Tokio można porównać do symbolu yin-yang, wciąż miesza się w nim nowoczesność z tradycją. Jeśli planujecie podróż do tego miejsca powinniście zarezerwować więcej czasu by zobaczyć obie strony.

Tradycja

Przygodę rozpoczynamy od dzielnicy Shinjuku, która jeszcze w XIX była podmiejską wsią, a dziś przez jej ogromny dworzec kolejowy codziennie przechodzą trzy miliony ludzi. Ruszając szlakiem japońskiej tradycji nie można ominąć znajdującej się w parkowej części dzielnicy Sanktuarium Meiji. To największe sanktuarium shinto w mieście i zarazem jego duchowe serce. Odbywa się tu wiele ceremonii ślubnych, a w pięknej zieleni otaczającego parku można poszukać wewnętrznego spokoju.

Po takiej uczcie dla ducha warto wybrać się na nocny spacer Shinjuku, które tętni życiem po zmroku. W ciekawych knajpkach znajdziemy wiele ciekawych smaków, których w Europie nie da się znaleźć.

Fot. Getty Images

Kolejnym przystankiem jest dzielnica Chiyoda, w której znajdziecie Pałac Cesarski. Wzniesiony na miejscu dawnego Zamku Edo gmach z otaczającym go zespołem parkowym jest siedzibą cesarza Japonii i swoim rozmiarem dorównuje Central Parkowi w Nowym Jorku. Sam pałac dostępny jest dla zwiedzających dwa razy w roku, jednak część terenu jest dostępna dla zwiedzających, którzy mogą oglądać między innymi Most Podwójny czy Basztę Fushimi.

Trzecią atrakcją tokijskiej tradycyjnej ścieżki może być świątynia Sensō-ji. To buddyjskie miejsce kultu poświęcone bogini miłosierdzia, Kannon. To najstarsza świątynia w Tokio, której historia sięga siódmego wieku naszej ery. Rocznie odwiedza ją około 30 milionów turystów i wiernych z całego świata. Obok niej wznosi się imponująca pięciopiętrowa pagoda, która jest świątynią shinto.

Nowoczesność

Japonię należy poznawać „z dwóch stron”, a skoro mamy za sobą tę dostojną i tradycyjną, czas przejść do dynamicznej i zaskakującej nowoczesności. Między kolejnymi przystankami warto poruszać się koleją, która sama w sobie jest w Japonii atrakcją: różne modele superszybkich pociągów przypominają statki kosmiczne.

Wśród nowych skarbów Tokio nie można przegapić Tęczowego Mostu, który swoją malowniczością i światłami urzeka turystów oraz twórców. To właśnie na nim rozgrywały się sceny z popularnych filmów, takich jak choćby „Między Słowami”. W dzień most jest biały, w nocy rozświetlony na wszystkie kolory tęczy dzięki napędzanym energią słoneczną reflektorom. W pogodny dzień można z niego zobaczyć piękny widok na górę Fuji.

Fot. Getty Images

Jeśli oglądaliście kiedykolwiek filmy rozgrywające się Tokio z pewnością zwróciliście uwagę na jeden szczegół krajobrazu, który zawsze jest obecny. Tak jak Wieża Eiffla w Paryżu, czy Big Ben w Londynie, tak i Tokio ma swój symbol, a jest nim wieża radiowo-telewizyjna Tōkyō-tō. Pod względem konstrukcji wzorowana jest na paryskiej i posiada punkt widokowy na szczycie. Znajdziecie ją w parku Shiba, w dzielnicy Minato.

W dzielnicy Shibuya nie znajdziecie zabytków, za to doskonale poczujecie atmosferę tego miasta. Wybierzcie się na spacer w okolice domu towarowego 109 i po prostu dajcie się porwać barwnemu tłumowi.

Następne przystanki to dzielnice Harajuku i Aoyama, które uznaje się za stolicę stylu Japonii. Jeśli chcecie dowiedzieć się, co będzie modne w Europie za pięć lat, na miejscu to podejrzycie. Trendy w modzie i technologii zaczynają się tutaj. Akihabara to następne miejsce, którego nie można przegapić. Tutaj znajdziecie wszystko co fan japońskiej popkultury powinien znać, zobaczyć lub mieć. To prawdziwy raj dla miłośników japońskiej animacji, sztuki komiksu, gier video i zabawek.

