Brudniejsze niż toaleta? Te miejsca w samolocie lepiej omijać szerokim łukiem
Wakacyjne podróże nabierają tempa, a samoloty ponownie wypełniają się pasażerami. Nie każda podniebna przygoda wiąże się jednak z komfortem. Byłe stewardesy zdradziły, co naprawdę dzieje się na pokładzie i które zachowania potrafią wywołać największy sprzeciw. Część z nich może zaskoczyć nawet doświadczonych podróżników.

Spis treści:
- Największe siedliska bakterii w samolocie. Tych miejsc lepiej nie dotykać
- Higieniczne wpadki pasażerów, które oburzają załogę
- Brak reakcji i rozbrykane dzieci – z czym jeszcze musi mierzyć się obsługa?
Miliony osób właśnie pakują walizki i planują długo wyczekiwane wakacyjne wyjazdy. Wraz z bagażami na pokłady samolotów trafiają też jednak ich przyzwyczajenia, które potrafią skutecznie zepsuć komfort podróży. Najnowszy raport firmy AllClear, specjalizującej się w ubezpieczeniach turystycznych, ujawnił, że aż 70% brytyjskich pasażerów przyznaje się do niehigienicznego postępowania na pokładzie. Ze względu na to, pracownice linii lotniczych, które z bliska obserwują, jak wygląda codzienność w kabinie, uchyliły rąbka tajemnicy. Zdradziły, na co warto szczególnie uważać, by nie popełnić podróżniczego faux pas.
Największe siedliska bakterii w samolocie. Tych miejsc lepiej nie dotykać
O tym, które miejsca w samolocie są najbardziej niebezpieczne, możesz przeczytać w naszym portalu. Tymczasem dwie byłe stewardesy w rozmowie z AllClear ujawniły, które miejsca w kabinie samolotu są szczególnie podatne na gromadzenie bakterii i wirusów. Na szczycie tej niechlubnej listy znalazły się kieszenie w oparciach foteli – na pierwszy rzut oka praktyczne, w rzeczywistości jednak stanowiące jedno z najbardziej zanieczyszczonych miejsc na pokładzie.
– Czasami w tych kieszeniach znajdowaliśmy zużyte torebki na wymioty, a nawet brudne pieluchy – wspomniała jedna z byłych członkiń personelu pokładowego. Mimo że świadomość podróżnych stopniowo rośnie, aż 30 procent z nich wciąż przechowuje tam przekąski i przedmioty osobiste. Tymczasem, jak przyznają pracownicy, te powierzchnie są „rzadko czyszczone” pomiędzy kolejnymi rejsami.
Estetyczne, zadbane wnętrze kabiny nie zawsze idzie w parze z rzeczywistą czystością. Choć niektóre elementy mogą wyglądać schludnie, niewidoczne gołym okiem drobnoustroje zalegają niekiedy tam, gdzie najmniej się ich spodziewamy. Przykładem na to są składane stoliki, które znajdują się w gronie najbardziej problematycznych elementów wyposażenia. Choć pasażerowie kojarzą je przede wszystkim z serwowaniem posiłków, w praktyce służą także do pracy przy komputerze, odkładania osobistych rzeczy, a nawet przewijania dzieci. „Stoliki to prawdopodobnie najbardziej niehigieniczne części samolotu – sprzątacze często używają tej samej ściereczki do przecierania każdego z nich” – podkreśliła stewardesa.
Higieniczne wpadki pasażerów, które oburzają załogę
Nie tylko elementy wyposażenia samolotu budzą zastrzeżenia załogi. Równie niepokojące bywają niektóre przyzwyczajenia samych pasażerów. Jednym z nich jest chodzenie boso po pokładzie, zwłaszcza w drodze do toalety. Choć wielu osobom wydaje się to całkowicie naturalne, dla personelu pokładowego stanowi to sygnał lekceważenia podstawowej higieny. Wilgoć, rozlane napoje, resztki jedzenia – wszystko to może znajdować się na podłodze, a bose stopy w bezpośredni sposób przenoszą zanieczyszczenia po całej kabinie.
Niepokojącym zjawiskiem są także zabiegi pielęgnacyjne wykonywane na fotelach w trakcie lotu. Wyrywanie brwi, obcinanie paznokci, rozczesywanie włosów czy malowanie ust – to nie są rzadkie przypadki. „Widziałam kobietę, która wyciągnęła kosmetyczkę i zaczęła regulować brwi w samolocie. Wszystko lądowało na stoliku. A potem ten stolik został użyty do serwowania posiłków” – wspomniała stewardesa cytowana przez „Daily Mail”.
Brak reakcji i rozbrykane dzieci – z czym jeszcze musi mierzyć się obsługa?
Do szczególnie kłopotliwych sytuacji należą również przypadki nagłych wymiotów. Nie sam fakt złego samopoczucia pasażerów jest tu problemem, lecz brak reakcji z ich strony. Zamiast wcześniej poprosić o worek, wielu czeka do ostatniej chwili, czym całkowicie zaskakuje obsługę. Zdarza się, że wymiociny trafiają wprost do wózka cateringowego, co skutkuje natychmiastowym wycofaniem go z użytku – nie tylko z powodu przykrego widoku, ale też realnego zagrożenia sanitarnego.
Na osobną uwagę zasługuje zachowanie najmłodszych pasażerów – a raczej ich opiekunów. Zmęczeni podróżą lub zbyt pobłażliwi rodzice często pozwalają dzieciom na dużo swobody. Bieganie boso po kabinie czy wspinanie się na siedzenia wydaje się im niegroźne, tymczasem z perspektywy załogi to kolejny punkt zapalny. Niejednokrotnie zdarza się, że stopy pociech lądują np. na zagłówku fotela przed nimi. Załoga przyznaje wprost, że tego rodzaju sceny bywają wyjątkowo kłopotliwe – zarówno z punktu widzenia kultury podróżowania, jak i podstawowej higieny.
– Podróżowanie po świecie w poszukiwaniu nowych smaków i kultur to dla wielu z nas coś, na co czekamy przez cały rok. Ale równie ważne, jak samo odkrywanie, jest zachowanie zdrowia w trakcie podróży. Proste nawyki, takie jak korzystanie z żelu antybakteryjnego, zabieranie ze sobą obuwia ochronnego czy unikanie zabiegów pielęgnacyjnych w przestrzeniach wspólnych, mogą realnie wpłynąć na komfort i bezpieczeństwo. Chcemy, by ludzie cieszyli się urlopem – bez chorób, którym z łatwością można było zapobiec – dodała Letitia Smith, dyrektorka ds. komunikacji w AllClear.
Źródło: Daily Mail
Nasza ekspertka
Sabina Zięba
Podróżniczka i dziennikarka, wcześniej związana z takimi redakcjami, jak m.in. „Wprost”, „Dzień Dobry TVN” i „Viva”. W „National Geographic” pisze przede wszystkim o ciekawych kierunkach i turystyce. Miłośniczka dobrej lektury i wypraw na koniec świata. Uważa, że Mark Twain miał słuszność, mówiąc: „Za 20 lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj”.


