W Zadarze łatwo się się zakochać. Na początek wchodzę na dzwonnicę kościoła św. Donata, by z tarasu widokowego spojrzeć na miasto w dole. Czerwone dachówki odcinają się od bieli murów i lazurowej wody. Położona na półwyspie starówka wygląda niezwykle urokliwie.

Czy warto jechać do Zadaru?

Zdecydowanie! Zwłaszcza dla starówki. Jej zwiedzanie zaczynam od katedry św. Donata pochodzącej z czasów przedromańskich. Gdy się jej przyjrzeć uważnie, zobaczymy wmurowane w ściany antyczne kolumny! Natomiast we wnętrzu odbywają się niezapomniane koncerty: dzięki fenomenalnej akustyce pozostają na długo w pamięci. Zresztą tu muzykę słyszy się wszędzie. W restauracjach, knajpkach, na ulicy.

W soboty mamy dużą szansę trafić na ślub: rzecz jasna, w towarzystwie muzyki na żywo! Wtedy najlepiej na chwilę zapomnieć o metodycznym zwiedzaniu i dać się ponieść rytmom. Jednak najpiękniejsze koncerty zapewnia natura. Na nadmorskiej promenadzie Riva znajdują się Morske Orgulje. To jedyne na świecie wodne organy, w których wiatr i fale wygrywają melodie. Nic dziwnego, że wielu turystów przybywa tu specjalnie, by usłyszeć unikalny koncert!

Kilkanaście metrów dalej jest miejsce, o którym Alfred Hitchcock pisał, że tu właśnie oglądał najpiękniejsze zachody słońca. Dziś czekają nas dodatkowe wrażenia estetyczne, bo umieszczono tu instalację artystyczną architekta Nicoli Bašicia Pochwała słońca. Błyszczące panele mienią się o zmierzchu kolorami, odbijając chmury niczym lustro. Dla dzieci bieganie po lśniącej tafli konstrukcji jest wspaniałą zabawą, dla dorosłych to inspirujący motyw do sfotografowania.

Nieopodal przebiega główna ulica starego miasta: Kalelarga, co oznacza po prostu ulicę szeroką. Jak przystało na wizytówkę miasta, przeglądam się tu w witrynach eleganckich butików, a kawiarnie wodzą na pokuszenie. Być w Zadarze i nie skosztować maraski? Toż to błąd niewybaczalny! Likier z regionu Maraskino destyluje się ze sfermentowanego soku maraski (gorzkiej odmiany dzikiej wiśni) i aromatyzuje kwiatami pomarańczy, migdałami, jaśminem i wanilią. Doczekał się nawet własnego festynu zwanego Dni Maraski. Niebo w gębie (choć trzeba uważać na jego moc!).

Okolice Zadaru to świetne miejsce do uprawiania sportów wodnych, zwłaszcza windsurfingu i kitesurfingu. Fot. Gerig/ullstein bild via Getty Images

Co warto zwiedzić w Zadarze?

Uskrzydlona likierem ruszam do Muzeum Szkła Antycznego. To jedyne takie muzeum na świecie. Na wystawie oglądam piękno ocalonych od niepamięci zabytkowych przedmiotów, zachwycając się kunsztem dawnych mistrzów. Mogę też zobaczyć, jak takie cudeńka powstawały, bo artyści na oczach publiczności tworzą oryginalną biżuterię, naczynia i wazony. Potem ruszam na spacer zaułkami miasta. Przez wieki władali nim Wenecjanie, Napoleon, Austria, Włochy, a kolejni władcy pozostawili miastu coś w spadku, wzbogacając jego architekturę.

Na jednej z bram widzę weneckiego lwa św. Marka. Łapę trzyma na otwartej księdze: tak wenecjanie oznaczali miejsca, które podbili bez większego trudu. Gdyby walki tu były długie i zacięte, na bramie wyryto by lwa z zamkniętą księgą. W innym miejscu natrafiam na plac Pięciu Studni: niegdyś była tu fosa, którą w XVI w. przebudowano na plac. Faktycznie znajdziemy tu pięć stylowych studni, z których jeszcze na początku XIX w. wydobywano wodę pitną. Dziś są popularnym motywem fotograficznym podczas sesji ślubnych.

