- To, ile osób pojawiło się w Chorzowie, przerosło nasze najśmielsze oczekiwania. Jesteśmy bardzo szczęśliwi i dziękujemy wszystkim, którzy chcieli w ten sposób wspólnie z nami upamiętnić tak wyjątkowego człowieka, jakim był Artur Hajzer - powiedział nam na mecie Marcin Rudzki, jeden z organizatorów biegu. - Byliśmy bardzo szczęśliwi, kiedy jeszcze dzisiaj (w dniu biegu) po południu liczba zgłoszeń wynosiła 700 uczestników. Na miejsce dojechało jednak znacznie więcej osób. Numery, które wydawaliśmy przy rejestracji, skończyły się na 1074. Z naszych wyliczeń wynika, że w Chorzowie pobiegło blisko 1400 osób (dane nieoficjalne ponieważ zabrakło druków po 1074 numerze) - dodaje Rudzki.

Chorzów to dopiero początek

Imponujący wynik, biorąc pod uwagę fakt, że bieg udało się zorganizować zaledwie w kilka tygodni. Ale Chorzów to nie wszystko. Himalaiści, alpiniści, biegacze oraz wszyscy inni ludzie, którzy chcieli wspólnie zrobić coś ku pamięci Artura Hajzera, pobiegli w Warszawie, Krakowie, Poznaniu oraz wielu innych miastach w Polsce i nie tylko. Marcin Rudzki cały czas dostaje zdjęcia i krótkie filmiki z biegów, które odbyły się np. we Włoszech.

- Nie spodziewałem się, że w tak krótkim czasie uda nam się dotrzeć do tak wielu osób. W Chorzowie miał miejsce główny bieg i zdecydowanie było nas najwięcej, ale otrzymałem już informacje, że w Krakowie pobiegło kilkadziesiat osób, podobnie w Warszawie i wciąż odbieram wiadomości na temat mniejszych biegów, które
zostały zorganizowane zagranicą - mówi podekscytowany.

Atmosfera na medal

"Bieg dla Słonia" z założenia miał być imprezą rekreacyjną, formą spotkania i uczczenia pamięci Artura Hajzera w taki sposób, jaki by sobie tego sam życzył.

- Artur sam sporo biegał, może nie ostatnio, ale wcześniej tak. Wyprawa w góry to ogromny wysiłek dla organizmu, trzeba być w bardzo dobrej formie. Ja sam przed ostatnią wyprawą przez blisko 2 miesiące biegałem 6 razy w tygodniu - opowiedział National Geographic Polska Artur Małek, pierwszy z zimowych zdobywców Broad Peak. Na trasie pojawił się też Adam Bielecki, Janusz Majer i wiele innych osób, które dobrze znały "Słonia".

Artur Małek z jubileuszową flagą Towarzystwa National Geographic Polska. Chodziło o to, by się spotkać i wspólnie uczcić tak wyjątkowego człowieka jakim był Artur Hajzer. Nie było opłat startowych, pomiarów, klasyfikacji. Mimo wszystko niektórzy zdecydowali się na to, by dać z siebie wszystko i pobiec najszybciej jak potrafią, inni przełamali się i pokazali, że potrafią to zrobić i przetruchtali całą trasę, mimo tego, że na co dzień w ogóle nie biegają. Na największy szacunek zasługują osoby niepełnosprawne, których również nie zabrakło na trasie. Każdy znalazł swój sposób na to, by kultywować wyznawane przez "Słonia" wartości i pokazać, że nie ma rzeczy niemożliwych.
Od lewej: Justyna Rudzka, Jarosław Juszkiewicz, Marcin Rudzki. Ekipa radiowców z flagą NG.
Upał nie zniechęcił nikogo, a tłum ludzi, którzy z czołówkami na głowach wyruszył w ciemną noc, zbudował niesamowity klimat. Było po prostu magicznie, czuło się to w powietrzu. Najlepszym tego wyznacznikiem, jest fakt, że mimo późnej godziny, wszyscy jeszcze długo po biegu nie chcieli się rozejść. Rozmowom i wspomnieniom nie było końca. Cudowny, magiczny wieczór. Cieszymy się, że mogliśmy być na miejscu i uczestniczyć w takim wydarzeniu.

Redakcja National Geographic Polska

Statystyki: - najstarszy uczestnik rocznik 1935, najmłodszy lat 3 (z tych zarejestrowanych)

- pobiegli głównie Polacy, ale też obywatele : Turcji, USA, Niemiec i Austrii - na stracie stanęli mieszkańcy województw: śląskiego- głównie, ale też pomorskiego, dolnośląskiego, kujawsko-pomorskiego, lubelskiego, łódzkiego, małopolskiego, mazowieckiego, opolskiego, podkarpackiego i podlaskiego Ogromny wkład pracy włożył także August Jakubik- ultra maratończyk, instruktor, organizator biegów 12 i 24 godzinnych. Najbliższa wyprawa... bieg do Watykanu. Nie tylko pomógł przygotować bieg, ale także wzorowo poprowadził całe wydarzenie.