Reklama

Jeśli, tak jak ja, kojarzyliście wyjazd do Austrii wyłącznie z zimą, to razem byliśmy w błędzie. Piękno Tyrolu warto odkryć także latem, o czym miałem okazję na własnej skórze przekonać się w ostatnich dniach. Ciepłe letnie powietrze i ośnieżone szczyty robią piorunujące wrażenie, a ukryta między nimi Dolina Ötztal oferuje wiele atrakcji dla wszystkich głodnych wrażeń. Każdego rodzaju.

Przez chwilę sam byłem sceptyczny, ale spakowałem moje treki do walizki i udałem się w niedługą podróż do – jak się okazało – tej perły Europy Środkowej. Skusiła mnie wizja 250 trzytysięczników otaczających Dolinę, ukrytego w górach lodowca i termalnych źródeł u ich podnóża, ale dostałem o wiele, wiele więcej. Zrozumiałem, czemu zamieszkiwane przez 22 391 osób Ötztal odwiedza rokrocznie nawet 3 mln turystów.

Dolina pełna możliwości

Do Ötztal trafiłem z grupą międzynarodowych dziennikarzy na zaproszenie Austriackiej Organizacji Turystycznej. Chciano pokazać nam piękno Doliny popularnej zimą, ale rzadko odwiedzanej latem.

Brak letnich odwiedzin to wielki błąd, bo Ötztal jest wspaniałą bazą wypadową dla miłośników wspinaczki, raftingu, rowerów czy szeroko zakrojonej turystyki górskiej. To najdłuższa dolina alpejska w austriackim Tyrolu, oferująca ponad 1600 kilometrów szlaków turystycznych czy 860 kilometrów tras rowerowych – to wszystko w otoczeniu kilkuset przekraczających 3000 m n.p.m. szczytów i tryskających wód termalnych (idealnych po długim dniu wspinaczki – sprawdziłem na własnej skórze).

FABRIC KOLAŻ 32 (2)
Niektóre widoki w Dolinie można podziwiać bez końca / fot. National Geographic Polska

Adrenalina płynąca potokiem

Relaks zostawmy jednak na później. Najpierw wypada się lekko zmęczyć i dostarczyć sobie porządną dawkę adrenaliny. Wyjątkową dla Ötztal atrakcją jest wciąż mało popularny w Polsce kanioning, czyli sport polegający na podróżowaniu przez… kaniony właśnie. To połączenie wspinaczki, ekstremalnej turystyki pieszej i pływania.

Wszyscy zostaliśmy wyposażeni w specjalne pianki, kaski i buty, a następnie przez instruktorów z Area 47 – lokalnego parku rozrywki organizującego kipiące od adrenaliny wyprawy – wywiezieni do dzikiego kanionu w górach, w którym musieliśmy pokonać szlak prowadzący przez malowniczy, ale rwący potok. Warto wspomnieć, że poszczególne trasy mają różne poziomy trudności.

Dość powiedzieć, że już po kilku minutach byłem cały mokry – to jednak ani przez chwilę nie zmywało uśmiechów z mojej twarzy. Wprost nie dało się ich powstrzymać, a każdy kolejny skok do wody tylko je potęgował. Trasa rozpoczynała się od zjazdu z 17-metrowego mostu na linie wprost do orzeźwiającej wody, a potem… było tylko lepiej.

Kanioning to wielkie emocje, ale też wielka przygoda
Kanioning to wielkie emocje, ale też wielka przygoda / fot. Area 47

Wszystkie atrakcje w jednym miejscu, czyli Area 47

Sama Area 47 warta jest uwagi. To raj dla wszystkich tych, którzy kochają przygodę: w cenie biletu skorzystamy z różnorodnych atrakcji – wspinaczki, raftingu, kanioningu, ekstremalnej strefy wodnej pełnej gigantycznych zjeżdżalni i ramp czy kolarstwa górskiego. Możliwe jest także zakwaterowanie na miejscu, by wszystko mieć pod ręką. Zauważyłem, że to popularne rozwiązanie dla par czy… wieczorów kawalerskich.

– Chcieliśmy stworzyć miejsce, którego sami potrzebowaliśmy. Na rafting czy kanioning wybieramy się zwykle rano, a o 13:30 jesteśmy już wolni: pełni adrenaliny i czujący się jak „królowie życia”. Szkoda marnować tę energię! Potrzebowaliśmy miejsca, dzięki któremu rano możemy pójść na ekstremalną przygodę, a po powrocie, zamiast do hotelu, wybrać się na ogromne zjeżdżalnie czy wspinaczkę – opowiada z uśmiechem na ustach Chris Schnöller, CEO Area 47, pełny energii przewodnik, instruktor wspinaczki górskiej i raftingu.

Raj dla rowerzystów

W Ötztal żal nie skorzystać z setek kilometrów rowerowych tras poprowadzonych w dużej mierze 2000 m n.p.m. Świetnym rozwiązaniem jest wypożyczenie roweru elektrycznego, który nieco pomoże we wspinaczce – zwłaszcza, jeśli tak jak ja nie spędzacie zbyt dużo czasu na jednośladzie.

