Zobaczcie zdjęcia z zimowych etapów >>>

35 tysięcy kilometrów przez 21 krajów, w deszczu, mrozie i upale – słowem Bike Jamboree. To pierwsza w historii rowerowa sztafeta dookoła świata, w którą zaangażowanych jest już ponad 200 uczestników. Po pół roku od startu w Gdańsku, sztafeta pokonała trasy Mongolii i już zmierza w kierunku zamarzniętego jeziora Bajkał. Latem 2019 r. ma dotrzeć na gromadzącą skautów z całego świata imprezę w USA, a potem wrócić do Polski.

 

Zmęczenie, mróz, żelazna wola

Od ponad trzech miesięcy niezmordowanym rowerzystom z różnych ekip towarzyszy zima, muszą więc walczyć z mrozem, a niekiedy dwudziestocentymetrową warstwą śniegu. Podróżnicy podkreślają, że – niezależnie od technicznych czy logistycznych problemów - jadą dalej, przede wszystkim, dzięki ludziom.

- Nie tylko uczestnikom, ale także, a może w pierwszej kolejności, dzięki osobom spotkanym po drodze. Tym, którzy udostępniają nam sale, żebyśmy mogli przygotować rowery do kolejnego etapu. Tym, którzy służą za tłumaczy i poświęcają swój czas w garażach mechaników. Tym, którzy wykonują setki telefonów i załatwiają dla nas miliony spraw, żebyśmy mogli bezpiecznie pokonać kolejne kilometry. Pamiętamy o wszystkich, którzy zapewniają nam nocleg, obdarowują, a nawet się za nas modlą. Gdy wymieniam w myślach ludzi, dzięki którym nasza wyprawa mogła dojść do skutku, stwierdzam, że jechaliśmy w kilkadziesiąt osób. I to jest piękne – wspomina Iśka Marchwica, uczestniczka etapu rosyjsko-mongolskiego. 

O początku wyprawy przeczytacie na naszej stronie: national-geographic.pl oraz na bikejamboree.pl