Okazuje się, że nie wszystkie państwa Azji Południowo-Wschodniej przyciągają Polaków tak samo, są takie, do których niewielu jeszcze zawitało – a szkoda, bo ich natura i zabytki zachwycają, a szlaki nadal nie są zdeptane stopami turystów. Może warto pomyśleć o jakiejś wyprawie? Internetowe Centrum Podróży eSKY.pl przekonuje do tego, by zainteresować się niektórymi państwami tego regionu. Birma – lub Myanmar jest krajem, który jeszcze do niedawna bardzo ograniczał wjazdy turystów, nadal w niektóre jego regiony, ze względu na sytuację polityczną, obcy nie powinni się zapuszczać. Jednak, gdy tylko przepisy wizowe złagodzono, turyści chętnie zaczęli z tego korzystać i Birma otrzymała od Europejskiej Rady Turystyki i Handlu tytuł „Najciekawszego kraju dla turystów w 2014 roku”. Co tam oglądać? Obowiązkowo Bagan – chyba najbardziej charakterystyczne miejsce dla tego kraju – około 2 tysięcy świątyń na powierzchni 40 km². Pomiędzy IX a XIII było ich jeszcze więcej, bo aż 13 tysięcy, niestety do dziś przetrwała tylko część z nich. Jeżeli ktoś zawita w te strony warto zejść z utartego szlaku i iść do tych mniej turystycznych świątyń, by tam oddać się niezwykłej atmosferze tych miejsc. Świątynie do których koniecznie trzeba wejść to – Anada z czterema posągami Buddy o wysokości 9,5 metra każdy i przedstawioną na 554 płytkach terakotowych historią życia Buddy; Shwezigon Pagoda i Świątynia Gawdawpalin.

Niezapomnianych przeżyć dostarczy też lot nad świątyniami balonem o wschodzie słońca. Głośne i gwarne miasto Mandalay też jest warte odwiedzenia, jako że to ostatnia z birmańskich królewskich stolic. W samym centrum znajduje się Pałac Królewski – kolos otoczony 8 metrowym murem i fosą o szerokości 64 metry! Niestety całość jest kopią zrekonstruowaną po II wojnie światowej kiedy to pałac uległ zupełnemu zniszczeniu. W mieście warto zobaczyć też Świątynię Mahamuni Paya, Monaster Shwenandaw, Kuthodaw Pagodę i najbardziej rozpoznawalną Monaster Atumashi. I o ile w Bagan warto było podziwiać wschód słońca, tak tu każdy powinien obejrzeć jego zachód ze wzgórza Mandalay, z którego rozpościera się piękny widok na panoramę miasta. Wizyta w Rangun – które stolicą Birmy było do 2005 też jest konieczna, a raczej dłuższy tu pobyt, bo w tym mieście znajduje się jedyne w kraju międzynarodowe lotnisko, więc każdy musi je odwiedzić, pytanie jak długo tu zostanie? Najwspanialsze budowle tego miasta to jego świątynie – Shwedagon Paya czy Sule Paya należy zobaczyć obowiązkowo, a potem wynająć rikszę, ruszyć przed siebie i podziwiać zabytki kolonialne, bo to właśnie tu skupiona jest największa liczba budynków z końca XIX wieku w całej południowo-wschodniej Azji. Będąc w Birmie warto też znaleźć chwilę na trekking w okolicach Kalaw, które otaczają malownicze wzgórza. W zależności od czasu i kondycji można wybrać jedną z kilku opcji, zawsze warto zwrócić uwagę na to, czy trasa wiedzie przez wioski lokalnych plemion, co stanowi dodatkową atrakcję. A na koniec pobytu obowiązkowo kilka dni leniuchowania na Ngapali Beach, na wybrzeżu Zatoki Bengalskiej, plaża ta ma około 3 kilometrów długości i od lądu oddziela ją pasmo palm. I choć miejsce to jest coraz bardziej popularne wśród turystów to nadal daleko mu do plaż Tajlandii. 

Podobnie jest w przypadku Laosu, tu nadal turystów jest niewiele i kraj ten wymieniany jest wśród najbiedniejszych w regionie. Przyjeżdżając tu należy pamiętać, że w Laosie nikomu się nie spieszy, więc wszelkie stresy i nerwy najlepiej zostawić poza granicami tego kraju. Ci którzy podróżują, by poznać odmienne tradycje i zwyczaje poczują się tu jak w raju, bo to małe państwo zamieszkuje ponad sto różnych grup etnicznych. Sympatyczni mieszkańcy chętnie witają turystów w swoich wioskach i pozwalają przyglądać się swojemu życiu. Miast jest tu niewiele, a największym bogactwem tego kraju jest przepiękna, dzika przyroda. Lasy zajmują ponad połowę powierzchni Laosu w tym znaczna ich część to obszary chronione. Główna rzeka kraju – Mekong też może dostarczyć licznych atrakcji – chociażby wycieczki łódką, z której można podziwiać harce rzecznych delfinów czy obejrzeć z bliska imponujący wodospad Khon Phapheng. Wśród przyrodniczych atrakcji godna uwagi jest również jaskinia Tham Kong Lo długa na 7 kilometrów, szeroka i wysoka na 100 metrów. Wciąż dziewicza. Wpływa się do niej łodzią i by ją przepłynąć potrzeba godziny, kilka razy wychodząc, brodząc w wodzie, wspinając się pod górę w ciemnościach. Jeśli ktoś woli do jaskiń nie wchodzić, to może się wybrać na plantacje kawy i herbaty na równinie Bolaven, tam wynająć przewodnika i przespacerować się po okolicy przy okazji podchodząc do wodospadów Tat Fan i Tat Yuang.

A jak nie przyroda to co? Atrakcją numer jeden tego kraju jest znajdujący się na liście światowego dziedzictwa UNESCO Luang Prabang, będący dawną stolicą, pełen świątyń i złota, a jednocześnie prowincjonalny i zaciszny. W mieście poza świątyniami można zobaczyć dawny Pałac Królewski, ukryty w szuwarach, otoczony palmami przypomina nieco zaginione miasta. Godny uwagi jest też Park Buddów – Xieng Khuan niedaleko stolicy Laosu. Tutejsze posągi są zupełnie niezwykłe, niektóre bardzo realne i uczłowieczone, inne powykręcane w dziwaczny sposób. A na koniec czas na relaks! Na pograniczu z Kambodżą Mekong rozszerza się tworząc fantastyczną lagunę pełną małych wysepek – podobno jest ich cztery tysiące – wśród nich jest Don Det z drewnianymi domkami, urokliwymi knajpkami i wszelkimi udogodnieniami dla tych, którzy marzą o leniuchowaniu. Dzień z książką w hamaku z oszałamiającym widokiem? Tylko tu!