Dubaj: między piaskiem a przyszłością
Perfumy, drapacze chmur, restauracje, muzea. A jednak prawdziwy Dubaj zaczyna się tam, gdzie kończą się wieżowce, a zaczyna pustynia.

Spis treści:
- Burj Khalifa
- Zapach orientu
- Deira
- Al Fahidi
- Sonara Camp
- Muzeum Przyszłości
- Podróż po smakach świata
- Atrakcje w Dubaju
- Dubaj: informator praktyczny
Unoszę się nad miastem, oddając się totalnemu relaksowi. Pływam w jednym z najwyższych na świecie basenów typu infinity – Aura Skypool, położonym na 50. piętrze wieżowca The Palm Tower. Jego krawędź jest ukryta i tworzy złudzenie, że woda przelewa się w nieskończoność łącząc się z krajobrazem. Stąd rozciąga się zapierający dech w piersiach, 360-stopniowy widok na panoramę Dubaju: las szklanych wieżowców, słynną wyspę Palm Jumeirah i turkusowe wody Zatoki Perskiej. Po raz kolejny przyglądam się temu krajobrazowi z niedowierzaniem, że na środku pustyni wyrosła metropolia, która nie tylko istnieje, ale wciąż się rozrasta.
To uczucie niedowierzania towarzyszyło mi każdego dnia tej podróży – podobnie jak mojej mamie, którą zabrałem tutaj, by mogła na własne oczy zobaczyć „cuda na pustyni”, o których tyle słyszała. Teraz odpoczywa na leżaku, ale dopiero co zakończyliśmy intensywne zwiedzanie. Mieliśmy zaledwie kilka dni, więc każdy był starannie zaplanowany – nie po to, by „zaliczać” atrakcje, lecz by doświadczać ich wszystkimi zmysłami.
Burj Khalifa
Jeszcze niespełna siedemdziesiąt lat temu była tu niewielka wioska rybacka, żyjąca z połowu pereł i handlu daktylami. Wtedy nikt nie przypuszczał że z tej sennej osady wrośnie miasto, w którym wizje architektów stają się rzeczywistością szybciej niż gdziekolwiek indziej. Widać to najlepiej z tarasu widokowego najwyższego budynku świata, jakim jest mierzący 828 metry Burj Khalifa.
Oglądaliśmy go najpierw z dołu, wysoko zadzierając głowy, a potem już z góry, w kilkadziesiąt sekund wjeżdżając windą na 124 piętro. Jego budowa trwała zaledwie sześć lat i pochłonęła 1,5 mld dolarów. Dzisiaj są tu biura, luksusowy hotel, a także apartamenty z widokiem na cztery strony świata. Ten drapacz chmur był spełnieniem marzeń szejków, którzy chcieli pokazać reszcie świata, gdzie dziś jest jego centrum.

Od chwili otwarcia w 2010 roku Burj Khalifa niezmiennie jest największą atrakcją Dubaju, co udowadniają długie kolejki turystów chcących spojrzeć na miasto z wysokości (największy tłok jest popołudniu). A po zjechaniu na poziom zero, obejrzeniu spektaklu tańczących fontann, znaleźć się w kolejnym miejscu, którego nie sposób pominąć będąc tu po raz pierwszy. Bo Dubai Mall określany mianem największego centrum handlowego świata, jest zdecydowanie czymś więcej niż tylko miejscem zakupów. W jego wnętrzach mieszczą się także galerie sztuki, lodowisko, interaktywne wystawy i ogromne akwarium – żyjące w nim rekiny, płaszczki i kolorowe ryby można oglądać przez ogromną szklaną ścianę.
Zapach orientu
Przyznaję, że spędziliśmy tu sporo czasu, jednak nie na oglądaniu podwodnego świata, lecz w poszukiwaniu arabskich zapachów. Nie wiem, ile jest tutaj perfumerii, nam wystarczyła jedna, na wystawie której ustawionych były setki, jeśli nie tysiące kolorowych flakoników w najróżniejszych kształtach, które najpierw przyciągały wzrok, by za chwilę obezwładnić nas swymi aromatami.
