biscayne może mieć kluczowe znaczenie dla przedłużenia całego gatunku głowomłotów.

Rekiny młoty zamieszkujące wybrzeża Florydy są drapieżnikami szczytowymi. To oznacza, że znajdują się na początku łańcucha pokarmowego i nie muszą bać się innych zwierząt. Same najchętniej żywią się płaszczkami. Autorzy badań często widzieli, jak dorosłe osobniki przeczesują łąki trawy morskiej w poszukiwaniu ulubionych przysmaków. Wyglądały przy tym jak automatyczne wykrywacze metale. Trudno powiedzieć, żeby rekiny młoty były wybredne. Nierzadko polują też na swoich kuzynów – żarłacze czarnopłetwe.

Podwodni mieszkańcy Zatoki Biscayne, choć mogą wydawać się wyjątkowo bezwzględnymi drapieżnikami, z ogromną troską podchodzą do wychowywania małych. Najmłodsze osobniki dorastają w bezpiecznym środowisku, gdzie nie brakuje im pożywienia. Kiedy dorastają, opuszczają „przedszkole” i rozpoczynają samodzielne polowania na otwartych wodach oceanu.

„Przedszkole rekinów” młotów

Biolodzy morscy już wcześniej obserwowali rekiny młoty u wybrzeży Florydy i Georgii, jednak to pierwszy raz, kiedy trafili na miejsce, gdzie przebywa tak wiele młodocianych osobników. Aby potwierdzić, że Zatoka Biscayne rzeczywiście jest wylęgarnią rekinów, zespół prowadzony przez Macdonald musiał odpowiedzieć na trzy kluczowe pytania: czy w tym miejscu maluchów jest więcej, niż gdziekolwiek indziej, czy zostają tam na dłużej oraz, czy pojawiają się co roku. W tym celu naukowcy oznaczyli dziewięć młodziutkich rekinów specjalnymi trackerami.

Wyniki badań spełniły wymagane kryteria. Macdonald zapowiada jednak, że już myśli o ich kontynuacji. W przyszłości chciałaby ustalić granice rekiniego „przedszkola” i oszacować, jak wiele maluchów dorasta w nim każdego roku.

Drapieżne, ale bezbronne

Zatoka Biscayne nie jest idealnym miejscem do wychowywania małych rekinów. Wylęgarnia znajduje się zaledwie kilka kilometrów od centrum Miami. W weekend tłumnie pojawiają się tam miłośnicy sportów wodnych i wędkarze. U osobników złapanych na potrzeby badań naukowcy zaobserwowali obrażenia, najprawdopodobniej po zderzeniu z łodzią lub rowerkiem wodnym, czy haczyki wędkarskie w podniebieniach.

Połowy rekinów młotów są nielegalne ze względu na ich zagrożony status. Na terenie Zatoki Biscayne obowiązuje jednak pozwolenie na komercyjne i rekreacyjne łowienie ryb. W efekcie wędkarzom zdarza się przypadkowo złapać głowomłota. Wówczas stres może być dla nich śmiertelnym zagrożeniem.

W takich sytuacjach należy po prostu odpuścić i pozwolić im odpłynąć. W przeciwnym razie rekiny mogą umrzeć ze strachu. Znamy takie przypadki – instruuje Macdonald.

Dorosłe rekiny młoty mogą pokonywać nawet setki kilometrów rocznie. Właśnie dlatego ich ochrona wymaga współpracy międzynarodowej. Dotychczasowe próby okazały się nieskuteczne. W 2019. r. gatunek został uznany za krytycznie zagrożony wyginięciem.