Wcześniejsze badania nad zanieczyszczeniem mórz i oceanów wykazały, że ogromna ilość plastiku wytworzonego przez człowieka przedostaje się do oceanów za pośrednictwem rzek. Choć inne badania mówiły o 100 kluczowych rzekach, nowa analiza, przeprowadzona w ramach projektu The Ocean Cleanup, wskazuje, że aż 1000 z nich odpowiada za transport 80 proc. wszystkich tworzyw sztucznych, jakie trafiają do oceanów w ciągu roku. 

Autorów badania zaskoczył fakt, że małe rzeki miejskie okazały się największym źródłem zanieczyszczeń. 

Naukowcy stworzyli też mapę przedstawiającą ujścia tych najbardziej zanieczyszczonych rzek. Najwięcej z nich znajduje się na południowym wybrzeżu Azji oraz w Ameryce Południowej. 

Mapa 1000 najbardziej zanieczyszczonych rzek na świecie / (fot. The Ocean Cleanup)

Wiatr i deszcz znoszą śmieci do rzek

W ramach tych nowych badań naukowcy podjęli próbę znalezienia głównych czynników decydujących o tym, które z rzek stają się kanałami transportowymi dla odpadów. Postanowili prześledzić drogę tworzyw sztucznych od miejsca ich wykorzystania do oceanu. 

Dzięki temu odkryli, że decydujące są: wiatr i opady, które przenoszą tworzywa sztuczne z obszarów lądowych do wód; sposób użytkowania ziemi i jej ukształtowanie (niektóre rodzaje terenu mogą ułatwić przemieszczanie tworzyw sztucznych przez siły natury) oraz odległość od morza czy oceanu, czyli dystans, jaki muszą pokonać plastikowe odpady, aby dostać się do wód.

Co oczywiste, głównym czynnikiem wpływającym na prawdopodobieństwo przedostania się tworzyw sztucznych do oceanu okazało się ostatnie ze wspomnianych uwarunkowań. W badaniu stwierdzono, że tworzywa używane w pobliżu oceanu lub w pobliżu nieodległych od niego rzek mają większą „szansę” wypłynąć na szerokie wody. 

Małe rzeki – wielki problem

Tak zidentyfikowane czynniki – czyli warunki pogodowe, ukształtowanie terenu i odległość od linii brzegowej – posłużyły naukowcom do oszacowania, które rzeki mogą nieść ze sobą najwięcej zanieczyszczeń. 

Wcześniejsze badania przyniosły dowody na to, że większość tworzyw sztucznych wrzucanych do oceanu pochodzi z kilku dużych systemów rzecznych. Nowe dowody sugerują, że sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana. 

Naukowcy zbadali tysiące systemów rzecznych, analizując ich cechy geologiczne, bliskość zamieszkałych obszarów oraz dystans od zaludnionych rejonów rzek do ich ujścia. Dzięki temu odkryli, że bardzo dużo plastikowych odpadów trafia do oceanów także za pośrednictwem mniejszych rzek.

„Odpady z tworzyw sztucznych w coraz większym stopniu gromadzą się w środowisku morskim. Dane dotyczące rozmieszczenia i ilościowego określenia źródeł rzecznych, wymagane do opracowania skutecznych środków łagodzących, są ograniczone” - napisali autorzy w podsumowaniu badania. 

Mają nadzieję, że ich ustalenia pozwolą opracować nowe rozwiązania, które ograniczą ilość trafiającego do oceanu plastiku. 

Mikroplastik w oceanie i na talerzu

Opublikowane w 2020 roku badania wykazały, że obecnie mikroplastik można znaleźć w każdej próbce mięsa ryb i owoców morza. Co więcej – próbki mikroplastiku, pochodzącego najpewniej z odzieży, znaleziono w wodach Arktyki i na szczycie Mount Everestu. Mikroplastik spada na nas także z nieba – razem z deszczem. 

Zanieczyszczenie globalnych wód mikroplastikiem i odpadami z tworzyw sztucznych wydaje się problemem nie do rozwiązania. Część ekspertów uważa, że jedyne, co nam zostało, to ograniczanie strat. Niestety mimo coraz liczniejszych badań potwierdzających, że mikroplastik jest wszędzie, politycy i przedsiębiorcy nadal bezczynnie przyglądają się rozwojowi sytuacji. 

źródło: Phys.org