Ziemia Kłodzka na nowo
Jesień przyszła nagle, po cichu. Wciąż czując niedosyt tegorocznego lata, zaczęłam godzić się z nadciągającą wielkimi krokami zmianą aury. Mgły zaczęły snuć się dolinami, liście mienić barwami złota i rdzy, a powietrze pachnieć wilgocią lasu i… grzybami. To idealny moment, żeby zwolnić. Zatrzymać się i pooddychać pełną piersią. I właśnie teraz, wczesną jesienią, wyruszyłam w podróż po jednym z najbardziej magicznych zakątków Polski – Ziemi Kłodzkiej.

Często mówi się: „Im bliżej, tym dalej” – i coś w tym jest. Bo choć ta kraina leży niedaleko mojej codzienności, wciąż pozostaje jakby nieodkryta. Jakby czekała, aż w końcu spojrzę na nią naprawdę uważnie. A żeby to zrobić, potrzebowałam towarzyszki niezawodnej, gotowej na wszystko: Dacii Duster, która bez mrugnięcia okiem zabierała mnie tam, gdzie kończy się asfalt i zaczyna prawdziwa przygoda.

W drodze przez historię
Zmierzając do celu, mijamy jeden z najbardziej widowiskowych wiaduktów w Polsce. Mowa oczywiście o historycznym wiadukcie kolejowym w Kamieńcu Ząbkowickim. Ta XIX-wieczna konstrukcja, łącząca Dolny Śląsk z Czechami, do dziś zachwyca zarówno swoim rozmiarem, jak i rozmachem.

Wiodąca przez niego droga prowadziła mnie dalej w stronę Polanicy-Zdroju, Barda i Parku Narodowego Gór Stołowych. Jadąc przez te malownicze okolice, zachwycałam się nie tylko przepięknymi widokami, ale i lekkością, z jaką – dzięki wysokiemu prześwitowi i terenowemu charakterowi – Duster dostosowywał się do przewyższeń i zmiennej infrastruktury.
Jego nowoczesny, outdoorowy design w harmonijny sposób kontrastował z historią zaklętą w zakamarkach kolejnych miast, które przemierzałam.
Miejsce jak z innej planety
Droga robi się coraz bardziej kręta, a ja zaczynam dostrzegać dziwne formacje skalne. To znak, że zbliżam się do Parku Narodowego Gór Stołowych. To jedyne takie miejsce w Polsce i jedno z nielicznych w Europie, gdzie możemy podziwiać góry płytowe i zgubić się pośród skalnych labiryntów.

Niewprawione oko mogłoby pomyśleć, że znalazło się na innej planecie, a nie w Sudetach. Według starej, sudeckiej legendy dawno temu diabeł zazdrościł ludziom piękna tej krainy. Postanowił więc zniszczyć wszystko, co stworzył Bóg, a miał użyć do tego ogromnych głazów. Chciał zasypać nimi doliny, by odciąć ludzi od siebie nawzajem. Gdy dotarł do Gór Stołowych, zapiał kogut – oznaczało to, że nadchodzi dzień, a jak wiadomo, diabeł o wschodzie słońca traci moc. W pośpiechu porzucił więc kamienie – i tak właśnie miały powstać Błędne Skały, czyli chaotyczny labirynt, w którym do dziś łatwo się zgubić.

Na szczęście ja nie tracę łatwo orientacji – przynajmniej nie na drodze. Moja Dacia Duster bez problemu pokonuje wąskie podjazdy i kamieniste ścieżki, które prowadzą tam, gdzie nie sięga asfalt. Zasięg do 1300 km i oszczędny dwupaliwowy silnik benzynowy z fabryczną instalacją LPG (zużycie paliwa tylko 6,5 l benzyny / 7,9 l LPG) sprawiają, że mogę skupić się na tym, co wokół – a nie na planowaniu kolejnego postoju. Ten samochód powstał po to, by odkrywać miejsca takie jak to.

Uważność w dolnośląskich miasteczkach
Wracamy okrężną drogą, by jeszcze zahaczyć o Polanicę-Zdrój. Mam poczucie, że czas tutaj płynie wolniej. Spacer po parku zdrojowym, tężnie solankowe i pijalnia wód to nie tylko relikty przeszłości, lecz także esencja uważnego podróżowania. Coś, do czego musiałam dojrzeć.
Usiadłam więc na ławce, wsłuchując się w dźwięk płynącej rzeki, przyglądałam się pięknej, historycznej architekturze budynków uzdrowiskowych. I tu pojawił się kontrast – nowoczesna Dacia Duster, czekająca dyskretnie na parkingu, z kamerami cofania, systemem bezkluczykowym i komfortowym wnętrzem. A jednocześnie wokół mnie świat, który jakby zatrzymał się w czasie.
Noc w jurcie
Wieczorem docieram do mojej bazy noclegowej. W podróży takiej jak ta, w dużej mierze balansuję między komfortem a przygodą – i tu odnajduję tzw. sweet spot. To moja pierwsza noc w jurcie na glampingu Niebiańska Osada.

W środku: ciepło kominka, miękkość koca i dźwięk deszczu bębniącego o dach. Na zewnątrz czyste niebo i gwiazdy, które wydają się bliższe niż kiedykolwiek. Tu właśnie zrozumiałam sens uważnego podróżowania – chodzi nie tylko o miejsca, lecz także o stan umysłu. O gotowość, by zatrzymać się po to, by zauważyć detale.

Podróżując Dacią Duster, mam wybór między glampingiem wśród pięknych okoliczności a spontanicznym noclegiem w aucie, które oferuje też pakiet Sleep, pozwalający w mniej niż dwie minuty przekształcić tył samochodu w podwójne łóżko o wymiarach 190 × 130 cm.
Materiał promocyjny marki DACIA

