Święte miasto trzech religii. „Napięcie i konflikty tlą się tu stale"
Nigdzie indziej na świecie synagogi, meczety i kościoły nie stoją tak blisko siebie. Uliczki wydeptywane były tu od tysiącleci przez proroków z świętych ksiąg. Najsilniejsze piętno odcisnęli na tej ziemi żydzi, muzułmanie i chrześcijanie.

- Olga Dębicka
Spis treści:
- Via Dolorosa, czyli Droga Krzyżowa
- Grób w dymach kadzideł
- Ślad po drzewie
- Z lufą w żebrach
- Miejsce, gdzie zapłakał
Pielgrzymi stąpają tu po miejscach związanych z wydarzeniami Wielkiej Nocy sprzed 2 tysięcy lat. Dzisiejszemu pątnikowi trudno jednak utrzymać nastrój kontemplacji i bogobojnej refleksji. Nie tylko dlatego, że nagromadzenie świętości po prostu wyczerpuje. I nie dlatego, że dźwięki dzwonów chrześcijańskich kościołów mieszają się nad głowami z nawoływaniem muezzinów i żydowskimi modlitwami pod Ścianą Płaczu. Dzieje się tak, ponieważ zwykłe, codzienne życie pulsuje dziś tak samo, jak wtedy, gdy Chrystus wyrzucał handlarzy z progów Świątyni.
Via Dolorosa, czyli Droga Krzyżowa
Porozkładane stragany arabskich kupców opierają się o ściany domów przy Via Dolorosa, czyli Drodze Krzyżowej. Dachy tych straganów łączą się nad ulicą, tworząc zadaszenie, które całkowicie zasłania słońce, i tworząc z ulic labirynt mrocznych, dusznych tuneli. Zapachy kadzideł, zdawałoby się tak intensywne, giną wśród zapachów przysmażanych sziszkebabów, wypiekanych podpłomyków – chubusów.
W plątaninie uliczek wymija się slalomem objuczone osiołki, pucybutów, nosiwodów, arabskie kobiety balansujące koszami i tobołkami na głowach, chłopaków transportujących w ścisku na tackach miętową herbatę. Mężczyźni przesiadujący na wystawionych na ulicę krzesełkach, bulgocąc fajkami wodnymi, obserwują, jak świat toczy się przed ich oczyma. Pod sufitami kawiarenek leniwie mruczą wentylatory. W domostwach, w których gościli uczniowie Chrystusa, teraz znajdują się hostele przyjmujące na nocleg turystów i pielgrzymów. Większość z nich w Starym Mieście kupuje na pamiątkę ziemię świętą w woreczkach i parę sandałów lub ręcznie plecione korony cierniowe.
Grób w dymach kadzideł
Dojście do bazyliki Grobu łatwo przeoczyć. Przejście między straganami prowadzi na niewielki dziedziniec. Obecna bazylika Grobu, poświęcona w 1149 roku, powstała dokładnie w miejscu grobu Jezusa, w dawnym kamieniołomie, 40 metrów od Golgoty. Gdy w roku 42 Herod Agryppa I powiększał miasto, teren ten włączono w jego obręb. Około roku 325 cesarz Konstantyn kazał odnaleźć grotę grobową i nakrył ją rotundą. Po zburzeniu budowli przez kalifa Hakima, krzyżowcy w 1099 roku przystąpili do budowy obecnej bazyliki. Jej wnętrze obejmuje szczyt Golgoty, gdzie stoi ozdobny krzyż z setkami mrocznych lampionów. Tuż obok wyeksponowany został kamień z grobu Jezusa, a kawałek dalej można do tego grobu wejść.

Niewielki ołtarzyk w ciasnym i dusznym, podzielonym wnętrzu grobu zasnuty jest dymami kadzideł. Aby dostąpić mistycznego przeżycia, pielgrzymi najczęściej muszą w najbardziej prozaiczny sposób odstać parę godzin w długiej kolejce. Kolejki są dwie: z jednej strony zapraszają franciszkanie, z drugiej prawosławni Grecy. Od lat przedstawiciele różnych odłamów chrześcijaństwa nie mogą dogadać się w sprawie opieki nad miejscami świętymi, więc wprowadzono ścisły podział mierzony w centymetrach uświęconej podłogi bazyliki.
Po wyjściu każdy najpierw oddycha głęboko świeżym powietrzem. Później zawstydza się, że czuje bardziej ulgę niż zadumę nad miejscem, które zajmowało do tej pory jego wyobraźnię.
Ślad po drzewie
W bazylice Grobu znajdują się również ostatnie stacje Drogi Krzyżowej. Dzisiaj przebiega ona wąskimi uliczkami Starego Miasta. Wyznaczono ją za czasów krucjat. Przyjęto, że miejscem sądu i początkiem Drogi była twierdza Antonia obok świątyni Salomona. Tak naprawdę jednak nie wiadomo, gdzie się to działo. Dalej uliczki wiodą między odrapanymi murami arabskich domów. Wznoszą się zaskakująco łagodnie: zaskakująco dla większości z pielgrzymów, którzy zanim przyjadą tam po raz pierwszy, wyobrażają sobie Golgotę jako spore wzniesienie.
