To prawda, że Meksykanie przeliczą na pieniądze każdą, nawet najdrobniejszą usługę turystyczną.

Ale powiedzenie „czas to pieniądz” w Meksyku nie obowiązuje. Dlatego gdy spieszyłam się na autobus, o drogę na dworzec wolałam zapytać innych turystów, nie zaś gadatliwych lokalnych.

O czym więc warto rozmawiać z Meksykanami? Na przykład o jedzeniu! Będzie nie tylko apetycznie, ale i ciekawie. Pewnego razu rozmowa o meksykańskiej kuchni rozwinęła się w opowieść o historii Azteków.

Czy wiedzieliście, że dali nam na przykład hamaki? W czasie ostatniego pobytu w Meksyku trafiłam do wioski, w której wszyscy żyją właśnie z wyrobu tych wiszących łóżek. Tam wybrałam sobie hamak za 220 peso. Sprzedawca na tym biznesie zarobił 40 peso, czyli 10 zł, bo taką miał marżę. To mniej więcej tyle, ile dostała dona Carmen, która ten hamak wykonała (resztę otrzymał właściciel sklepu). Uplotła go w jeden dzień. Innym zajmuje to trzy dni, trzy tygodnie, a przy specjalnych zamówieniach jeszcze dłużej. Mój kolega na hamak w kolorach flagi meksykańskiej czeka już trzy lata. Właściwie rok temu przestał czekać, ale na wszelki wypadek nie anulował zamówienia. A twórca hamaka? Najwyraźniej żyje na niskim budżecie i do pierwszego mu wystarcza!

INFO MEKSYK:
Stolica: Miasto Meksyk (zwane przez Meksykanów DF – od Distrito Federal).
Powierzchnia: 1,97 mln km2.
Ludność: ponad 112 mln.
Religia: katolicyzm.
Języki: hiszpański, języki indiańskie.
Waluta: peso meksykańskie (MXN); 4 peso = 1 zł.


9 sposobów na tani Meksyk:

1. Śpij w hamaku

W Meksyku znalezienie noclegu rzadko zajmuje więcej niż 10 min. W turystycznych miejscowościach pełno jest hosteli, gdzie przenocujemy za 200 peso (50 zł), a nawet mniej. Jeszcze tańszym rozwiązaniem jest hamak. Szczególnie w nadmorskich kurortach przy hostelach czy cabanas (rodzaj bungalowów) przygotowane są specjalne wiaty, gdzie można zawiesić swoje własne „spanie” lub wynająć miejscowe. Wybierając ten sposób nocowania, zamiast 200 czy 300, płaciłam ok. 50 peso.

Inna opcja to couchsurfing. To nie tylko okazja na darmowy nocleg. Najważniejsze jest to, że mamy okazję poznać prawdziwe życie Meksykanów, ich ulubione irish puby czy pizzerie. Bo przecież żaden szanujący się mieszkaniec tego kraju nie chodzi do tradycyjnego meksykańskiego pubu z sombrerem nad wejściem! Choć szczerze mówiąc, nocleg na czyjejś kanapie wcale nie wychodzi tak tanio, jeśli ugotujemy tradycyjne polskie danie dla całej rodziny (bo tak wypada), a wieczorami będziemy szaleć w klubach (bo przecież w doborowym towarzystwie nogi same rwą się do tańca).

2. Podróżuj autostopem

W Meksyku transport jest doskonale zorganizowany. Dworce autobusowe w dużych miastach przypominają lotniska. A w małych – może i są stare, ale zawsze czyste! Jeśli przed tobą daleka, całonocna trasa, nie oszczędzaj na bilecie. Najszybciej i najwygodniej dowiozą cię autobusy primera clase. Jednak na krótszych dystansach, szczególnie tam, gdzie kursują 1–2 autobusy dziennie, spróbuj przejechać autostopem. Najchętniej zatrzymują się pikapy, ale może to być również Indianin na skuterku. Podwiozą z czystej życzliwości i chęci pomocy. W ten sposób przejechałam przez rutę Puuc – od Uxmal do Meridy.

3. Jedz indiańskie przysmaki

W Meksyku nie sposób umrzeć z głodu. Na ulicy już za 10 peso (2,5 zł) przekąsisz sycące tostadas (np. tostowane tortille) prosto z kosza od Indianki. Na każdym rogu kupisz też przysmak chicharrón, czyli wysmażoną skórę świni. Jedzenie w miejscach o nazwie: comedor czy cocina economica kosztuje ok. 20 peso (5 zł).

