Reklama

W grudniu sytuacja na pograniczu tajsko-kambodżańskim uległa gwałtownemu zaostrzeniu. Ministerstwa Spraw Zagranicznych kilku państw zalecają powstrzymanie się od wszelkich podróży w pasie do 50 kilometrów od granicy obu krajów. Punkt kulminacyjny napięć nastąpił 8 grudnia, gdy Tajlandia przeprowadziła naloty na obiekty określane przez władze w Bangkoku jako instalacje wojskowe po stronie kambodżańskiej. Phnom Penh stanowczo zaprzeczyło tym doniesieniom, a obie strony wzajemnie oskarżyły się o rozpoczęcie ostrzału. Mimo dyplomatycznych deklaracji, konflikt graniczny pozostaje nierozwiązany, a jego rozwój jest uważnie obserwowany przez społeczność międzynarodową i branżę turystyczną.

Eskalacja konfliktu na pograniczu Tajlandii i Kambodży

Fala starć na pograniczu Tajlandii i Kambodży wybuchła zaledwie dwa miesiące po ogłoszeniu planu pokojowego, który miał ustabilizować sytuację po letnich walkach. Jego realizację już wcześniej zahamował listopadowy wybuch miny lądowej, a w grudniu konflikt ponownie wszedł w fazę otwartej eskalacji. Jak poinformowała ambasada USA w swoim alercie bezpieczeństwa, nastąpiła „znaczna eskalacja napięć”, a obie strony zgłaszały przypadki ostrzału transgranicznego, przez co sytuacja była „dynamiczna i nieprzewidywalna”. W oficjalnych zaleceniach podróżnym nadal rekomenduje się unikanie obszarów położonych w promieniu około 50 kilometrów od granicy ze względu na działania zbrojne. Według dostępnych danych w starciach zginęły co najmniej 52 osoby, a skala kryzysu humanitarnego szybko narosła, gdyż ponad 700 tysięcy mieszkańców prowincji przygranicznych zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów i schroniło się w tymczasowych obozach.

Choć przez długi czas walki koncentrowały się w odległych, słabo zaludnionych rejonach, które nie miały znaczenia dla ruchu turystycznego, to grudniowe ostrzeżenia rządowe wskazywały na stopniowe przesuwanie się strefy zagrożenia. Szczególną uwagę zwróciła tajska prowincja Trat, w pobliżu której leżą popularne wśród turystów wyspy Koh Chang, Koh Kood i Koh Mak. Incydenty zbrojne sprawiły, że konflikt po raz pierwszy znalazł się tak blisko kurortów wypoczynkowych. Jednocześnie w kilku prowincjach granicznych (Chanthaburi, Trat oraz Sa Kaeo) wprowadzono stan wojenny, co miało bezpośredni wpływ na infrastrukturę i transport.

Rattanaburi Resort w Chanthaburi w Tajlandii
Rattanaburi Resort w Chanthaburi w Tajlandii Rattanaburi Resort w Chanthaburi w Tajlandii, fot. Somsak M/Shutterstock

Co więcej, połączenia kolejowe z Bangkoku kończą się w Aranyaprathet, a nie – jak wcześniej – przy samym przejściu granicznym. Ruch lądowy pomiędzy Tajlandią a Kambodżą jest w praktyce wstrzymany, co uniemożliwia podróżnym przemieszczanie się tą drogą między krajami, ze względu na obowiązujące ograniczenia bezpieczeństwa. Równocześnie, według kambodżańskich władz lotniczych, loty między Bangkokiem, Phnom Penh i Siem Reap odbywają się normalnie, choć część przestrzeni powietrznej pozostaje zamknięta.

Zawieszenie broni, ale bez pełnej stabilizacji przy granicy

Choć pod koniec grudnia pojawił się sygnał deeskalacji, sytuacja na pograniczu Tajlandii i Kambodży wciąż daleka jest od normalizacji. 27 grudnia 2025 r. oba państwa zgodziły się na natychmiastowe zawieszenie broni, które – zgodnie z oficjalnymi deklaracjami – miało objąć wstrzymanie wszelkich działań wojennych, w tym ostrzału artyleryjskiego oraz ataków na infrastrukturę wojskową i cywilną. Porozumienie to zostało przyjęte jako krok w stronę uspokojenia sytuacji, jednak jego wprowadzenie nie zatarło skutków wcześniejszych walk. Starcia, do których doszło w poprzednich tygodniach, doprowadziły do znacznych strat po obu stronach granicy oraz masowych przesiedleń ludności cywilnej, a zarówno Bangkok, jak i Phnom Penh oskarżały się wzajemnie o naruszanie ustaleń jeszcze przed formalnym wejściem rozejmu w życie. W efekcie region przygraniczny pozostaje obszarem wysokiego ryzyka, a napięcie – mimo zawieszenia broni – nadal jest odczuwalne.

Ostrożność zalecają także polskie władze. W aktualnym komunikacie opublikowanym na stronie gov.pl Wydział Konsularny i Polonii Ambasady RP w Bangkoku odradza wszelkie podróże, które nie są konieczne, do szeregu prowincji po tajskiej stronie, w tym Ubon Ratchathani, Sisaket, Surin, Buriram, Sa Kaeo i Trat, wraz z popularnymi wśród turystów wyspami Koh Chang, Ko Kut i Ko Mak. Podobne zalecenia dotyczą również terytorium Kambodży, zwłaszcza prowincji Preah Vihear, Oddar Meanchey i Banteay Meanchey, a także przygranicznych obszarów Koh Kong i Pursat. Choć główne ośrodki turystyczne pozostają poza bezpośrednią strefą walk, oficjalne stanowisko jasno pokazuje, że konflikt nie został jeszcze realnie wygaszony, a sytuacja bezpieczeństwa w rejonach przygranicznych wymaga stałego monitorowania i daleko idącej ostrożności ze strony podróżnych.

Źródła: Euronews, Travel + Leisure, gov.pl

Nasza ekspertka

Sabina Zięba

Podróżniczka i dziennikarka, wcześniej związana z takimi redakcjami, jak m.in. „Wprost”, „Dzień Dobry TVN” i „Viva”. W „National Geographic” pisze przede wszystkim o ciekawych kierunkach i turystyce. Miłośniczka dobrej lektury i wypraw na koniec świata. Uważa, że Mark Twain miał słuszność, mówiąc: „Za 20 lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj”.

Sabina Zięba
Sabina Zięba
Reklama
Reklama
Reklama