Niektóre stacje są okazałe, jak choćby Stacja III, tak zwana „polska”, ufundowana przez polskich żołnierzy. Inne to ledwie widoczny zatarty napis na zmurszałej ścianie. Karę śmierci przez ukrzyżowanie Persowie, Grecy i Rzymianie stosowali wobec zbrodniarzy, niewolników i cudzoziemców. Wokół miast stale przybywało słupów. W roku 70 historyk Józef Flawiusz notował: „Dla krzyży zabrakło miejsca, a dla skazanych krzyży”. Skazaniec musiał nieść poprzeczną belkę aż do jednego ze słupów. Belkę umieszczano na samej górze słupa lub nieco niżej. Tak było prawdopodobnie w wypadku Jezusa, gdyż słowa wyroku znalazły się nad jego głową. Gorliwi i cokolwiek bezkrytyczni poszukiwacze biblijnych śladów odnaleźli miejsce, gdzie rosło drzewo, które ścięto na krzyż dla Chrystusa. Jest ono oddalone o ładnych parę kilometrów od Golgoty – bliżej rosły jedynie wątłe oliwki. Z czasem powstał tam kościół.
Równie umowne jest umiejscowienie Wieczernika. Można wejść do dużej sali, o surowych ścianach, z kolumnami podtrzymującymi sklepienie. Nie ma w niej stołu ani żadnego innego mebla. I choć nie pochodzi z czasów Chrystusa, oddaje atmosferę jak z „Ostatniej Wieczerzy” Leonarda da Vinci. Co ciekawe, domniemany Wieczernik znajduje się na piętrze domu, który jest szczególnie cenny również dla Żydów. Na parterze bowiem oddają oni cześć w miejscu domniemanego pochówku króla Dawida. Zbieg okoliczności, czy skuteczne marketingowo dwa w jednym?
Z lufą w żebrach
Chrześcijanie przemierzający Via Dolorosa w większej części przeciskają się wśród ciżby miejscowych arabskich handlarzy odzianych w dżalabije i zakutanych w kefije. Czasem mija się też pejsatych przechodniów w jarmułkach. Potężne mury Starego Miasta zamykają na niewielkim obszarze trzy wielkie religie, kultury, tradycje, obyczaje – islam, judaizm i chrześcijaństwo. Wymusza to minimum tolerancji po to, by dało się przeżyć kolejny dzień.
Napięcie i konflikty tlą się jednak stale. Szczególnie intensywnie dają o sobie znać zatargi arabsko-żydowskie. Dlatego mieszkańcy Jerozolimy grupują się w poszczególnych sektorach miasta. Dzielnice żydowskie są znacznie nowsze, domy solidniejsze. Na ulicach co chwila widać uzbrojone patrole wojskowe, wśród których nierzadko spotyka się młode dziewczyny – kobiety w Izraelu na równi z mężczyznami odbywają służbę wojskową.
Jazda autobusem miejskim też dostarcza swoistych wrażeń. Kiedy czuje się coś zimnego i kłującego pod żebrami, może się okazać, że jest to lufa karabinu przewieszonego przez ramię żołnierza na przepustce (nawet na przepustce nie wolno im rozstawać się z bronią, muszą być w ciągłej gotowości). Szoferki są standardowo wyposażone w pistolety. Kierowcy autobusów, które z jednej dzielnicy muszą wjechać do drugiej, spokojnie informują pasażerów, żeby dla bezpieczeństwa zamknęli okna i odsunęli się od nich – to w obawie o obrzucenie kamieniami. Znacznie trudniej się chronić przed zamachowcami-samobójcami.
Miejsce, gdzie zapłakał
Góra Oliwna, wznosząca się tuż poza Złotą Bramą, daje wytchnienie od zgiełku i upału wąskich uliczek starej Jerozolimy. Nic dziwnego, że tam też odpoczywali Jezus i jego uczniowie. Ogród Oliwny znajdował się w jedynym miejscu na stoku naprzeciw murów, w którym rosły oliwki. Całkiem niedawno powstała tam piękna świątynia. Prostota i przepiękne witraże bardziej skłaniają do refleksji niż mroczne i tłoczne wnętrza bazyliki Grobu.
Cała góra usiana jest kaplicami upamiętniającymi wydarzenia opisane w Ewangelii – zdradę Judasza, ostatnią modlitwę Jezusa przed uwięzieniem, miejsce, gdzie zapłakał nad losem Jerozolimy, miejsce Wniebowstąpienia… Z wierzchołka Góry Oliwnej roztacza się najpiękniejsza panorama Jerozolimy.
Stara Jerozolima to zaledwie jeden procent powierzchni współczesnego miasta. Pozostała większość to nowe dzielnice: szerokie ulice, nowoczesne hotele, szybkie samochody. W mieście, w którym niegdyś prawa strzegł Sanhedryn, dziś obraduje Knesset – izraelski parlament. Za supernowoczesnymi bazaltowymi fasadami kryje się Muzeum Holokaustu. Tradycja miesza się z nowoczesnością tak jak w każdym innym miejscu Izraela. Tak jak nad Morzem Martwym, w miejscu, gdzie biblijna żona Lota zamieniła się w słup soli, a teraz wielkie kopalnie przetwarzają tony soli dziennie.
Źródło: National Geographic Polska
Nasz ekspert
Olga Dębicka
Olga Dębicka - stała współpracowniczka National Geographic Polska, dziennikarka, pisarka, autorka książek reportażowych m.in. „Fotografie z tłem”, „Podróżować znaczy żyć”, „Marka Hłaski widzenie świata”, laureatka wielu nagród dziennikarskich i literackich. Podróżniczka, odwiedziła ponad 70 krajów. Uwielbia kraje arabskie.