Arabskie perfumy znane są z niesamowitej trwałości – często utrzymują się na skórze przez wiele godzin. A ich sekret kryje się w naturalnych składnikach o mocnym charakterze, takich jak oud, piżmo, róża damasceńska, ambra czy sandałowiec. Oud (agarwood), żywiczny olejek z rzadkiego drzewa agarowego uważany jest zaś za ich serce. Nazywany „płynnym złotem Bliskiego Wschodu”, uchodzi wręcz za duchowy zapach. Jest ciężki, drzewny, lekko dymny i balsamiczny. To on nadaje perfumom kadzidlany aromat, który tak lubię. I za każdym razem to na perfumy wydaję chyba najwięcej pieniędzy w Dubaju. Tym bardziej, że za każdym razem dostaję na nie sporą zniżkę.
Nie inaczej było i w tym przypadku – wystarczył bowiem argument, że w internecie te same zapchamy tańsze są nawet o połowę… Po dobiciu targu, już odpowiednio pachnący, mogliśmy ruszać dalej, do nieco mniej obleganych przez turystów miejsc.
Deira
W Deirze, jednej z najstarszych części miasta, czuję się najlepiej. Lubię gwar i chaos panujący na tutejszym targu przypraw oraz na bazarze złota, na którym w sklepowych witrynach prezentowana jest nie tylko biżuteria, w tym największy na świecie złoty pierścień wpisany do księgi rekordów Guinnessa, lecz całe złote stroje kosztujące setki tysięcy dirhamów – i znajdują swych nabywców. Spaceruję tu bez celu, zaglądając w boczne uliczki, targując się z lokalnymi sprzedawcami szafranu, kardamonu, cynamonu, wanilii, mydeł, olejków i kadzideł z oudem lub żywicami – nazywanych bakhoor, które nadają wnętrzom, ubraniom i włosom przyjemny aromat.

Lubię też popływać tradycyjną łodzią abra po kanale Dubai Creek, by odbyć krótką podróż do czasów, gdy Dubaj był portem handlowym, a jego bogactwem przed odkryciem ropy były perły wydobywane z dna zatoki. Wtedy życie toczyło się właśnie wokół wąskiej cieśniny, która pozostała sercem miasta. Rejs po wodach zatoki jest jak powrót do źródeł – do czasów, gdy ludzie żyli tu w rytmie wiatru i przypływów, a nie cywilizacyjnego pędu. Może dlatego za każdym razem, gdy tu jestem, przestaję się spieszyć? A może to wynik upału, bo choć to listopad, temperatura przekracza 34 st. C w cieniu?
Al Fahidi
Przepływamy na południowy brzeg, do Al Fahidi, zrekonstruowanej, zabytkowej dzielnicy, znanej z wąskich uliczek przy których stoją tradycyjne domy budowane z gliny i koralowca z wieżami wiatrowymi służącymi niegdyś jako naturalna klimatyzacja. Zachowała ona urok starego emiratu, dlatego warto tu przysiąść w jednej z kawiarenek, zamówić mocną kawę z kardamonem i pomyśleć nad zmieniającym się światem – przynajmniej ja tak robię.
A po chwili refleksji znikam, tym razem z mamą, w kolejnych perfumeriach, bo tutaj ceny są zdecydowanie lepsze od tych w Dubai Mall. Jedzenie też jest tańsze, tak więc po perfumeryjnym zawrocie głowy jedziemy na obiad do restauracji Aroos Damascus przy ulicy Al Muraqqabat, gdzie oddajemy się bliskowschodniej uczcie. Delektujemy się świeżymi, chrupiącymi warzywami podawanymi na wielkiej srebrnej paterze, hummusem, sałatką tabbouleh z kaszy bulgur, z dużą ilością posiekanej natki pietruszki, pomidorów, doprawionej sokiem z cytryny i oliwą z oliwek, chrupiącymi i niezwykle delikatnymi falafelami oraz baraniną, na koniec wypijając intensywną, mocną miętową herbatę. Płacę rachunek – 117 zł.
