Reklama

Spis treści

  1. Jabłkowe serce Polski i ukryta turystyczna perełka
  2. Spojrzeć z góry na sady: królowa Bona i zamek w Czersku
  3. Nasza Tłocznia: sto ton jabłek z 6 hektarów i pyszne soki
  4. Chynów: przystanek na kaczkę z jabłkami
  5. Warka: szarlotka numer dwa i bohater Polonii
  6. Nie tylko jabłko: lokalne tradycje Warki
  7. Szarlotka numer trzy i pożegnanie z Warką

„To są liczby które zwalają z nóg” – mówi Teresa Knyzio ze stowarzyszenia W.A.R.K.A., próbując opisać produkcję jabłek w regionie Grójca i Warki. Ta okolica, zwana największym sadem Europy, dostarcza aż 40% krajowej produkcji jabłek. Polska jest dziś liderem w Europie i czwartym producentem jabłek na świecie. Ale Szlak Jabłkowy oferuje znacznie więcej niż tylko owoce – to opowieść o tradycji, lokalnym smaku i historii.

Jabłkowe serce Polski i ukryta turystyczna perełka

Mazowieckie sady dziś są nowoczesnymi gospodarstwami na światowym poziomie, z czego region, i sami sadownicy, są coraz bardziej dumni. W całym kraju znamy pochodzące stąd jabłko grójeckie. To produkt tradycyjny, certyfikowany, z chronioną nazwą i pochodzeniem od 2008 roku.

Ale nieco mniej znamy inny tutejszy flagowy produkt: turystyczny Szlak Jabłkowy. Ja sama, mimo że jestem Warszawianką, długo o nim nie wiedziałam. W tym roku nadrobiłam zaległości. Szlak Jabłkowy to nieodkryta turystyczna perełka, tuż „za progiem” Warszawy.

Spojrzeć z góry na sady: królowa Bona i zamek w Czersku

Przygodę ze Szlakiem Jabłkowym zaczęłam w miejscu na pierwszy rzut oka mało związanym z owocami: na zamku w Czersku. Ale jego monumentalne, ceglane mury mają zaskakujące „jabłkowe” konotacje. Królowa Bona Sforza, żona Zygmunta Starego, odegrała ważną rolę w rozwoju sadownictwa w Polsce. W Czersku, gdzie rezydowała, wprowadziła uprawę jabłek. Te pierwsze sady stały się wzorem dla okolicznych gospodarzy, a okolica z czasem stała się z nich słynna.

Choć byłam tu już kilka razy, po raz pierwszy wchodzę na monumentalną zamkową wieżę. Widok z jej szczytu, na pradolinę Wisły i wieś Czersk – należy do najpiękniejszych w regionie. Trudno nie mieć wrażenia, że może wcale nie zmienił się od czasów królowej Bony. Dominuje w nim zieleń po horyzont, zabytkowa zabudowa Czerska i – oczywiście – sady.

Widok na sady i pradolinę Wisły z wieży zamku w Czersku. Fot. Magdalena Rudzka
Widok na sady i pradolinę Wisły z wieży zamku w Czersku. Fot. Magdalena Rudzka

Nasza Tłocznia: sto ton jabłek z 6 hektarów i pyszne soki

Właśnie – czas odwiedzić prawdziwy lokalny sad. Kilka kilometrów od Czerska, w Konarach, działa wyjątkowe gospodarstwo sadownicze. Nasza Tłocznia stawia na coś więcej niż produkcję świetnych owoców. Działa podobnie, jak najlepsze winnice w zachodniej Europie, z jedną podstawową różnicą: powstają tu nie wina, a ekologiczne soki, przeciery, zakwasy i lemoniady w kilkudziesięciu odmianach.

Sad Naszej Tłoczni można zwiedzać, na miejscu działa też sklep firmowy z dziesiątkami soków, nie tylko jabłkowych. Podczas spaceru po sadach oglądam 4 odmiany jabłoni, w tym rzadkie odmiany tradycyjne, których nie znajdziemy w sklepach. Sad ma powierzchnię 6 hektarów, a zbiory jabłek sięgają stu ton! Najbardziej nietypowy produkt, jaki można tu kupić to chyba sok jabłkowy z dodatkiem chmielu i marakui.

Do Naszej Tłoczni od maja do października, na zwiedzanie i warsztaty, ściągają wycieczki dzieci, rowerzystów, ale i turyści indywidualni. Dla tych, którzy nie mogą przyjechać, działa sklep internetowy.

Flagowe produkty gospodarstwa sadowniczego Nasza Tłocznia to ekologiczne soki z jabłek. Fot. Magdalena Rudzka
Flagowe produkty gospodarstwa sadowniczego Nasza Tłocznia to ekologiczne soki z jabłek. Fot. Magdalena Rudzka

Chynów: przystanek na kaczkę z jabłkami

Kręcąc się po Szlaku Jabłkowym w końcu czas na coś konkretnego do zjedzenia. Zatrzymuje się w niepozornym Chynowie, w połowie drogi między Warszawą a Grójcem. Lokalny Hotel Chynów słynie ze swojej kuchni, inspirowanej Mazowszem i oczywiście pełnej akcentów jabłkowych oraz lokalnych produktów.

