Oczywiście na wolności. Czasem trafi się łut szczęścia, tak jak pewnemu zagranicznemu turyście, który jednego dnia ujrzał zarówno wilka, jak i całe stado żubrów. Wrócił do kraju przekonany, że puszcza roi się od zwierząt, a spotkać je można na każdym kroku. Tak łatwo niestety nie ma. Zwykle trzeba się uzbroić w cierpliwość. Kiedyś regularnie odwiedzałam polanę, na której żubry bywały – co odczytywałam po tropach i śladach – ale nigdy nie mogłam na nie trafić. Wreszcie w pewien dżdżysty dzień natknęłam się na duże stado. Młode radośnie brykały w deszczu, dorosłe co pewien czas wytrząsały wodę z sierści. Oglądałam niczym niezakłóconą rodzinną scenkę z życia żubrów w ich naturalnym środowisku. Gdyby mnie wtedy zobaczyły, kto wie, jakby się to skończyło. Pewnie wzięlibyśmy nogi za pas – i ja, i one. Słyszałam jednak historię o doktorantce, która prowadziła badania samotnego samca. Przez tydzień tropiła go i notowała jego zachowania. Później role się odwróciły – przez następny tydzień żubr chodził za nią, aż w końcu musiała ratować się ucieczką. Bo to są naprawdę dzikie zwierzęta. (BŻ) NO TO W DROGĘ: KIEDY ■ Cały rok, ale łatwiej jesienią i zimą, kiedy żubry chętnie odwiedzają paśniki. W razie niepowodzenia zawsze można pojechać do Rezerwatu Pokazowego Żubrów koło Białowieży. WWW ■ www.bpn.com.pl