Sonara Camp
Jest takie powiedzenie, że prawdziwy Dubaj zaczyna się tam, gdzie kończą się wieżowce, a zaczyna pustynia. Choć żeby jej doświadczyć, trzeba coraz bardziej oddalać się od rozrastającego się miasta liczącego już ponad 4 miliony mieszkańców, a dążącego do stania się ponad dwa razy większym megapolis.

Po południu ruszamy do oddalonej o niecałą godzinę jazdy autem oazy Sonara Camp, by wreszcie pochodzić po i poleżeć na piasku i odpocząć od szybkiego rytmu miasta. Do dyspozycji gości są tu hamaki, huśtawki, a także pufy i sofy, na których można wygodnie się umościć, zamówić przekąski i napoje i oczekiwać na najważniejszy spektakl dnia –zachód słońca, jeden z najpiękniejszych, jaki widzieliśmy. Rozciągające się po horyzont wydmy znikające słońce maluje w odcieniach pomarańczy i złota. A potem w świetle pochodni, pod niebem gęstym od gwiazd, przy stołach nakrytych białymi obrusami, zasiedliśmy do eleganckiej kolacji.
Muzeum Przyszłości
Przyznaję, że w Dubaju nieraz zadawaliśmy sobie to pytanie. Także w miejscu, które wydaje się do tego stworzone. To Muzeum Przyszłości stojące przy głównej arterii – drodze szejka Zayeda, obok którego mieszkaliśmy i zanim przekroczyliśmy jego próg, wielokrotnie podróżując czerwoną linią metra, przyglądaliśmy się uważnie futurystycznej bryle, kryjącej w sobie wiele symboliki.
Z daleka przypomina oko, które spogląda w przyszłość, choć dla niektórych to też pierścień, w środku którego pulsuje nieznane. Srebrzysta elewacja pokryta jest misterną arabską kaligrafią. Wzory wycięte w metalu nie są przypadkowe. To słowa szejka Mohammeda bin Rashida Al Maktouma, premiera Zjednoczonych Emiratów Arabskich: „Przyszłość należy do tych, którzy potrafią ją wyobrazić, zaprojektować i zrealizować”. Ale czy przyszłość naprawdę można zaprojektować? Szejkowie wierzą, że tak. Będąc na tarasie widokowym i patrząc na pustą przestrzeń w centrum budynku, która symbolizuje to, czego jeszcze nie wiemy – trudno nie pomyśleć, że każda przyszłość zaczyna się od pustki, w której rodzi się pomysł. Budynek stoi na zielonym wzgórzu – Ziemi, symbolu przeszłości i tego, co już poznane – czytam w przewodniku po muzeum.
W skarbcu życia
Nie tylko bryła jest ciekawa, lecz także pomysł na wystawę. Otóż nasza przygoda zaczyna się od lotu… w kosmos. Winda zabiera nas z poziomu ziemi, zmieniając się w symulator startu rakiety. Przez panoramiczne okna obserwujemy jak Dubaj znika pod nami, by po chwili wylądować na OSS Hope, stacji orbitalnej z roku 2071. Na ekranach przesuwają się hologramy planet, mapy trajektorii, są też punkty, w których można przejść wirtualną rekrutację do zamieszkania w kosmicznej wiosce. Chodzimy po tej niezwykłej stacji, obserwujemy Ziemię z orbity.
I w tym momencie łapię się na myśli, że przecież tak może wyglądać zwykły dzień człowieka z XXII wieku. Tylko czy będzie wtedy Dubaj, jaki dziś znamy? Miasto z piasku, szkła i światła? Z kosmosu wracamy na Ziemię. Na ogromnych ekranach pokrywających ściany oglądamy lasy i rafy koralowe, a także modele dronów zapylających, prototypy filtrów powietrza i biotechnologicznych systemów upraw.

