Turysta dla taksówkarzy stanowi łakomy kąsek. Bo naiwny i nie zna miasta. Włączając jednak odrobinę zdrowego rozsądku i stosując się do poniższych rad, można uniknąć wielu wpadek. A wręcz z takiej przejażdżki skorzystać. Bo przecież nikt nie zna zakamarków metropolii lepiej niż pracujący w niej taksówkarze.

Etap 1. Rozpoznanie Najwięcej taksówek kręci się wokół lotnisk i dworców. Jednak tam, jak na dyskotece, nigdy nie wiadomo, z kim przyjdzie zatańczyć. Tym bardziej że znużeni podróżą wyłączamy opcję kontroli nad tym, co się wokół nas dzieje. Na to tylko czekają taksówkarze oszuści. W stolicy Meksyku problem ten rozwiązano bardzo prosto. Za taksówkę płaci się w specjalnej kasie przy wyjściu z lotniska. Kwit należy okazać ochroniarzowi, który przydzieli pojazd. Kierowca ma za zadanie dowieźć klienta na miejsce bez dodatkowych opłat. Podobny system funkcjonuje na dworcach i lotniskach irańskich. Co zrobić, jeżeli jednak taki system nie obowiązuje? Moja rada: Jeżeli lądujesz w nowym miejscu, zamów transfer z lotniska bezpośrednio w hotelu lub hostelu, w którym spędzisz pierwszą noc. Będziesz mieć pewność, że kierowca dowiezie cię pod dobry adres i za ustaloną wcześniej stawkę. Uwierzcie, wyjdzie taniej!

Etap 2. Bilet grupowy Taksówki dzielone to bardzo popularny i tani sposób na przemieszczanie się po miastach w Azji, Afryce czy Ameryce Łacińskiej. Mają różne nazwy. W Syrii  mówi się na nie service taxi, w Wenezueli colectivo, a na Trynidadzie maxi taxi. Cena za kurs dzielona jest między współpasażerów, w związku z czym zazwyczaj jest bardzo korzystna. Niestety często sama podróż do najbardziej komfortowych nie należy, bo w pięcioosobowym samochodzie może znaleźć się nawet 10 osób. Plusem za to jest, że w takiej taksówce bardzo szybko przebiega integracja. Pierwsi zaprzyjaźniają się panowie na przednim siedzeniu. Za chwilę dołączają do nich towarzysze z tyłu. Po odsłuchaniu kilku lokalnych hitów wszyscy już się znają. Podczas jednego z przejazdów na trasie Damaszek–Bejrut tak się zaprzyjaźniliśmy, że wymogliśmy na kierowcy postój przed barem, gdzie wznieśliśmy toast za Liban. Moja rada: Wybierając taki dzielony środek transportu, zawsze kilka razy zapytaj o cenę za kurs, zanim taxi ruszy. Jeśli bowiem taksówka nie jest w pełni wypełniona, kierowcy potrafią zażądać opłaty za nieobecne osoby.


Etap 3. Egzamin z mapy Taksówka wybrana. Teraz trzeba się upewnić, że kierowca wie, gdzie ma nas zawieźć. – Zdarzało mi się, że taksówkarz godzinami krążył po okolicy, szukając drogi – opowiada podróżniczka Monika Witkowska. Warto więc się upewnić, że kierowca kojarzy wskazane przez nas miejsce (np. sprawdzić wcześniej jakiś zabytek w pobliżu i zasugerować, że to jest w tych okolicach). Metoda nie eliminuje jednak wszystkich oszustów. – W Tajlandii umówiłam się z taksówkarzem na kurs wiązany – wspomina Witkowska. – Miał mnie zabrać do kilku świątyń. Do pierwszej dojechał bez problemu. Do drugiej również szybko. Jednak w środku nic się nie zgadzało z moim książkowym przewodnikiem. Okazało się, że taksówkarz zawiózł mnie w inne miejsce, licząc na to, że się nie poznam. Moja rada: Nigdy nie zdradzaj, że zupełnie nie znasz miasta. Miej ze sobą mapę i na bieżąco staraj się ją śledzić, by sprawdzić, czy nie zbaczacie z drogi.

Etap 4. Porachunki Ciężką próbę dla przyjaźni zawartej z taksówkarzem stanowi moment płacenia. Są na to dwie szkoły. Dogadać się na konkretną stawkę (tu potrzebna jest zazwyczaj umiejętność targowania się) lub dowiedzieć się wcześniej, ile płaci się za taki kurs, i na koniec wręczyć odliczoną sumę taksówkarzowi. Ta druga metoda sprawdza się świetnie w Kairze. Ale trzeba z nią też uważać. Szczególnie w krajach, w których taksówkarze działają jak dobrze zorganizowana szajka. Do przejechania miałam 3 km z ostatniego przystanku autobusu do przejścia granicznego z Gwatemalą. – Taksówka kosztuje 3 dol. belizeńskie – tłumaczyła mi poznana po drodze Gwatemalka. Miałam tyle zapłacić przy wyjściu. Niestety taksówkarz był innego zdania i chciał prawie dwa razy tyle. Gdy nalegałam na uczciwą cenę, taksówkarz wykonał ostry skręt, zawrócił na przystanek, z którego wyruszyliśmy, i zostawił mnie na pastwę reszty taksówkarzy. Moja rada: Zawsze miej drobne, a najlepiej dokładnie odliczone pieniądze. Często bowiem taksówkarze stwierdzają, że reszty nie mają,
i w związku z tym nie będą wydawać.

Etap 5. Przyjaźń Jak już uda się przejść etap ustalania trasy i ceny, warto wdać się z taksówkarzem w rozmowę. Zazwyczaj to najlepiej poinformowani ludzie w mieście. Wiedzą, gdzie odbywają się najlepsze imprezy, targi, wiedzą, u kogo można przenocować. W Gruzji trafiłam na taksówkarza, który znał nie tylko okolicę, ale i tajniki produkcji czaczy, czyli wódki, którą woził w bagażniku. Nie mogłam odmówić. Oczywiście nie piłam sama. Nigdzie już nie pojechaliśmy. Za to w Uzbekistanie zatrzymałam samochód, który prowadziła kobieta. Miała na sobie obcisły golf, pełen makijaż i jechała 30-letnią wołgą. Wyglądała zjawiskowo. Jak przypuszczałam, szybko się zgubiłyśmy. Jednak czas spędzony wspólnie w samochodzie przypieczętował naszą przyjaźń. W końcu kobieta zaprosiła mnie do swojego domu. Poznałam jej kochanka, rodzinę i sąsiadów, kiedy majstrowali przy jej samochodzie, bo nie chciał odpalić. Dopiero po pół godziny ktoś sprawdził poziom paliwa. Moja pani taksówkarz po prostu zapomniała zatankować... Moja rada: Bądź elastyczny. Jak poczujesz, że taksówkarz to miejski wyjadacz, pozwól mu pokazać ci najciekawsze miejsca i opowiedzieć swoją historię. Na chwilę zapomnij o mapie, targowaniu i o tym, gdzie tak naprawdę chciałeś dojechać.