Buenos Aires – to jedno miasto sprawiło, że poczułem się jak u siebie
Buenos Aires to miasto pełne zmysłów, tanga i smaków. Autor artykułu zdradza, dlaczego właśnie tutaj poczuł się jak u siebie i co sprawiło, że zakochał się w argentyńskiej stolicy.

Spis treści:
- San Telmo – serce Buenos Aires i tanga
- Mercado San Telmo – tango smaków i historii
- La Boca – kolorowe dziedzictwo i narodziny tanga
- Palermo i Recoleta – uczta zmysłów i smaków
Patrz partnerce prosto w oczy, a nie pod nogi. Nie możesz unikać kontaktu wzrokowego, to niezwykle ważne i to nie tylko w tangu – Carolina Bonaventura, choreografka i właścicielka szkoły tańca Mariposita w dzielnicy San Telmo, uważnie śledzi każdy mój ruch i gest podczas pierwszej lekcji tanga. Moja partnerka Mary Lescano, tancerka jak z obrazka, tłumaczy mi zaś i pokazuje podstawowe kroki najbardziej zmysłowego tańca na świecie.
Wyjaśnia, w jaki sposób mam ja trzymać, jak układać stopy i dłonie, jak blisko niej być, by wyczuwać każdy ruch i za nią podążać. Myślałem, ze łatwiej mi pójdzie, zwłaszcza ze tańczę całe życie. Ale przecież tango to nie są jakieś tam podskoki i szybie obroty, jak na dyskotekach czy rodzinnych imprezach, na których zawsze jestem wodzirejem. Tu liczą się precyzja, technika, a przede wszystkim kontakt z partnerka czy partnerem.
Próbuję więc najpierw niezdarnie, a z każdą minutą coraz lepiej łączyć te wszystkie elementy, by po półtorej godziny usłyszeć od Caroliny i Mary, ze nie jest źle. – To co, jutro znów widzimy się na lekcji? – usłyszałem. I tak mijały mi popołudnia w Buenos Aires.
San Telmo – serce Buenos Aires i tanga
Mariposita to jedna z wielu szkół tanga w San Telmo, najstarszej dzielnicy Buenos Aires, pełnej artystów, antykwariatów, galerii sztuki, butikowych hoteli, restauracji i barów z historia. Miałem szczęście, ze tu właśnie zamieszkałem, i to po sąsiedzku ze szkołą tanga. Carolina prowadzi ja od 18 lat w ponad stuletniej kamienicy, która zamieniła na niezwykle klimatyczne miejsce.
Zaczynała od jednej sali treningowej, dziś są już dwie, do tego wygodne, przestronne pokoje dla gości, którzy chcieliby w szkole zamieszkać, oraz z rozległym patiem, na którym przed lub po zajęciach można napić się kawy – i to w międzynarodowym towarzystwie. W mojej grupie mam dwie Japonki, seniorów z Niemiec, Francuzkę i parę chłopaków z Portugalii. Wszyscy, tak jak ja, przylecieli do Buenos, by – co tu dużo mówić – pójść w tango i to nie tylko w szkole.

Mercado San Telmo – tango smaków i historii
Buenos Aires to miasto pełne zmysłów, spojrzeń, flirtów. Miasto, w którym doprawdy nikogo nie obchodzi, z kim chodzisz za rękę, do kogo właśnie się przytulasz albo z kim całujesz się na ulicy. Nikt nie zwraca uwagi na to, jak jesteś ubrany, co jesz i dlaczego nagle tańczysz. Na chodniku, w parku, na ulicy czy w knajpie. Tak, zdarzyło mi się tańczy w różnych publicznych miejscach, np. takich jak Mercado San Telmo, moim ulubionym miejscu w Buenos.
Bywałem tutaj często, a pora nie miała znaczenia. Bo ten targ istniejący od 1897 r. to najlepsze miejsce, by pójść w tango z argentyńską kuchnia. Powstał, gdy do Buenos zaczęli napływać tłumnie emigranci z Włoch, Hiszpanii, Niemiec i Francji. Pobudowano wówczas hale targowa, w której mogli robić zakupy. Do dziś zachowały się oryginalne belki, łuki, kolumny, szklany dach oraz wielka kopuła na środku hali.
La Boca – kolorowe dziedzictwo i narodziny tanga
Pewnego dnia wybrałem się do La Boki, starej dzielnicy portowej, którą najpierw w XVI w. zasiedlali kolonizatorzy, a na przełomie XIX i XX w. wspomniani emigranci ze Starego Kontynentu, zwłaszcza Włosi, którym to miejsce zawdzięcza swój wygląd. To w tutejszych podłych tancbudach i domach publicznych narodziło się ok. 1900 r. tango argentyńskie – najpierw tańczyli je mężczyźni, umilając sobie czas w kolejce do prostytutek. Sam taniec na początku uchodził za obrazoburczy, głośno krytykowany przez Kościół katolicki i nieakceptowany przez wyższe klasy.

Dziś trudno uwierzyć, że wokół tanga rozgorzała międzynarodowa dyskusja. I że było ono potępiane przez papieża Piusa X czy niemieckiego cesarza Wilhelma II. W La Boce można zobaczyć uliczne pokazy tanga, jednak jest to marne show stworzone pod turystów, dla których bardziej od tańca liczy się selfie z tancerką czy tancerzem.
Palermo i Recoleta – uczta zmysłów i smaków
Wieczorami, po południowych lekcjach tanga, bywałem w Palermo, największej dzielnicy Buenos Aires, w której głównie przesiadywałem w świetnych restauracjach. German i Pedro mają aż siedem restauracji. Najnowsza to Jose de Carne. Patrząc, jak ogromne porcje są w niej serwowane, od razu poprosiłem kelnera o menu degustacyjne, choć i nim najadłyby się pewnie i cztery osoby.
Na przystawki – orzeźwiająca straciatella, gorgonzola i melon, pâté z kurzych wątróbek, kalmary w sosie chorizo. A później steki i jagnięcina, które szefowie kuchni przygotowywali na żywym ogniu. A ponieważ Argentyńczycy uwielbiają słodkie, na deser był flan z dulce de leche, słynnym mlecznym karmelem.
źródło: National Geographic Traveler

