Od blisko dwóch tygodni są na Grenlandii, gdzie za cel postawili sobie przejście w dwie strony szlaku Arctic Circle Trail. Szlak rozciąga się pomiędzy Sisimiut, drugą największą miejscowością na Grenlandii, a Kangerlussuaq, niewielką miejscowością z największym portem lotniczym na wyspie.

Udaje im się przejść w dwie strony główny wariant oraz w jedną stronę dodatkowy, do lodowca. W sumie blisko 440 kilometrów. To ich pierwsze piesze wyzwanie w Arktyce.

– Gdy widzisz jego ogrom, niekończący się lód, różne odcienie bieli, błękitu, zmęczenie momentalnie mija. Obserwacja lodowca staje się czymś wręcz mistycznym – relacjonują.    

Wyprawa na Grenlandię

Na szlaku Jędrzej Józefowicz i Piotr Kilian spędzili łącznie 23 dni. Wędrowali po ośnieżonych wzgórzach, zamarzniętych jeziorach i arktycznej tundrze. Spali w namiocie i chatkach, których na szlaku jest kilka. Są one darmowe, nie potrzeba wcześniejszej rezerwacji, lecz wędrowcy muszą się liczyć z tym, że nie ma w nich prądu, ani wody, a w niektórych przypadkach nawet suchej toalety.

Na półmetku powrotnej drogi. Na zdjęciu Jędrzej i Piotr / Fot. Jędrzej Józefowicz

Wyróżnia się jedna z chatek, centrum kajakowe, z uwagi na zamontowany panel słoneczny. To namiastka cywilizacji. Latem można dopłynąć do niej kajakiem lub obejść jezioro, a zimą idzie się po zamarzniętej tafli. Jędrzej i Piotr wędrowali bez pomocy nart, ciągnąc za sobą kilkudziesięciokilogramowe sanki.

– Najtrudniej było na podejściach. Wtedy najmocniej czuliśmy ciężar zapakowanych po brzegi sań. Jednak z każdym dniem szło się lepiej. Jedzenia, gazu i benzyny ubywało, więc i sanki były lżejsze – mówią.    

Relacja z wyprawy na Grenlandię

Myjąc zęby podziwiali zorzę polarną, a w ciągu dnia przeważnie szli w ciszy, porządkując w głowie swoje sprawy i pomysły. Refleksom sprzyjał brak zasięgu i internetu. Ciszę i skupienie przerywał co pewien czas ryk silników skuterów śnieżnych, należących do myśliwych. Innych wędrowców Jędrzej Józefowicz i Piotr Kilian nie spotkali zbyt wielu. Większość osób decyduje się na przejście szlaku latem, gdy nie pokrywa go śnieg, a temperatury nie wahają się pomiędzy minus 5 a minus 20 stopni Celsjusza.    

25 marca dotarli do Sisimiut, skąd wyszli 3 marca. Ich wyprawa nie przeszła bez echa. Na spotkanie zostali zaproszeni przez Lisę – Australijkę, która gorący kontynent zamieniła na Grenlandię. Lisa jest opiekunką szlaku. Mówi, że brakuje jej informacji z zimowych przejść. Wiedza Jędrzeja i Piotra ma pomóc jej oraz innym wędrowcom. Nagrywa z nimi podcast. Jak sama przyznaje, nigdy nie słyszała, by ktoś oprócz nich przeszedł zimą w dwie strony ten szlak.   

Zdjęcia z wyprawy Jędrzeja Józefowicza i Piotra Kiliana na Grenlandię do sprawdzenia poniżej.