– Proponuję zacząć od kawy i naszego lokalnego przysmaku jakim jest bougatsa. Po niej zawsze ma się dobry humor – Zinovia Drepanidou, moja znajoma przewodniczka z Salonik, dobrze wiedziała, że czymkolwiek greckim mnie poczęstuje, na pewno będę zadowolony. Chwilę wcześniej wyruszyliśmy z hotelu na spacer przez miasto promenadą ciągnącą się nad Zatoką Salonicką. Zinovia, wiedząc, że w Salonikach jestem tylko jeden dzień, chciała pokazać mi kilka swych ulubionych miejsc – na więcej nie starczyło by nam pewnie czasu. Jednak pogoda nieco zmieniła nasze plany.

Saloniki – Biała Wieża

Tuż po wyjściu na spacer nad miastem lunął deszcz. I tak, w oczekiwaniu na poprawę aury, wylądowaliśmy w kawiarni w pobliżu Białej Wieży z XV wieku, do której zajrzeliśmy później. To symbol miasta najczęściej spotykany na pocztówkach. Choć nazywana jest białą, to jej historia raczej jest czarna.

– W XIX wieku nazywano ją Krwawą Wieżą. Turcy mieli tu twierdzę, garnizon i więzienie, a w 1890 roku doszło tu do rzezi więzionych zbuntowanych janczarów – wyjaśnia mi Zinovia, gdy czekamy na nasze zamówienie. Dzisiaj w wieży można oglądać wystawę poświęconą historii miasta – to ekspozycja Muzeum Kultury Bizantyjskiej.

Saloniki - Biała WieżaSaloniki - Biała Wieża / fot. Michał Cessanis

Wreszcie dostajemy słodką kawę z pianką przygotowywaną tradycyjnie w tygielku i bougatsę, a właściwie dwie – jedną przyrządzoną na słono, a drugą na słodko. Kosztuję po kawałku obu ciach z ciasta filo nadziewanych budyniem z kaszy manny z dodatkiem wanilii i posypanych cukrem pudrem.

Te greckie kremówki w Salonikach są przysmakiem podawanym na śniadanie. Przepis na nie przywieźli w XX wieku greccy uchodźcy z Konstantynopola. – Dziś ciasto filo przygotowywane jest głównie maszynowo, choć w mniejszych miastach i na wsiach gospodynie wciąż wyrabiają je ręcznie – podkreśla Zinovia.

Z jakich zabytków słyną Saloniki?

Przyznaję, że nieco zasiedzieliśmy się na tej kawie i pysznych ciastkach. I dobrze, bo w tym czasie pogoda się poprawiła i mogliśmy kontynuować nasz spacer przez miasto uznawane za skansen sztuki bizantyjskiej. Jest tutaj aż 15 zabytków wpisanych na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

I tak ulicą Tsimiski, główną aleją Salonik, z mnóstwem ekskluzywnych butików, ale też kawiarni, restauracji i cukierni (miałem wręcz wrażenie, że co drugi sklep sprzedaje tu słodkości) dochodzimy do „bizantyjskiej perły”. Tak opisywana jest w przewodnikach Agia Sophia. To kościół z VIII wieku, wyglądający jak miniaturka Agii Sophii w Stambule (ponoć na niej była wzorowana). Podczas okupacji tureckiej świątynia w Salonikach, podobnie jak ta w Stambule, również została przekształcona w meczet (w jednym z rogów kościoła nadal można zauważyć bazę minaretu).

Saloniki - zwiedzanieSaloniki można zwiedzać także w czasie deszczu / fot. Michał Cessanis

Warto tu zwrócić uwagę na freski z IX i X wieku, które przetrwały wielki pożar w Salonikach w sierpniu 1917 roku. Zinovia opowiada, że w tamtym czasie stare miasto zbudowane było głównie z drewna. Ogień który doprowadził do niewyobrażalnych zniszczeń, wybuchł przez iskrę z pieca w jednym z domu. Iskra przeskoczyła na kupkę słomy, a silny wiatr i brak wody spowodował, że tej katastrofy nie dało się już zatrzymać.

– Pożar trwał niecałe dwie doby, a strawił prawie 10 tysięcy domów. Zniszczył jedną trzecią miasta, pochłonął ratusz, pocztę, siedziby banków, ale Agię Sophię oszczędził. Na szczęście miasto odbudowano – mówi Zinovia.