Rowery warto wypożyczyć w popularnym miasteczku Sölden, a następnie wjechać z nimi na górę specjalną gondolą. Tam czekają nas zapierające dech w piersiach trasy. Można dojechać nawet na górujący nad ośrodkiem lodowiec Rettenbach (3350 m n.p.m.), w którego obrębie co roku rozpoczynają się zawody Pucharu Świata w Narciarstwie Alpejskim. Widoki są wprost nie z tej ziemi – zarówno na otaczające góry, jak i na rozpościerającą się u naszych stóp dolinę. Uczucie przestrzeni, wolności i kontaktu z naturą jest nieporównywalne z niczym innym.

Górskie szlaki najlepiej przemierzać rowerem elektrycznym / fot. National Geographic Polska
Górskie szlaki najlepiej przemierzać rowerem elektrycznym / fot. National Geographic Polska

BRS Festival, czyli zawody mistrzów rowerów górskich

Jednak górska przejażdżka to nie koniec rowerowej atrakcji. W pierwszej połowie września w Sölden organizowany jest BRS Festival, na którym pojawiają się największe gwiazdy rowerów MTB. Na ogromnym torze cieszą widownię i siebie nawzajem najbardziej ekstremalnymi trikami, od których samej obserwacji zaczynają pocić się ręce. Zobaczenie mistrzów w akcji to wielkie przeżycie. Ogromne owacje zebrali m. in. bracia Godziek, czyli nasi polscy czempioni.

Cały festiwal organizowany jest przez Bike Republic, organizację powołaną do życia przez kolarzy i dla kolarzy. Są oni odpowiedzialni nie tylko za stworzenie zjawiskowych tras rowerowych w Sölden, ale także za powstanie ogromnego, wyjątkowego toru dla rowerów górskich, na którym organizowana jest impreza. W jego zaprojektowaniu brały udział tuzy światowego kolarstwa.

– Bike Republic to, jak sama nazwa wskazuje, republika. Wszystko wybieramy demokratycznie: od muzyki, którą gramy, po nowe trasy, które wyznaczamy w górach. To „plac zabaw” dla wszystkich zapalonych rowerzystów, którzy szukają swojego miejsca na świecie – opowiada mi Dominik Linser, twórca Bike Republic Sölden.

Sportowcy biorący udział w festiwalu mają wiele wspólnego ze skoczkami narciarskimi / fot. National Geographic Polska
Sportowcy biorący udział w festiwalu mają wiele wspólnego ze skoczkami narciarskimi / fot. National Geographic Polska

Zasłużony relaks w wodach termalnych

Brzmi jak dużo emocji, prawda? Bez obaw, w Dolinie można także porządnie wypocząć. Ja miałem szczęście spędzić czas w Aqua Dome, czyli jednym z najlepszych SPA w całej Europie. To liczący 65 tys. metrów kwadratowych kompleks basenów, saun i łaźni, który czerpie wodę z lokalnych źródeł. Jego historia sięga 200 lat wstecz!

Obecnie mieści się tutaj także 4-gwiazdkowy hotel, który połączony jest ze SPA podziemnym przejściem. Z wodnych atrakcji można korzystać także bez wykupienia noclegu, a zdecydowanie warto się nimi zainteresować: niektóre z basenów mieszczą się w ogromnych misach na wysokości, w których w ciepłej wodzie podziwiać można otaczające Dolinę góry.

Z własnego doświadczenia powiem, że wody termalne świetnie regenerują zmęczone mięśnie. Być może to dzięki nim byłem gotów na kolejne wyzwania, ale czyste, górskie powietrze także robiło swoje.

Aqua Dome to nie tylko baseny termalne, ale także kilkanaście saun, łaźni parowych czy stref relaksu / fot. National Geographic Polska
Aqua Dome to nie tylko baseny termalne, ale także kilkanaście saun, łaźni parowych czy stref relaksu / fot. National Geographic Polska

Austria latem to przepis na udane wakacje

Dolina Ötztal udowodniła mi, że w Alpy warto pojechać także latem. To miejsce wciąż nieodkryte przez Polaków – a przynajmniej nie wtedy, gdy brak tam śniegu. Ciągnąca się bez końca, otoczona górami przestrzeń to moim zdaniem wspaniała destynacja zarówno dla fanów adrenaliny, jak i dla rodzin: każdy znajdzie coś dla siebie. Od górskich spacerów, przez wspinaczkę, rowerowe szaleństwo czy odpoczynek w pięknie położonych SPA.

Ötztal ma szansę stać się perłą dla polskich turystów, więc warto się spieszyć, by dotrzeć tam przed tłumami. Do Doliny dojedziemy samochodem lub wygodnym i szybkim pociągiem z Monachium. Dostępne są także dojazdy autobusowe. Rekonesans zrobiony, czas na Was!

Źródło: National Geographic Polska

Nasz autor

Jonasz Przybył

Redaktor i dziennikarz związany wcześniej m.in. z przyrodniczą gałęzią Wydawnictwa Naukowego PWN, autor wielu tekstów publicystycznych i specjalistycznych. W National Geographic skupia się głównie na tematach dotyczących środowiska naturalnego, historycznych i kulturowych. Prywatnie muzyk: gra na perkusji i na handpanie. Interesuje go historia średniowiecza oraz socjologia, szczególnie zagadnienia dotyczące funkcjonowania społeczeństw i wyzwań, jakie stawia przed nimi XXI wiek.
Jonasz Przybył
Reklama
Reklama
Reklama