Reklama

Spis treści:

  1. Rzymskie bogactwa i cesarskie mozaiki Trewiru z bliska
  2. Złoty Skarb z Trewiru – 18 kg rzymskiego bogactwa ukrytego w ziemi
  3. Porta Nigra – rzymska brama, która przetrwała wieki i została kościołem
  4. Rzymski pałac Konstantyna i amfiteatr, gdzie cisza zastąpiła gladiatorów
  5. Jak zaplanować podróż do Trewiru – dojazd, noclegi i lokalne smaki

Trewir, położony niedaleko granicy z Luksemburgiem i Francją, uchodzi za najstarsze miasto w Niemczech. Przez wieki pełnił rolę drugiego Rzymu. Kiedy imperium upadło, miasto popadło w cień, a przed zupełnym zapomnieniem uratowały je pochodzące stąd słynne wina mozelskie. Dziś jednak, gdy stolica Włoch niknie pod naporem milionów turystów, a do najważniejszych zabytków wiją się wielogodzinne kolejki, Trewir staje się kuszącą alternatywą. Daje sposobność spojrzenia na czasy Imperium Rzymskiego bez konieczności przebijania się przez tłumy.

Rzymskie bogactwa i cesarskie mozaiki Trewiru z bliska

Światło reflektorów wydobywa kamienną bramę z otchłani nocy. Późnym wieczorem, gdy docieram do Trewiru, najważniejszy zabytek miasta wygląda, jakby udało mu się umknąć spod działania upływającego czasu. Mrok pochłonął wszystkie atrybuty współczesności – budynki, samochody, banery – tworząc nieprzeniknione tło dla podświetlonej lampami Porta Nigra – Czarnej Bramy. Odruchowo szukam wzrokiem postaci odzianych w togi lub rzymskich żołnierzy w pełnym ekwipunku.

Następnego dnia, zanim wrócę pod rzymską bramę, by obejrzeć ją w świetle południa, idę do Rheinisches Landesmuseum Trier, dzięki któremu można rozeznać się w rzymskiej historii miasta. – Trewir nie bez powodu nazywany był Rzymem Północy – mówi Thomas Martin, który oprowadza mnie po placówce. – W latach 293–395 rezydowało tu kilku rzymskich cesarzy, w tym Konstantyn Wielki.

Echa tamtych czasów rozbrzmiewają w pieczołowicie ułożonych mozaikach zdobiących niegdyś tutejsze domy, pomalowanej na wściekle bordowy kolor ścianie przeniesionej z ruin rzymskiej rezydencji czy w przedmiotach codziennego użytku. Mijamy kryjące te skarby gabloty, a gdy przyglądam się ilustracjom odtwarzającym wygląd Trewiru sprzed 2 tys. lat, dociera do mnie, jak bogatym był on miastem.

– To nie były peryferie Imperium Rzymskiego zaludnione przez barbarzyńców – tłumaczy Martin. – Zachodnia część dzisiejszych Niemiec była zarządzana bezpośrednio przez Rzym, a Trewir, ulokowany strategicznie nad rzeką Mozelą, miał duże znaczenie w późniejszych latach cesarstwa. To było zamożne miasto zamieszkane przez mniej więcej 100 tys. osób.

dachy trewiru
Dachy Trewiru. Historia miasta sięga starożytności. fot. Igor Link/Shutterstock

Złoty Skarb z Trewiru – 18 kg rzymskiego bogactwa ukrytego w ziemi

O bogactwie tutejszych mieszkańców świadczy m.in. główna atrakcja muzeum, czyli Złoty Skarb z Trewiru. W 1993 r. ekipa zatrudniona przy budowie siedziby banku wykopała dzban kryjący 2650 doskonale zachowanych złotych monet – jeden z największych rzymskich skarbów, jakie kiedykolwiek odkryto. Wydobyty ok. 1,8 tys. lat po jego ukryciu, ważył ponad 18 kg.

Wiele wskazuje na to, że pieniądze nie należały do jednej osoby, lecz były oficjalnym depozytem, zarządzanym i stopniowo powiększanym. Zgromadzone środki odpowiadały rocznemu żołdowi ok. 130 rzymskich żołnierzy, był to więc naprawdę pokaźny majątek. Pochylamy się nad stosem tych monet rozrzuconym na płasko w szklanej gablocie – skarbowi z Trewiru muzeum poświęciło osobną, specjalnie przygotowaną salę.

Porta Nigra – rzymska brama, która przetrwała wieki i została kościołem

Nadrzeczne miasto jest na wskroś niemieckie – schludne uliczki, domy z pruskiego muru, sklepiki i uporządkowane wyszynki – ale co rusz natykam się tu też na ślady z innego świata. Pozostałości rzymskich czasów są tu niczym przybysze z innej galaktyki, chodząc ulicami, przemieszczam się więc pomiędzy różnymi epokami i kręgami kulturowymi i chwilami nie wiem już, czy jestem na Północy czy Południu.

Czarną Bramę, przy której znów przystaję, wzniesiono bez zaprawy, korzystając tylko z żelaznych zacisków trzymających potężne bloki piaskowca w pionie. Ta wzniesiona ok. 170 r. budowla, przypominająca mi wielopiętrowy tort weselny, jest najlepiej zachowaną rzymską bramą w północnej Europie. Sprzyjał jej los – pozostałe bramy zniknęły wraz z imperium, rozkradzione na materiały budowlane.

