Najłatwiej dostać się tam promem, który kursuje co pół godziny (New Orleans Ferry, bilet w jedną stronę kosztuje 2$). Z pokładu można podziwiać oddalającą się panoramę miasta w jej najpopularniejszej odsłonie, z katedrą Świętego Ludwika w samym środku kadru. 

Dzielnica Algiers, która należy do najstarszych w Nowym Orleanie, promieniuje małomiasteczkowym urokiem. Bogactwo architektoniczne, które reprezentują tamtejsze domy, czyni z jej spokojnych uliczek idealną trasę spacerową. 

W tym żywym portfolio nowoorleańskiej architektury nie zabraknie rezydencji w stylu wiktoriańskim czy kolonialnym, przytulnych kreolskich cottages oraz charakterystycznych shotgun houses, czyli domków, w których jedno pomieszczenie wiedzie od razu do kolejnego, bez korytarza.

Specyficzna fantazja musiała charakteryzować tych, którzy kiedyś ukuli ten termin. Wg najbardziej rozpowszechnionej wersji, określenie shotgun wzięło się z przekonania, że jeżeli wycelujesz strzelbą we frontowe drzwi to pocisk przeleci przez wszystkie pokoje nie dotykając ścian. Na szczęście dziś nikt nie odczuwa potrzeby, aby weryfikować trafność tej hipotezy. 

 

5. Idź na drinka w Dzielnicy Francuskiej

Nowy Orlean to jedyne miasto w USA, gdzie dozwolone jest spożywanie alkoholu w miejscu publicznym, pod warunkiem, że wysokoprocentowe napoje sączymy z plastikowych kubków. 

Niezobowiązująca atmosfera „Big Easy” w połączeniu z jego malowniczą scenerią może wzmóc apetyt na fantazyjny koktajl. A takich nie brakuje! Dodaj sobie nieco animuszu mrożonym daiquiri lub zaryzykuj i zamów jeden z tych drinków, które przyciągają wzrok przechodniów na ulicy, czyli hurricane i hand grenade.

Barmani potrafią je serwować w bardzo wymyślnych kubkach!