Reklama

Spis treści:

  1. Co naprawdę kryje karta pokładowa?
  2. Karta pokładowa jako źródło wycieku danych
  3. Cyberataki po publikacji i realne zagrożenie dla pasażerów

Robienie zdjęć kart pokładowych i publikowanie ich w mediach społecznościowych stało się powszechną praktyką – to prosty sposób na podzielenie się informacją o swojej przygodzie z innymi. Jednak eksperci ds. cyberbezpieczeństwa od lat ostrzegają, że taki gest może nieść poważne konsekwencje. Karta pokładowa, choć wydaje się niegroźnym dokumentem, zawiera więcej danych, niż mogłoby się wydawać. Udostępnienie jej w sieci może otworzyć drogę do kradzieży tożsamości i zakłócenia planów podróży.

Co naprawdę kryje karta pokładowa?

W ostatnich latach wielokrotnie dochodziło do sytuacji, w których przestępcy wykorzystywali informacje zawarte na kartach pokładowych publikowanych przez podróżnych w mediach społecznościowych. Choć na pierwszy rzut oka dokument ten zawiera jedynie podstawowe dane (czyli imię i nazwisko pasażera, numer lotu czy przypisane miejsce), to znacznie więcej wrażliwych informacji ukrytych jest w kodzie kreskowym lub QR.

Jak zaznaczył Bill Fitzgerald, specjalista ds. prywatności, dane zawarte w tych kodach różnią się w zależności od linii lotniczej, ale zazwyczaj obejmują numer programu lojalnościowego, dane kontaktowe oraz informacje przekazane podczas odprawy, takie jak dane z paszportu lub dowodu osobistego. Udostępnienie karty pokładowej w sieci może więc – nawet nieświadomie – narazić podróżnego na kradzież tożsamości lub inne nadużycia. – Zawsze należy zakładać, że skanowany kod zawiera informacje o Tobie, Twoim bagażu i miejscu docelowym. (...) Jeśli obawiasz się naruszenia prywatności, nie udostępniaj kodu kreskowego w żadnej formie – ostrzegał Fitzgerald.

Karta pokładowa jako źródło wycieku danych

Z tego powodu eksperci przestrzegają nie tylko przed publikowaniem zdjęć kart pokładowych w mediach społecznościowych, ale również przed ich beztroskim pozostawianiem w hotelach, samolotach czy na lotniskowych ławkach. Jak wskazuje brytyjska kancelaria prawna HD Claims, każda karta pokładowa zawierająca kod kreskowy powinna być bezwzględnie niszczona po zakończeniu podróży. Pozostawienie jej w miejscach publicznych, nawet jeśli nie zawiera wyraźnie widocznych danych osobowych, może otworzyć drogę do poważnych nadużyć.

– To nie tylko kwestia nieostrożności, ale realne zagrożenie dla ochrony danych osobowych. Przejęcie konta lojalnościowego czy kradzież tożsamości może skutkować nie tylko stratami finansowymi, ale nawet unieważnieniem rezerwacji lub całkowitą utratą możliwości odbycia podróży – wyjaśnił Adam Douglas, prawnik HD Claims.

Specjaliści ds. prywatności podkreślają również, że ostrożność powinna obejmować wszystkie elementy podróżnego bagażu informacyjnego – w tym etykiety bagażowe. Choć wydają się niepozorne, zawierają dane wystarczające do identyfikacji właściciela. W połączeniu z nawet częściowo widocznymi informacjami z karty pokładowej mogą umożliwić dostęp do kont pasażerów, a w konsekwencji – przejęcie kontroli nad rezerwacjami lub danymi logowania.

Cyberataki po publikacji i realne zagrożenie dla pasażerów

W maju 2025 roku głośnym echem odbił się przypadek rodziny z Hongkongu, która po opublikowaniu zdjęcia kart pokładowych w mediach społecznościowych padła ofiarą cyberataku. Nieznana osoba trzecia, korzystając z zakodowanych danych, uzyskała dostęp do ich rezerwacji. W wyniku manipulacji systemem dzieci zostały przypisane do miejsc oddalonych od rodziców, a zamówione wcześniej posiłki zostały zmienione bez zgody pasażerów. Jak ustalono, źródłem naruszenia była fotografia z widocznym kodem QR, umożliwiającym przejęcie danych logowania.

Nie był to odosobniony przypadek. Już w 2020 roku były premier Australii, Tony Abbott, opublikował zdjęcie swojej karty pokładowej w mediach społecznościowych. Jak wyjaśnił Mark Scrano, ekspert ds. bezpieczeństwa informacji w firmie Cobalt, takie dane, jak numer paszportu i telefon kontaktowy można było z łatwością odczytać z kodu QR. Wprawdzie w tym przypadku osoba, która przejęła dane, działała w dobrej wierze i próbowała ostrzec zespół byłego premiera, jednak sytuacja ujawniła skalę zagrożenia, jaką stwarzają publicznie udostępniane dokumenty podróży.

W obliczu rosnącej liczby tego typu incydentów specjaliści zalecają wdrożenie konkretnych środków ostrożności. Korzystanie z mobilnych kart pokładowych i portfeli cyfrowych, częsta zmiana haseł do kont lojalnościowych, powściągliwość w dzieleniu się planami podróży w mediach społecznościowych oraz unikanie przechowywania zdjęć dokumentów na smartfonach – to działania, które realnie zmniejszają ryzyko kradzieży tożsamości i manipulacji rezerwacją. W dzisiejszych czasach ostrożność nie kończy się na kontroli bezpieczeństwa – powinna towarzyszyć nam przez całą podróż.

Źródła: Travel + Leisure, Condé Nast Traveler

Nasza ekspertka

Sabina Zięba

Podróżniczka i dziennikarka, wcześniej związana z takimi redakcjami, jak m.in. „Wprost”, „Dzień Dobry TVN” i „Viva”. W „National Geographic” pisze przede wszystkim o ciekawych kierunkach i turystyce. Miłośniczka dobrej lektury i wypraw na koniec świata. Uważa, że Mark Twain miał słuszność, mówiąc: „Za 20 lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj”.

Sabina Zięba
Sabina Zięba
Reklama
Reklama
Reklama