Zjadam świetną kaczkę confit z kopytkami, sosem wiśniowym i pieczonym jabłkiem. Owoc ten króluje tu w karcie, towarzyszy smażonej wątróbce, jest w pierogach na słodko i słynnej tutejszej szarlotce. Jeśli ktoś chciałby się w Hotelu Chynów zatrzymać, powinien pomyśleć o rezerwacji z dużym wyprzedzeniem. To miejsce bardzo popularne w okolicy.

Kuchnia inspirowana Mazowszem: kaczka z jabłkami w Hotelu Chynów. Fot. Jacek Kwiatkowski
Kuchnia inspirowana Mazowszem: kaczka z jabłkami w Hotelu Chynów. Fot. Jacek Kwiatkowski

Warka: szarlotka numer dwa i bohater Polski i USA

Czas na nieformalna stolicę regionu, czyli Warkę. Położona nad Pilicą, słynie z winiarskich i piwowarskich tradycji, a także jednego ze swoich mieszkańców: Kazimierza Pułaskiego, bohatera wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych. W Winiarach – dzielnicy miasta – stoi biały klasycystyczny pałacyk. Tu Pułaski spędził dzieciństwo. Dziś w pałacyku prężnie działa Muzeum im. Kazimierza Pułaskiego.

Warto do niego zajrzeć nie tylko z myślą ekspozycji przybliżającej życie Pułaskiego. A powody są co najmniej dwa. Przy Muzeum działa świetna kawiarnia „Café Savannah”, a otacza je ogromny park, założony w 2 połowie XVIII w., położony w starorzeczu Pilicy.

W Savannach zjadam drugą szarlotkę tego dnia, plus sernik. Oba świetne. I nic dziwnego – w kawiarni dowiaduję się, że prowadzi regularną współpracę z lokalnym Kołem Gospodyń Wielskich „Babeczki z rodzynkami”. A – jak wiadomo – koła gospodyń to ostoja polskich tradycji kulinarnych.

Z kolei 15-hektarowy park to część obszaru NATURA 2000, a jego wyjątkowa flora i fauna przyciągają nie tylko turystów, ale i przyrodników. Spacerując jego alejkami, można natknąć się na pomnikowe drzewa pamiętające jeszcze czasy Pułaskiego, romantyczną kolumnadę z XIX wieku czy legendarną kapliczkę w skarpie.

Muzeum im. Kazimierza Pułaskiego w Warce otacza 15-hektarowy park. Fot. materiały prasowe
Muzeum im. Kazimierza Pułaskiego w Warce otacza 15-hektarowy park. Fot. materiały prasowe

Nie tylko jabłko: lokalne tradycje Warki

O historii wareckiego winiarstwa i piwowarstwa można się przekonać m.in. na wystawie w Muzeum Pułaskiego. Ale znacznie lepiej – zapoznając się ze świetnymi produktami Browarki. Ten niewielki rzemieślniczy browar prowadzi jeden człowiek: Hubert Kurzepa. Zaczynał jako piwowar domowy i szybko zyskał uznanie w środowisku dzięki sukcesom w konkursach.

Browarka słynie z autorskiego łączenia klasycznych stylów z lokalnymi inspiracjami – od polskich chmieli po nietypowe dodatki jak jałowiec, dziki chmiel znad Pilicy czy mniszek lekarski.

Szarlotka numer trzy i pożegnanie z Warką

Moją przygodę ze Szlakiem Jabłkowym kończę na rynku w Warce. Widać na nim, że miasto przygotowuje się do nadchodzącego wielkimi krokami Światowego Dnia Jabłka – na rynku trudno nie zauważyć jego zapowiedzi, ustawionej na samym środku. Impreza w tym roku odbędzie się 28 września.

Wycieczkę wieńczy – oczywiście – kolejna szarlotka, warecka, na ciepło. Jem ją w bardzo klimatycznym miejscu. Kawiarnia-Galeria przy Rynku to nie tylko nazwa. To faktycznie świetna kawiarnia i galeria sztuki w jednym. Przytulne wnętrze wypełniają nie tylko stoliki, ale i cała gama rękodzieła, które można tu kupić. Są i filigranowe obrusy robione na szydełku i – a jakże – biżuteria z motywem jabłka.

To miejsce prowadzą dwie siostry, a w samym lokalu kiedyś mieścił się warsztat rowerowy ich dziadka. Dziś ściągają tu na kawę kolarze-amatorzy z całego Mazowsza. Domowa atmosfera i świetna szarlotka sprawiają, że zupełnie nie mam ochoty kończyć swojej wycieczki po Szlaku Jabłkowym i wracać do Warszawy.

Nasza autorka

Magdalena Rudzka

Dziennikarka „National Geographic Traveler" i „Kaleidoscope". Przez wiele lat również fotoedytorka w agencjach fotograficznych i magazynach. W National-Geographic.pl pisze przede wszystkim o przyrodzie. Lubi podróże po nieoczywistych miejscach, mięso i wino.
Reklama
Reklama
Reklama