W tej sumie zawiera się kilka tacos albo empanadas czy zupa z fasoli (sopa de frijoles). Jedna porcja wypełni twój żołądek, tylko że jest to jedzenie monotonne i bez surówek. Dlatego tam, gdzie miałam zamiar spędzić kilka dni, mieszkałam w hostelach z dostępną kuchnią. Robiłam wielkie zakupy na bazarze i podczas wspólnego pichcenia z innymi plecakowiczami wymieniałam się przepisami oraz ciekawymi patentami na to, jak nie przepłacić. I czego warto spróbować. Kuchnia meksykańska serwuje wiele przysmaków, które ciężko przełknąć przeciętnemu Europejczykowi. Trudno mu się zmusić do schrupania chapulines, czyli pasikoników, a naprawdę warto. Świetnie sprawdzą się jako przekąska do piwa. Samo piwo bywa tu „sprofanowane” poprzez dodanie maggi, sosu worcestershire, soku z limonki, soli i lodu. Tak powstaje meksykańska michelada. Choć gotowy napój ma dość nieapetyczny kolor, to smakuje doskonale! W turystycznych pubach ten przysmak kosztuje około 80 peso (20 zł) za 0,33 l. W lokalnych barach zapłacimy około 30 peso (7,5 zł) za 1 l. W centralnej części Meksyku musisz spróbować pulque (ok. 50 peso, czyli 12,5 zł). Sfermentowany sok z agawy ma wygląd i konsystencje roztworu drożdżowego. Aztekowie wierzyli, że zbliża do bogów!


4. Rozgrzej się w saunie

Do bogów zbliża też temazcal. Sauna w azteckim stylu słono kosztuje. W hotelach za sesję w glinianym igloo wypełnionym parą zapłacimy od 300 peso (75 zł). Mniej więcej połowę tego wydamy w pobliżu miejscowości Tulum, gdzie zadomowiła się wspólnota Muuchxiimbal. Przewodzący jej don Gabriel organizuje posiedzenia w tradycyjnej saunie. Najpierw pół dnia rozgrzewa kamienie w świętym ogniu, potem wraz z nami wzywa duchy i wszystkie żywioły, które jednoczą się w temazcalu. Kiedy już tam wejdziemy, podczas blisko półgodzinnej sesji rzeczywiście nietrudno o odlot... Szczegóły na muuchxiimbal.wordpress.com.

5. Unikaj pośredników

Nigdyś w cenotach – naturalnych wapiennych studniach wypełnionych wodą – mieszkali bogowie, dziś przebywają aluxe. Te złośliwe duchy, jeśli się ich nie poprosi o pozwolenie, mogą uprzykrzyć pobyt w cenocie. Jednak właściciele cenotu Dos Ojos nieopodal Tulum zapewniają, że spokojnie można nurkować i uprawiać w nim snorkling, bo aluxes dawno nikt nie widział. Również w Cuzamá kąpiel w turkusowych podziemnych jeziorkach jest bajecznym przeżyciem. Jeżeli do tych miejsc wybierzesz się na własną rękę minibusem, zapłacisz tyle co za wstęp i transport. Jeśli skorzystasz z usług agencji turystycznej, wydasz najmniej 500 peso (137 zł), czyli ponaddwukrotnie więcej.

6. Odkryj Meksyk

Wybierz się metrem do Guadalupe, a cały Meksyk będziesz miał za darmo! Do słynnego sanktuarium zjeżdżają z różnych regionów grupy Indian, by tańczyć i śpiewać na głównym placu. Zawsze panuje tam gwar. Pielgrzymki z mariachi, czyli z orkiestrą, Indianie tańczący w oparach dymu. W sklepach z dewocjonaliami obok Jana Pawła II (bo za Benedyktem XVI Meksykanie nie przepadają) widać fi gurki Santa Muerte, Madonny z Guadalupe i Mal Verde. Obok stoją płyny na deszcz pieniędzy, szczęścia i wszelkiej pomyślności. Wszystko w blasku religii chrześcijańskiej lub w jej cieniu... Przed kościołami w okolicach puebli stoją pale, na których kręcą się wykonawcy przedkolumbijskiego obrzędu Voladores.

7. Rozglądaj się

Meksykanie kochają murale. Musisz być czujny, bo malowidła są wszędzie – na ścianach domów, urzędów, uniwersytetów. Malowali i malują je najwybitniejsi artyści. Jeśli mural stworzył artysta tej rangi co Diego Rivera, ściana z malowidłem zostaje nawet po zburzeniu budynku! W ten sposób ulice DF, Monterrey i innych miast zamieniły się w galerie sztuki. Oglądanie gratis.

8. Miej oczy szeroko otwarte

Kieszonkowcy i złodzieje to plaga w Meksyku. Jak się przed nimi ustrzec? Obserwujmy mieszkańców. W metrze w DF wszyscy obejmują swoje torby. Są jednak rejony, w których można odetchnąć – tam, gdzie tabliczki informują o pomocy sąsiedzkiej, i w knajpkach, gdzie tubylcy stoją na czatach. Ale w Meksyku są też miejsca bezpieczne. Poznasz je po tym, że na ulicach nie ma wojska, a w autobusach kierowca trzyma monety w otwartej skrzynce.

9. Negocjuj ceny

Najtańsze pamiątki kupisz w San Cristóbal de Las Casas. Ale i w innych częściach Meksyku można zbić cenę, po prostu odchodząc od stoiska. Sprzedawca wówczas krzyczy, że zamiast 100, sprzeda za 50, a nawet za 40 peso. Czasem słysząc taką ofertę, warto wrócić. W ten sposób każde zakupy wzbogacały mnie o kolejne doświadczenia. Kiedy mój wypchany plecak przekroczył wagę 30 kg, powiedziałam sobie: czas wracać do domu!