Porta Nigra zachowała się, gdyż w 1030 r. wprowadził się do niej grecki pustelnik Symeon, po śmierci ogłoszony świętym. Zmarł w tym budynku, arcybiskupstwo przekształciło więc bramę w kościół – wtedy to zamurowano większość łukowatych przejść ulicznych. Pierwotny kształt brama odzyskała dopiero na początku XIX w., gdy Napoleon Bonaparte nakazał zlikwidowanie świątyni. Nie udało się jednak zupełnie wymazać przeszłości – obiekt jest rodzajem palimpsestu, rzymskie ślady nikną pod chrześcijańskimi płaskorzeźbami, kolejne odsłony historii przenikają się tu płynnie.

trewir złota brama
Złota Brama w Trewirze to jeden z symboli miasta. fot. ecstk22/Shutterstock

Rzymski pałac Konstantyna i amfiteatr, gdzie cisza zastąpiła gladiatorów

Wyznawcy chrześcijaństwa na dobre rozgościli się też w dawnym pałacu cesarskim, datowanym na początek IV w., pełniącym niegdyś rolę sali tronowej Konstantyna I. Dziś budynek jest kościołem protestanckim, w surowym, pozbawionym niemal ozdób gmachu wciąż da się jednak odczuć dawną potęgę imperium. Pałac jest największą zachowaną konstrukcją o jednym pomieszczeniu z czasów rzymskich i rywalizuje pod tym względem z Panteonem w stolicy Włoch. Nieco mniej szczęścia miał amfiteatr, prawdziwy gigant wzniesiony w II w., mogący niegdyś pomieścić 20 tys. osób. Rzymianie, z typowym dla siebie pragmatyzmem, umieścili go na wyciętym stoku wzgórza, co ułatwiło im budowę.

Gdy jednak zachodzę na to miejsce, okazuje się, że na przestrzeni wieków obiekt, gromadzący niegdyś widzów spragnionych walk gladiatorów i zwierząt, stracił wszystkie miejsca siedzące. Kamienne trybuny posłużyły jako materiał budowlany pod niezliczoną liczbę domów po upadku cesarstwa. Ich miejsca zajęła trawa nadająca trewirskiemu amfiteatrowi wyjątkowy wygląd. Panuje tu niemal rodzinna atmosfera, odwiedzający wylegują się na stoku, a ich dzieci biegają po wysypanej piachem scenie i podziemnych korytarzach, którymi niegdyś maszerowali wojownicy. Przysiadam na trawie i próbuję sobie wyobrazić czasy świetności tego miejsca – 1,7 tys. lat temu ten punkt wyznaczał centrum ówczesnego świata.

Rzymianie ponieśli jednak klęskę – nie potrafili przekazać swojego zamiłowania do tego typu rozrywek kolejnym pokoleniom i amfiteatry całego imperium zamieniły się w spowite ciszą kamienne skorupy. Dużo lepiej poszło im z pasją do wina. Zaraz za amfiteatrem, na stokach wzgórza, ciągną się równo posadzone rzędy winorośli. To Rzymianie przynieśli ze sobą krzewy Vitis vinifera i zapoczątkowali tradycję, która nadal jest żywa – w każdym łyku tutejszego wina kryje się więc smak starożytności.

Jak zaplanować podróż do Trewiru – dojazd, noclegi i lokalne smaki

Dojazd

Jeżeli nie podróżujesz z Polski samochodem, najłatwiej będzie dolecieć do Frankfurtu (m.in. LOT z Warszawy), a stamtąd do Trewiru pociągiem – podróż trwa trochę ponad 2 godz., a ceny biletów zaczynają się od 16 euro.

Transport

  • Trewir najlepiej przemierzać pieszo. Większość zabytków rzymskich, ale też średniowiecznych, mieści się w centrum i jest łatwo dostępna.
  • Niezłym pomysłem jest też wypożyczenie roweru – jednoślad można wynająć m.in. na dworcu centralnym w Trewirze (Fahrradstation Gleis 11) – od 15 euro za dzień.

Nocleg

  • Park Plaza Trier to czterogwiazdkowy hotel w centrum miasta ze stosunkowo dużymi, bardzo wygodnymi, acz zaprojektowanymi bez specjalnego indywidualizmu pokojami. W obiekcie jest też strefa spa. Ceny od ok. 700 zł za pokój 2-osobowy.
  • Coffee Fellows Hotel leży nad samą rzeką Mozelą i oferuje widok na jej nurt z pokojów. Tuż obok znajduje się historyczny, zbudowany przez Rzymian most. Obiekt znajduje się w cichej okolicy oddalonej od centrum o kwadrans spaceru. Dobry stosunek jakości do ceny: dwójka od ok. 300 zł.

Spróbuj tego

Restauracja Wirtshaus Zur Glocke serwuje regionalne, tradycyjne dania, w tym doskonałe sznycle cielęce. Spory wybór białych win z Mozeli.

Źródło: archiwum National Geographic Traveler, Germany.Travel

Nasz ekspert

Michał Głombiowski

dziennikarz, podróżnik, autor książek. Stały współpracownik magazynu „National Geographic Traveler”.

 

Reklama
Reklama
Reklama