Z Zadaru warto wybrać się do miasteczka Nin. Choć wygląda niepozornie, niegdyś był grodem królewskim. Koronowano tu aż siedmiu chorwackich królów, a każdy z nich po ceremonii jechał do położonego poza miastem kościoła św. Mikołaja, skąd wskazywał mieczem na cztery strony świata, biorąc je symbolicznie w posiadanie. W obrębie starych murów miejskich zachował się natomiast kościół św. Krzyża zwany najmniejszą katedrą świata (o obwodzie zaledwie 38 kroków)! Wygląda, jakby architekt nie mógł się zdecydować, co chce zbudować. Tu jedno okno, nieco niżej inne – na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie bałaganu.

Położony w województwie zadarskim Nin to miasteczko pełne zabytków oraz brukowanych ulic i skwerów. Fot. Giulio Andreini/UCG/Universal Images Group via Getty Images

Okazuje się jednak, że to bardzo celowy projekt, bo bryła kościoła była swoistym kalendarzem, pokazując pozycje słońca podczas wiosennego i jesiennego przesilenia. Tuż obok wznosi się ogromny posąg biskupa Grzegorza z Ninu będącego obrońcą słowiańskiej głagolicy. Dzięki niemu msze były odprawiane po chorwacku (zamiast łaciny), co przyczyniło się do rozwoju narodowego języka. Pogłaskanie palca u stopy biskupa ma gwarantować pomyślność i spełnienie marzeń. Sądząc po tym, jak jest wypolerowany, nie ja jedna mam na to nadzieję.

Położona na wysepce starówka Ninu jest maleńka, więc jej zobaczenie nie zajmie wam dużo czasu. Ale Nin ma jeszcze jedną atrakcję. To tutejsze saliny, skąd sól była wysyłana na królewskie dwory. W czasach rzymskich za jej kilogram płacono kilogramem złota! Z czasem stało się to (nomen omen!) solą w oku Wenecjan, którzy podbili miasto i zamknęli saliny, by nie robiły im konkurencji! Z Zadaru można wyruszyć aż do pięciu parków narodowych. Niedaleko jest Paklenica, Jeziora Plitwickie, wodospady Krka i góry Welebit, a dla miłośników Adriatyku atrakcją będzie rejs na archipelag Kornati.

Tutejsze parki narodowe statystowały w głośnych filmach o Winnetou. Na brzegu kanionu rzeki Zrmanja zbudowano np. osadę do odcinka Skarb w Srebrnym Jeziorze. Choć po scenografii puebla nie ma śladu, to kanion ze szmaragdową wodą wygląda bajecznie!

Zadar – ciekawostki 

  • Zadar dumny jest ze swojego uniwersytetu, który założono tu już w 1396 r.
  • Tu również urodził się jeden z przyszłych papieży – Jan IV, który rządził Kościołem katolickim w latach 640–642.
  • Miasto słynie ze swojej kuchni. Jednym ze sztandarowych tutejszych dań jest brodet, czyli wywar z kilku rodzajów i polana sosem z siekanej pietruszki, czosnku i oliwy.
  • Instalację Morskie organy, która przypomina schody zaprojektował chorwacki architekt Nikola Bašić.

Jak dojechać do Zadaru?

Do Zadaru łatwo dojechać samochodem z Polski. Podróż z Krakowa lub Wrocławia zajmie cały dzień (przynajmniej 11 godzin). Pod drodze do Chorwacji mija się Czechy, Austrię i Słowenię. 

 

Tekst ukazał się na łamach magazynu „National Geographic Traveler Extra – Chorwacja. 23 podróże życia” (nr 02/czerwiec-sierpień 2021).