Archimedes to jeden z najwybitniejszych matematyków w dziejach. Zawdzięczamy mu m.in. słynne prawo hydrostatyki (zwane prawem Archimedesa), prawo dźwigni czy metody wyznaczania środków ciężkości figur płaskich. A także śrubę wodną, służącą do podnoszenia cieczy albo sypkich materiałów.

Ten słynny starożytny uczony i mechanik urodził się i zmarł w Syrakuzach. Zginął w 212 r. p.n.e. po zdobyciu Syrakuz przez wojska rzymskie w czasie drugiej wojny punickiej. Podobno dowódca Rzymian, Marcellus, nakazał swoim żołnierzom oszczędzić genialnego matematyka. Jeden z nich nie wykonał rozkazu. Archimedes zginął w wieku 75 lat.

Wiele lat później wśród starożytnych zaczęła krążyć niesamowita opowieść. Według niej w czasie oblężenia Syrakuz Archimedes podpalił rzymskie okręty za pomocą luster. Użył ich rzekomo po to, by zogniskować na wrogiej flocie światło słoneczne.

Naukowy projekt szkolny

Historia ta zainspirowała młodego Kanadyjczyka, Brendena Senera. W ramach szkolnego projektu Sener postanowił zbudować miniaturową wersję śmiercionośnych luster. Jak tłumaczył Business Insiderowi, jego celem nie było podpalanie niczego. Tylko sprawdzenie, czy za pomocą luster i lampki da się znacząco zwiększyć temperaturę celu.

U Senera stał się nim pomalowany na żółto karton. Na jednym jego punkcie trzynastolatek ogniskował – za pomocą wklęsłych lusterek – światło podgrzewających lampek. Podczerwony termometr mierzył, jak zmieniała się temperatura kartonu z każdym dodanym lustrem.

Źródłem energii była 100-watowa żarówka. Jedno lusterko podgrzało cel o 7,8 st. C. Drugie i trzecie o 4,4 st. C. Czwarte zaś o 10 st. C – do temperatury 53 st. C. Jak stwierdził Sener, Archimedesowi mogło udać się podpalić statki Rzymian. – Gdyby zostało to przeprowadzone na większą skalę i przy użyciu wystarczająco mocnego źródła ciepła, z pewnością byłoby to możliwe – powiedział kanadyjski uczeń.

Legenda o Archimedesie

Tylko czy na pewno? I skąd w ogóle znamy historię o Archimedesie? Wzmiankował ją Lukian z Samosaty. Jednak ten satyryk, retor i sofista żył w II w. n.e., czyli kilkaset lat po greckim matematyku. O rzekomym wojennym pomyśle Archimedesa napisał też Antemiusz z Tralles. Bizantyjski mechanik i fizyk z V i VI w. n.e. wspomniał, że narzędziem, jakiego miał użyć Archimedes przeciwko Rzymianom, były odpowiednio ukierunkowane lustra.

Później opowieść zaczęła żyć własnym życiem. Oraz wzbudzać potężne spory. O tym, czy z pomocą luster można było podpalić nadpływające do Syrakuz statki, dyskutowano już w renesansie. Między bajki historię tę nakazywał włożyć Kartezjusz. Pierwsze eksperymenty sprawdzające wykonalność konceptu przeprowadzono w połowie XVIII w. Podjął się tego hrabia Georges-Louis Leclerc de Buffon, autor wielotomowej „Historii naturalnej”. Później – w kolejnych epokach – przeprowadzano je wielokrotnie.

Mit o spaleniu rzymskiej floty

W 1973 r. na poważnie tematem zajął się grecki naukowiec Ioannis Sakkas. Eksperyment przeprowadził w porcie w Skaramangas. Wykorzystał 70 luster pokrytych miedzią o średnicy metr-półtora oraz oddaloną o 50 metrów atrapę rzymskiego statku zrobioną ze sklejki. Po skierowaniu na nią luster atrapa, pokryta słomą, spaliła się w kilka sekund. Sakkas uznał to za przekonujący dowód, że Archimedes mógł wykorzystać lustra z powłoką z brązu przeciwko Rzymianom.

Inni nie byli jednak przekonani. Legenda o lustrach Archimedesa była aż trzy razy testowana w programie „Pogromcy mitów”. Za każdym razem wniosek był taki sam. Trzymanie kilkudziesięciu – a może nawet kilkuset luster – i kierowanie z ich pomocą światła na poruszające się, odległe o co najmniej kilkadziesiąt metrów okręty, to dobry sposób co najwyżej na sianie zamętu wśród oślepionych i zdezorientowanych żołnierzy wroga. Zaś do podpalenia ich statków znacznie lepiej nadawałyby się płonące strzały lub pociski ciskane z katapult.

Temat doczekał się również pracy naukowej. W 1992 r. w czasopiśmie „European Journal of Physics” ukazał się artykuł dowodzący, że opowieść o lustrach Archimedesa to nic więcej niż mit. „Stwierdzamy, że dopiero połączony wysiłek około 440 ludzi, z których każdy dzierżyłby metalowe lustro o powierzchni 1 m2, spowodowałby zapalenie drewnianego kadłuba o powierzchni 1 x 0,5 m w odległości 50 m” – napisali jego autorzy, fizycy z Uniwersytetu Leicester. Dodali jednak, że znacznie mniejszy oddział – np. 50-osobowy – mógłby poważnie poparzyć niektórych spośród atakujących.


Źródła: Business Insider, Wikipedia, European Journal of Physics.