Fot. Getty Images

Tu można zakończyć etap teraźniejszości, choć bądźmy szczerzy – to ułamek tego, co warto obejrzeć. Czas jednak ruszać dalej – w przyszłość.

Przyszłość

 
Przyszłość Tokio zaczyna się już teraz, jednak jej kluczową datą jest rok 2020. Miasto będzie gospodarzem dwóch imprez sportowych o międzynarodowym zasięgu: Igrzysk Olimpijskich oraz Igrzysk Paraolimpijskich. To też okazja aby połączyć zwiedzanie z kibicowaniem Reprezentacji Polski, która ma wyjątkowo dużo szans medalowych. Jednak 2020 rok to nie pierwszy raz, gdy stolica Japonii gości u siebie tego typu imprezy. W 1964 miała tu miejsce igrzyska, powstała wioska olimpijska. Już wtedy Japonia zaskoczyła świat rozmachem przygotowań. Z okazji zawodów ruszyła pierwsza na świecie superszybka kolej Shinkansen, transmisje poszczególnych dyscyplin były realizowane w kolorze, a sędziowie używali najnowocześniejszych urządzeń pomiarowych, znacznie przewyższających dokładnością poprzednie.
 
Pięćdziesiąt pięć lat później Tokio znów zamierza zadziwić świat i zapowiada technologiczne sensacje. Znicz olimpijski ma zostać zapalony z pokładu latającego samochodu. Unosząca się 10 metrów nad ziemią maszyna ma mieć możliwość rozpędzenia się do 100 kilometrów na godzinę i trzeba przyznać, że trudno o lepszą reklamę dla jej konstruktora, którym jest Toyota, niż uczestnictwo w takiej ceremonii.

Fot. Getty Images

Spodziewając się prawdziwych tłumów kibiców, którzy zasilą i tak ogromną populację tłoczącą się w Tokio organizatorzy chcą usprawnić ruch i wstęp na obiekty, dlatego zamiast biletów zapowiadają wprowadzenie systemu identyfikującego twarze oraz specjalne elektroniczne opaski.

Jednym ze sposobów usprawnienia transportu w mieście ma być wprowadzenie autonomicznych taksówek. Pojawiły się także zapowiedzi otwarcia kolei maglev czyli opartej na lewitacji magnetycznej. Jej maksymalna prędkość może dochodzić nawet do 600 km/h.

Jakby to było mało, wśród zapowiedzi można znaleźć także informacje o planowanym wprowadzeniu transmisji w rozdzielczości 8k, robotów do obsługi kibiców i turystów oraz dostępnej dla wszystkich aplikacji potrafiącej w czasie rzeczywistym tłumaczyć język japoński na angielski i odwrotnie.

Maskotki olimpijskie na 2020 rok / Getty Images

Na koniec chyba najbardziej spektakularna zapowiedź. Start-up ALE zapowiedział, że z okazji igrzysk zamierza umieścić na orbicie swojego sztucznego satelitę. Koszt takiego przedsięwzięcia to około 9 milionów dolarów. Nie jest to jednak kolejny satelita komunikacyjny. Celem firmy jest przygotowanie niesamowitego spektaklu dla widzów igrzysk – sztucznego deszczu meteorytów.

Satelita ma wypuszczać kulki zawierające imitację kosmicznego pyłu. Gdy kapsułki będą opadać, ściągane grawitacją Ziemi, zapalą się w atmosferze tworząc dla obserwujących piękny widok deszczu „spadających gwiazd”. Twórcy projektu zapowiadają, że będzie go widać nawet przy zachmurzonym niebie, w promieniu 200 kilometrów.

Nawet jeżeli nie jesteście fanami sportu, warto śledzić to co dzieje się i powstaje w Tokio. Po pierwsze dlatego, że wiele z tych technologii w kolejnych dekadach może stać się codziennością (także u nas), a po drugie ze względu na imponujący rozmach estetyczny. Spektakl na nocnym niebie, gdzie sceną jest kosmos? To będzie naprawdę ciężko przebić każdemu następnemu gospodarzowi jakichkolwiek igrzysk.