Najwięcej czasu spędzamy jednak w miejscu, które nazwano The Vault of Life – Skarbiec Życia. W ciemnym pomieszczeniu w powietrzu zawieszono 2400 przezroczystych cylindrów, w równych odstępach, niczym w laboratorium przyszłości. W każdym z nich zamknięty jest inny gatunek: roślina, ryba, owad, fragment koralowca – dzięki specjalnym skanerom można przeczytać opisy każdego eksponatu. Wszystko pulsuje delikatnym światłem, jakby w środku tliło się życie. Początkowo myśleliśmy, że to tylko wystawa. Ale z czasem przyszło inne wrażenie – że to coś pomiędzy pamięcią a przestrogą, wyglądające jak archiwum Ziemi, jaką znamy, ale której kiedyś może nie być…
Podróż po smakach świata
Kiedy wyszliśmy z Muzeum Przyszłości, Dubaj tonął w miękkim popołudniowym świetle. Znów patrzyliśmy na stalową bryłę za naszymi plecami. Rozmawialiśmy o tym, że przecież przyszłość nigdy nie jest czymś odległym – że zaczyna się tu i teraz, często od najprostszej decyzji, albo od jednego kroku, jak mawiają Chińczycy wybierający się w podróż. Może właśnie dlatego kolejnym miejscem, do którego trafiliśmy, była Amelia – restauracja inspirowana postacią Amelii Earhart, kobiety, która przed prawie stuleciem postanowiła dosłownie wzlecieć ponad granice epoki i jako pierwsza kobieta na świecie w 1932 roku samotnie przeleciała Ocean Atlantycki.
W tym miejscu odbyliśmy podróż nie po niebie lecz po smakach świata – króluje tu kuchnia typu Nikkei, czyli fuzja japońskich technik przygotowywania dań i peruwiańskich przysmaków. Niezwykły jest także wystrój wnętrza: nad barem wisi wielkie śmigło i skrzydła, także kompas i fragmenty starych map, a na ścianach są cytaty o wolności i odwadze. Pomyślałem, że to miejsce jest naturalnym przedłużeniem wizyty w muzeum.
Cały wieczór rozmawialiśmy o podróżach, o tym, że nie ma sensu odkładać marzeń „na potem”. W końcu jeśli Amelii udało się polecieć w czasach, gdy nie było GPS-u ani gwarancji powrotu, to może i my jeszcze gdzieś polecimy? I to nie tylko w sensie dosłownym, ale także życiowym – by spróbować czegoś nowego, zanim przyszłość nas dogoni.
Atrakcje w Dubaju
Global Village Dubai
Międzynarodowy park kultury i rozrywki z pawilonami przedstawiającymi kraje z całego świata. Oferuje zakupy, kuchnie narodowe i występy na żywo. Idealne miejsce na wieczorny spacer i odkrywanie różnorodnych tradycji.
Miracle Garden
Największy na świecie ogród kwiatowy z tysiącami kolorowych instalacji. Znajdziesz tu imponujące kwiatowe rzeźby, m.in. samolot Emirates A380. To świetne miejsce na zdjęcia i spokojny spacer wśród zapachu kwiatów.
AYA Universe
Immersyjne doświadczenie multimedialne z wykorzystaniem światła, dźwięku i projekcji. Zwiedzający przemieszczają się przez fantastyczne, futurystyczne światy. Idealne dla fanów efektownych zdjęć i nowoczesnych atrakcji.
Sky View
Punkt widokowy z przeszklonym tarasem i szklaną zjeżdżalnią wysoko nad miastem. Z tarasu roztacza się panorama Downtown Dubai i Burj Khalifa. To szybka, ale pełna adrenaliny atrakcja.
Kite Beach
Popularna plaża z widokiem na Burj Al Arab i idealnymi warunkami do kitesurfingu. Oferuje ścieżki spacerowe, food trucki i aktywności sportowe. Świetne miejsce na relaks nad morzem.
