Oczekiwanie

Wszystkie głowy zwrócone w kierunku nieba, każdy patrzy z niedowierzaniem. Mróz szczypie w policzki, stopy jak zwykle zmarznięte, nie wspominając już o lodowatych dłoniach. Nic dziwnego -15 stopni to wcale nie mało, zwłaszcza, że mija już trzecia godzina spędzona na wpatrywaniu się w niebo. W końcu nasza cierpliwość zostaje wynagrodzona. Tak długo wyczekiwana przez wszystkich „gwiazda” wieczoru pojawia się na „scenie”. Entuzjazm i radość unoszą się w powietrzu, każdy z podziwem ogląda spektakl, który zaoferowałam nam matka natura.

fot. Ewelina Boczkala i Marek Gawełda

"Gwiazda" wieczoru

Zorza polarna, bo o niej mowa, to jedno z najbardziej spektakularnych i magicznych zjawisk przyrody, które było nam dane zobaczyć. Winowajcą całego zamieszania jest Słońce, które emituje wiatr słoneczny, czyli elektrycznie naładowane cząsteczki protonów i elektronów. Kiedy cząsteczki docierają do pola magnetycznego Ziemi, część z nich jest rozpraszana,  część  zbliża się do biegunów magnetycznych. To właśnie tam linie pola magnetycznego są najcieńsze, co umożliwia przedostanie się cząsteczek do jonosfery. Dlaczego „świecą”? W konsekwencji zderzenia z obecnymi w jonosferze atomami.

fot. Ewelina Boczkala i Marek Gawełda

Jej nieprzewidywalność

Zorza Polarna jest zjawiskiem kompletnie nieprzewidywalnym i pewnie w tym tkwi jej magia.  Każdej nocy jest inna. Czasem bywa gwiazdą wieczoru, olśniewa swoim pięknem, dumnie prezentując wszystkie swoje kolory, tańcząc powabnie na niebie. Hipnotyzuje wszystkich. Bywa też bardzo nieśmiała i skromna, odsłania tylko niewielką część swojego piękna, tak jakby nie chciała chwalić się swoimi wdziękami. A że nie każdemu jest dane ją zobaczyć, doceniać należy każdą jej postać. My jesteśmy tym szczęściarzami, którzy zorze polarną mogą obserwować prawie codziennie  od przeszło 3 miesięcy . Od razu dodam, że jeszcze nam się nie znudziło i wcale się na to nie zapowiada. Pierwszy raz w życiu spotkaliśmy się z zorza polarną ponad dwa lata temu, na Islandii, ale chyba dopiero teraz, tutaj w Tromso, naprawdę zrozumieliśmy fenomen i magię tego zjawiska. Norweskie Tromso nie bez powodu uważane jest za jedno z najlepszych miejsc do obserwowania Zorzy Polarnej.  Lokalizacja - 350 km za kołem podbiegunowym - sprawia, że częstotliwość występowania tego zjawiska jest zaskakująco wysoka. W ciągu tego sezonu mieliśmy tylko jedną noc, kiedy Green Lady nie pojawiła się na niebie, co wcale jednak  nie oznacza, że poza tym jednym razem widzieliśmy ją za każdej nocy. Szanse zobaczenia tutaj zorzy polarnej są wysokie, ale nigdy gwarantowane. Wiele zależy od pogody, która jak każdy wie, lubi płatać na figle. Chmury, deszcz czy śnieg to zdecydowanie nasi wrogowie numer jeden. Często w poszukiwaniu bezchmurnego nieba przemierzamy 100 , 200 a czasem i 300 km. W takie dni odbywa się prawdziwe polowanie, każda skrawek czystego nieba jest na wagę złota, każda widoczna gwiazda powoduje radość. Zdarzają się dni, kiedy pogoda jest bardziej łaskawa. Wtedy z kolei musimy uzbroić się w cierpliwość. Jak wcześniej wspominaliśmy nie istnieje prognoza dla zorzy polarnej, nigdy nie wiadomo, kiedy się pojawi, jakie kształty i kolory przybierze, czy będzie dziś silna czy może ledwo widoczna.

  fot. Ewelina Boczkala i Marek Gawełda

Naukowcy  obserwują to zjawisko i uparcie  próbują odnaleźć zależności, które pomogą opracować im prognozę zorzy polarnej. Świetnie znany wszystkim poszukiwaczom zorzy polarnej Kp indeks często mylnie jest brany właśnie za wskaźnik intensywności występowania tego zjawiska. W rzeczywistości Kp indeks mierzy aktywność pola magnetycznego, posiada skale od 0 do 9 i może nam wskazać jedynie, jak daleko na południu zorza polarna może być widoczna. Nie trzeba być ekspertem, aby wiedzieć, że w poszukiwaniu zorzy polarnej najlepiej udać się w kierunku północnym, dlatego też Tromso w Norwegii, Abisko w Szwecji, Ivalo w Finlandii cieszą się największą popularnością. Lokalizacja tych miejsc, tak daleko na północy sprawia, że nawet przy Kp 0 zorza może być widoczna. Proces powodujący zorze polarną zaczyna się na Słońcu -  oddalonym od Ziemi 150 milionów kilometrów! Wszystkie przewidywania odnośnie zorzy polarnej można więc potraktować z przymrużeniem oka. Nie należy martwić się  indeksem Kp, ani (jak twierdzą niektórzy) pełnią księżyca. Wszystko co możecie zrobić, aby zobaczyć zorzę polarną, to w okresie pomiędzy końcem września a końcem marca wybrać się w kierunku północnym!

Gdzie?

Gorąco polecamy Tromso - ładne, ciche miasteczko położone na niewielkiej wyspie, oprócz możliwości zobaczenia Zorzy Polarnej, oferuje przepiękne widoki. Sposobów na spędzenie wolnego czasu jest wiele: psie zaprzęgi, skutery śnieżne, pobyt w wiosce Lapończyków z reniferami.

Kiedy?

Często jesteśmy pytani, o to który miesiąc jest najlepszy na poszukiwanie tego zjawiska. Na to pytanie nie ma odpowiedzi, zarówno na początku jak i w środku i pod koniec sezonu można zobaczyć przepiękną zorze polarną. Przy wyborze daty raczej lepiej skupić się na tym, z jakich dodatkowych atrakcji chcielibyśmy skorzystać.

A jeśli już znajdziecie się tutaj w Tromso pomiędzy późną jesienią a wczesną wiosną, to nie pozostaje Wam nic innego, jak wybrać się na polowanie zorzy polarnej. Im więcej prób, tym większe szanse na obejrzenie wspaniałego spektaklu.   Ale to nie wszystko. Odrobina szczęścia i cały ogrom cierpliwości będą nie tyle pomocne, co niezbędne.   Kapryśna Green Lady lubi, gdy się na nią czeka.  Więc czekamy. Bez wyjątku: małżeństwo z  Dubaju z dwuletnim synkiem , 85-letnia staruszka z Niemiec poruszająca się o lasce, gadatliwa para z Tajlandii, blondyn z dalekiej Australii i my. Wszyscy chcemy być częścią tego  wydarzenia.

Autorzy:
Ewelina Boczkala i Marek Gawełda - podróżują i prowadzą bloga pozytywnyskok.pl