W nowej odsłonie cyklu „Kawa z ambasadorem” gośćmi są byli ambasadorzy Polski w krajach pozaeuropejskich. Dzięki rozmowom z nimi możemy dowiedzieć się więcej o państwach, do których chcemy podróżować. A może nowa wiedza skłoni nas do zmiany wyjazdowych planów?

Tym razem dr Małgorzata Ponikowska rozmawiała z prof. Piotrem Kłodkowskim o Sri Lance. Kłodkowski był ambasadorem RP w Indiach w latach 2009–2014. Dlaczego o Sri Lance? Wybór wydaje się oczywisty z wielu powodów. Wyspa cieszy się popularnością wśród turystów, a w tym samym czasie boryka się z kryzysem. Państwo jest w stanie permanentnej reparacji. Czy i kiedy zakończy się ten proces?

Co się dzieje na Sri Lance?

W ostatnich miesiącach największym problemem na Sri Lance jest kryzys finansowy, który wywołał ogromny chaos. Profesor Kłodkowski tłumaczy, że to nie kwestia tego roku, a dłuższej historii. W 2009 r. na Sri Lance zakończyła się wojna domowa. Konflikt był ograniczony do kilku rejonów, do których turyści raczej nie docierają.

Tuż po wojnie kraj odnotował wzrost gospodarczy. Poprawiła się infrastruktura, tworzyła się klasa średnia. Sri Lanka rozwijała się jednak na pożyczkach. Wówczas uzależniła się finansowo od Chin. W ciągu dekady zadłużenie wzrosło 10-krotnie.

Tegoroczny kryzys był spowodowany wieloma czynnikami, nie tylko zadłużeniem. Kwestie napięć etnicznych i przestrzeganie praw człowieka również odegrały rolę. Nie bez znaczenia były ataki terrorystyczne z 2019 r. Wówczas zginęło ponad 200 osób. 

– To zniechęciło setki tysięcy turystów z Europy, Stanów Zjednoczonych i Australii. Zaraz potem wybuchła pandemia COVID-19, co też uderzyło w sektor turystyczny – tłumaczył Kłodkowski. Wiosną 2022 r. kraj zbankrutował.

 Mnich buddyjski w Gal Vihara. Mnich buddyjski w Gal Vihara, Sri Lanka. / fot. Hugh Sitton/Getty Images

Przyszłość turystyki na Sri Lance

Kłodkowski nie ukrywa, że Sri Lanka to jedno z najpiękniejszych miejsc, jakie widział. Chętnie zostałby tam na dłużej i przypuszcza, że za jakiś czas turystyka znów stanie się dźwignią lokalnej gospodarki. 

– To jedna z destynacji promowanych na całym świecie. Prawdopodobnie znalazłaby się na liście 25 miejsc, które trzeba odwiedzić. Kraj bardzo specyficzny. Ma bogatą starożytną kulturę łączącą w sobie historię dwóch narodów: Syngalezów i Tamilów – mówił Kłodkowski. Grupy różnią się używanym językiem i wyznaniem.

Pozostałości po Europejczykach to dziś jedne z ciekawszych atrakcji turystycznych na Sri Lance. Kolonizatorzy zostawili ślady po sobie w architekturze, języku i wyznaniach. Osiedlali się w miejscach, które były popularne turystycznie.

Były ambasador wśród wartych odwiedzenia miejsc wymienił też Colombo. – Nie jest to jedno z ogromnych azjatyckich miast, gdzie można się łatwo zgubić. To miejscowość, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie.

Kim był Wacław Zalewski?

W historii Sri Lanki nie brakuje polskich akcentów. Były ambasador przybliżył postać Władysława Zaleskiego. Polak był dyplomatą watykańskim. Reprezentował Stolicę Apostolską na terenach Imperium Brytyjskiego. Posługiwał się zarówno językiem syngaleskim, jak i tamilskim.

Ponad 100 lat temu założył na Sri Lance seminarium, gdzie kształcili się duchowni rzymskokatoliccy. Wcześniej takie centrum znajdowało się w Rzymie, przez co Zaleski obawiał się, że Azjaci przesycą się kulturą europejską. Zależało mu na tym, aby kapłanami zostali miejscowi przedstawiciele, którzy przyswoją sobie podstawy chrześcijaństwa i będą mogli głosić religię katolicką wyznawaną przez niewielki procent Lankijczyków.

Dlaczego Zaleski wybrał Sri Lakę, a nie Indie? Z raportów duchownego wynikało, że w Indiach było wówczas niespokojnie. Kraj przechodził kolejne rewolucje. Sąsiednia wyspa w kształcie ludzkiej łzy miała być miejscem idealnym.

Całą rozmowę odsłuchasz w odtwarzaczu na górze strony.