Madinat Jumeirah
Kompleks stylizowany na tradycyjny arabski souk z kanałami i widokiem na Burj Al Arab. Znajdziesz tu restauracje, butiki i klimatyczne alejki. To jedno z najbardziej malowniczych miejsc na wieczorny spacer.
Dubaj: informator praktyczny
Dolot
Bezpośredni lot z Warszawy do Dubaju trwa około sześciu godzin. Najwygodniej lecieć liniami LOT, Emirates oraz flyDubai. Bilety w dwie strony, kupione z wyprzedzeniem, kosztują zazwyczaj od 1500 do 3500 zł, choć w promocjach mogą być tańsze.
Wiza
Polacy nie potrzebują wizy przy pobytach turystycznych do 90 dni. Paszport musi być ważny minimum sześć miesięcy od daty wjazdu. Po przylocie przechodzi się jedynie standardową kontrolę paszportową.
Waluta
W Dubaju obowiązuje dirham emiracki (AED), którego kurs wynosi około 1,15–1,20 zł za 1 AED. Kartą zapłacisz praktycznie wszędzie, jednak w starszych częściach miasta, zwłaszcza w Deirze, przydaje się niewielka ilość gotówki. Ceny są wyższe niż w Polsce, porównywalne z dużymi miastami Europy Zachodniej.
Kiedy jechać
Najlepszy czas na podróż do Dubaju przypada od listopada do marca, kiedy temperatury są przyjemne, wynoszą około 23–30°C. W kwietniu i październiku bywa gorąco, ale wciąż komfortowo. Od maja do września temperatury potrafią przekraczać 40°C, co utrudnia zwiedzanie.
Noclegi
Ceny noclegów zależą od standardu i lokalizacji: hotele trzygwiazdkowe kosztują około 350–500 zł za noc, czterogwiazdkowe 500–800 zł, a pięciogwiazdkowe 900–1500 zł. Apartamenty są często bardziej opłacalne – można je znaleźć już od 350–700 zł za dobę. Największą różnicę w kosztach robi wybór dzielnicy.
Najlepsze dzielnice do mieszkania
Najwygodniej mieszka się w Dubai Marina, JBR oraz Downtown Dubai – to droższe, ale świetnie zlokalizowane okolice. Palm Jumeirah to strefa luksusowa, idealna na wyjątkowy pobyt. Tańsze i wciąż bardzo dobre lokalizacje to Deira, pełna lokalnego klimatu i niskich cen, oraz Al Barsha, która oferuje szeroki wybór hoteli i dobre połączenia metrem.
Jedzenie
Dubaj zachwyca kuchnią arabską i bliskowschodnią – warto spróbować hummusu, falafeli, tabbouleh, grillowanej baraniny oraz świeżych warzywnych przystawek. Popularnym napojem jest intensywna herbata miętowa, idealna na zakończenie posiłku. Moją ulubioną siecią restauracji jest syryjska Aroos Damascus. Najczęściej jadam w tej przy Al Muraqqabat Road w Deirze, obiad dla dwóch osób można tam zjeść już za 70–100 zł.
Ceny atrakcji
Wjazd na taras widokowy Burj Khalifa na 124. i 125. piętro kosztuje 199 AED, natomiast wejście do Muzeum Przyszłości – 169 AED. Pobyt w Aura Skypool na 50. piętrze Palm Tower kosztuje od 225 do 600 AED, w zależności od pory dnia i wybranego pakietu. Koszt safari na pustyni to wydatek od ok. 250 AED do nawet 800 AED za pobyt w oazie Sonara, gdzie w cenę wliczone są także wieczorne występy artystów oraz elegancka kolacja.
Nasz autor
Michał Cessanis
Wicenaczelny „National Geographic Traveler". Autor podróżniczej serii telewizyjnej „Do zobaczenia” w Dzień Dobry TVN i TVN Style oraz książek „Opowieści z pięciu stron świata” i „Made in China”. W National-Geographic.pl pisze przede wszystkim o podróżach, miejscach, które odwiedził i restauracjach. Więcej: cessanis.com

