Mongolskie inwazje w XIII wieku to seria najważniejszych wydarzeń w historii Japonii. Mongołowie pod przywództwem Kubilaj-chana (wnuka Czyngis-chana), po zdobyciu południowych Chin i Korei, postanowili zaatakować Kraj Kwitnącej Wiśni, aby jeszcze bardziej rozszerzyć swoje wpływy terytorialne i pozbyć się potężnego wroga.

Mongolskie inwazje na Japonię

W 1274 i 1281 roku doszło do dwóch militarno-morskich inwazji. Chan nie docenił jednak sił nieprzyjaciela i w obydwu kampaniach poniósł porażkę. Japońscy samurajowie po raz kolejni udowodnili swoją siłę i determinację w obronie swoich włości.

W tym roku podwodnym archeologom udało się dokonać odkrycia, które rzucają nowe światło na XIII-wieczne inwazje. Badacze odnaleźli bowiem wrak, który należał do mongolskiej floty, która w 1281 roku dotarła do Japonii. Była to jedna z największych operacji morskich w historii ludzkości. Chan wysłał w kierunku japońskich wysp aż 4 000 statków i 140 000 żołnierzy.

Najbardziej zacięte walki toczyły się na wybrzeżu zachodnim. Armia japońska nie była tak liczna i Mongołom w końcu udało się wedrzeć w głąb terytorium kraju. To było 54 dni grozy, gdy Japończycy niemal przestali wierzyć w swoje zwycięstwo. Jednak, tak jak w przypadku inwazji z 1274 roku, uratował ich żywioł.

Tajfun na ratunek Japonii

W Japonię uderzył olbrzymi tajfun, a przestraszeni Mongołowie w panice zaczęli uciekać. Próbowali ratować się na statkach, jednak większość rozbijała się o przybrzeżne skały. Najeźdźcy, którzy zdołali odpłynąć, zatonęli na burzliwym morzu. Wkrótce tajfun, który ocalił kraj kwitnącej wiśni, został nazwany Kamikaze, czyli „Boski Wiatr”.

Eksperci uważają, że część mongolskiej armii szukała schronienia w zatoce Imari, mając nadzieję na przetrwanie tam burzy. Spotkał ich jednak taki sam los, jak wszystkich. Współcześnie uważa się, że zatoka jest istnym cmentarzyskiem najeźdźców, których Kubilaj-chan wysłał na śmierć. W przeszłości już wielokrotnie odkrywano tu artefakty z czasów słynnych inwazji.

Zespół badaczy pod kierownictwem Yoshifumi Ikedy, profesora archeologii na Uniwersytecie Kokugakuin, prowadzi badania w zatoce od lat 80. Naukowcom już w 2011 roku udało się znaleźć jeden z mongolskich statków. Prace trwają naprawdę długo, ponieważ – jak zaznaczają archeolodzy – jest to niezwykle trudny region do podwodnych poszukiwań. – Widoczność pod wodą w obszarze otaczającym wyspę Takashima jest jak nurkowanie w zupie miso – przyznaje Ikeda.

Mongolskie statki po 800 latach dotrą do Kraju Kwitnącej Wiśni

Teraz naukowcy poinformowali o swoim najnowszym odkryciu. Jesienią 2022 roku udało im się wyłowić drewnianą kotwicę, która była elementem kolejnego zatopionego statku z XIII wieku. – Uważnie przyglądamy się topografii dna morskiego i warstwom. Zawężamy nasze poszukiwania, aby znaleźć ten wrak – dodał Ikeda. – Myślę, że już prawie udało nam się znaleźć sposób na znalezienie więcej statków wokół Takashimy.

– W japońskich wodach jest wiele pozostałości artefaktów i wraków, które wciąż pozostają nieodkryte – stwierdził Jun Kimura, profesor nadzwyczajny na Uniwersytecie Tokai, który zajmuje się również historią archeologii podwodnej. Wraz z rozwojem technologii naukowcy są w stanie coraz lepiej odczytywać pomiary sonarowe, które wskazują inne zatopione statki z armii mongolskiej. Archeolodzy mają nadzieję na więcej odkryć w nadchodzących latach.

Naukowcy przyznali, że w niedalekiej przyszłości chcą również wydobyć mongolskie wraki z dna morza. Uczeni z przymrużeniem oka stwierdzili, że chcieliby, aby statki po 800 latach „wreszcie dotarły do Japonii”.

Źródło: Arkenews.