Odpowiedniość miejsca i czasu, fotografowanie jako odkrywanie, chwytanie prawdy o życiu, opowieść, która nie kończy się, a trwa poza kadrem za sprawą naszej wyobraźni – to wszystko sprawiło, że teraz, podczas własnych już podróży z aparatem, kieruję się przede wszystkim intuicją i emocjami. Mój pierwszy świadomy krok w stronę fotografii reportażowej to niedawne wyprawy do Indii i Turcji, które – wbrew pozorom – pozwoliły na odarcie moich zdjęć z blichtru łatwej efektowności. W ich trakcie zrozumiałam, że poznawanie świata to poznawanie ludzi, a fotografowanie ludzi to fotografowanie świata. Jadąc do Stambułu, miałam w głowie plan. Ale że zbudowałam go na swoich wyobrażeniach, runął już pierwszego dnia. Pozostało samo miasto. Irytujące hałasem, tłumem i obcością, stresujące swoimi sprzecznościami. Błąkając się uliczkami i zakamarkami metropolii, powoli ją oswajałam. Odchodziłam i wracałam. Zachodziłam to miasto, zamęczyłam je, aż poczułam, że stopniowo się na mnie otwiera. Hałas przestał irytować, tłum przeszkadzać, a obcość i odmienność zaczęły uwodzić. I uwiodły na dobre. Weź udział w 9. edycji Wielkiego Konkursu Fotograficznego Warto wiedzieć: Aneta Ludwig Rocznik 1976, finansistka, po 14 latach pracy zamieniła bankowy uniform na plecak ze sprzętem fotograficznym. W 2012 r. miała pierwszą wystawę zdjęć z cyklu Paris mon amour. Jej Stambuł został wyróżniony w 8. WKF NG.