Idziemy na Ano Poli, czyli górne miasto, które ocalało z pożaru. Dzięki temu można w nim oglądać znacznie więcej przykładów architektury bizantyjskiej i osmańskiej. A z wieży Trigonion, wybudowanej w drugiej połowie XV wieku, będącej częścią bizantyjskich murów miasta mamy panoramiczny widok na całe Saloniki. Zinovia zabiera mnie do kolejnej atrakcji miasta, tym razem „pod dachem”.

Saloniki – targowisko Kapani

Wchodzimy na najstarsze miejskie targowisko Kapani, położone pomiędzy ulicami Egnatia, Arystotelos, Ermou i Venizelou. Kupić można tu wszystko: od ryb i mięsa po warzywa, owoce, napoje, oliwki, słodycze, orzechy, przyprawy, kwiaty, ubrania i buty. Przepadamy w tym miejscu na ponad dwie godziny. Z każdej bowiem podróży przywożę lokalne produkty: sery, oliwki, herbaty – a tych na tym targowisku jest pod dostatkiem. Już sam wybór oliwek zajmuje mi dobry kwadrans, nie mówiąc o degustacji serów, oliwy i chałwy na kilku kolejnych.

Saloniki - targowiskoSaloniki - targowisko / fot. Michał Cessanis

Potem przekraczamy próg sklepu z przepięknymi poszewkami na poduszki i obrusy z greckimi haftami. I już w ogóle tracimy rachubę czasu. Niedaleko Kapani jest jeszcze jeden ryneczek, który także odwiedzamy. To zbudowany w XV wieku w stylu osmańskim Bezesteni, odrestaurowany i rozbudowany po pożarze miasta. Warto się tutaj wybrać i po ziołowe herbaty i po przyprawy.

Saloniki – tawerny

Tego dnia nie mogliśmy zakończyć inaczej jak w tawernie. Wszak Saloniki uznawane są za gastronomiczną stolicę kraju. Z Zinovią rozsiedliśmy się przy stoliku w restauracji Mpakalikon na placu Navarino i zamówiliśmy mnóstwo mniejszych i większych talerzyków.

Znalazły się na nich m.in. pyszny panierowany i smażony ser Manouri oraz tradycyjna sałatka grecka z chrupiącymi ogórkami, jędrnymi, pomidorami, soczystymi oliwkami i fetą. Były też faszerowane ryżem liście winogron, serowe krokiety, grillowane bakłażany z oliwą czosnkową, tzatziki i kontosouvli – wieprzowe szaszłyki z papryką i pomidorami oraz grillowane kalmary. Na szczęście na stole znalazło się jeszcze miejsce na wino i ouzo.

Saloniki – dzielnica Ladadika

Pomyślicie pewnie, że dużo tego było jak na dwie osoby? Cóż, moja wielka kulinarna przygoda w Salonikach dopiero się zaczynała. Zinovia, która uwielbia biesiadować zaprowadziła mnie do knajpianego zagłębia Salonik – dzielnicy Ladadika, niedaleko placu Wolności i placu Arystotelesa.

Saloniki - jedzenie w tawernach
Saloniki - jedzenie w tawernach / fot. Michał Cessanis

Podczas okupacji tureckiej to właśnie tutaj znajdował się najważniejszy bazar w mieście, na którym handlowano m.in. ropą (nazwę ladadika można tłumaczyć jako punkt sprzedaży oleju napędowego). Po wielkim pożarze targ zaczął podupadać, a w latach 70. XX wieku bazar w ogóle przestał istnieć.

Później opuszczone przez kupców budynki zajęli restauratorzy. I tak pojawiły się tu kawiarnie, bary, tawerny, nocne kluby. Z Zinovią spędzamy w tym miejscu kolejne godziny, próbując różnych specjałów greckiej kuchni, testując lokalne alkohole i, tak jak mieszkańcy Salonik, tańcząc na ulicach. I jak nigdy przedtem poczułem, że w moich żyłach naprawdę płynie grecka krew.

Saloniki – co jeszcze warto zobaczyć?

  • Muzeum Archeologiczne
  • Muzeum Bizantyjskie
  • Muzeum Sztuki Współczesnej
  • Kościół Agios Dimitrios
  • Bita Bazaar
  • Forteca Eptapyrgion

Saloniki – dojazd

Do Salonik można dolecieć linią lotniczą Ryanair. Połączenia są m.in. z lotniska Warszawa Modlin. Za bilet w dwie strony zapłaciłem 190 zł.

Saloniki – nocleg

Spałem w hotelu Mediterranean Palace, w pobliżu nadmorskiego deptaka i imprezowej dzielnicy Ladadika, z widokiem na Zatokę Termajską (jej częścią jest Zatoka Salonicka). Blisko stąd było do najważniejszych atrakcji miasta.