To niestety koniec Trzeciej Transatlantyckiej Wyprawy Kajakowej Aleksandra Doby. Wypadek, jakiego doznał kajakarz już na wodach oceanu, zmusił go do rezygnacji z dalszej podróży.
Po wielu godzinach oczekiwania na choć chwilową poprawę warunków pogodowych umożliwiających wpłynięcie na otwarty ocean, późnym wieczorem we wtorek 31 maja Olek wyruszył ze swojego przyczółka w zatoce Lower Bay, minął półwysep Sandy Hook i wreszcie znalazł się na wodach Atlantyku. Niestety, nie zdążył jeszcze odpłynąć na tyle daleko od lądu, by uniknąć zagrożenia, jakie dla kajakarzy w tym obszarze stwarzają niekorzystne wiatry.
Fot. Alex Chmielinski
- To koniec wyprawy – oznajmił mi Olek przez telefon, mówiąc jakby nie swoim głosem, przytłumionym i bezdźwięcznym. – Proszę, przyjedź i ściągnij mnie z plaży parku Sandy Hook.
Fot. Piotr Chmielinski
Kilka godzin później, wraz z moim synem Alexem, dotarliśmy na miejsce katastrofy, gdzie czekali już na nas moi przyjaciele z Nowego Jorku, Luis Muga z żoną Dorotą. Zastaliśmy Olka pracującego intensywnie nad usuwaniem wody z kajaka, tak mocno skupionego na tej czynności, że wręcz nieobecnego. A jednocześnie przygaszonego, skurczonego, pewnie i obolałego, choć nawet o tym nie wspomniał. Najważniejsze jednak, że całego i zdrowego.
Fot. Piotr Chmielinski
Z pomocą przypadkowo spotkanej grupy studentów, policjanta Richarda oraz Johna Wylie’a, właściciela przedsiębiorstwa konstrukcyjnego, który użyczył nam swojego podnośnika, załadowaliśmy „OLO” na przyczepę i wróciliśmy do Waszyngtonu.
Fot. Alex Chmielinski
Jeszcze w czasie podróży z Nowego Jorku Olek, ochłonąwszy nieco po wypadku, miał nadzieję, że może jednak uda mu się wrócić na ocean, że po naprawieniu kilku uszkodzonych elementów i urządzeń oraz wysuszeniu wszystkiego, co przemokło podczas dwukrotnej przewrotki kajaka, wyruszy ponownie za kilka dni. Teraz już wiadomo, że nie będzie to możliwe.
Fot. Alex Chmielinski
To jednak nie znaczy, że Olek rezygnuje z wyprawy. Zamierza przepłynąć Atlantyk po raz trzeci w przyszłym roku i w Lizbonie uczcić swoje 71. urodziny.
Tekst: Piotr Chmieliński
Fot. Piotr Chmielinski
Podróżnik zakładał, że droga nie będzie łatwa, wcześniejsze prognozy pogody ostrzegały przed silnym wiatrem na oceanie.
Zobacz jak zaczął się rejs - zdjęcia z początku wyprawy w Nowym Jorku.
Fot. Piotr Chmielinski
Każdej wyprawie Doby towarzyszy obawa o jego zdrowie. Ale nawet jego żona, pani Gabriela doradza dystans.
- Trzeba zachować pewien dystans, bo tych emocji byłoby za wiele. Takie jest życie - mówi z uśmiechem.
Aleksander Doba został rok temu nagrodzony tytułem Podróżnik Roku NG - przeczytaj dlaczego.
Fot. Piotr Chmielinski
Aleksander Doba z pewnością nie zrezygnuje ze swojego planu, wypadek odsunie go jedynie w czasie.
Fot. Piotr Chmielinski
A my czekamy na bezpieczny powrót Ola i OLA.
Przeczytaj co Aleksander Doba mówił nam o swoich planach przed wyprawą.
Fot. Piotr Chmielinski