Z uśmiechem i na luzie

Przyjrzenie się różnicom kulturowym, jakie dzielą Polskę i Amerykę, może nas zadziwić, rozbawić, ale też – co ważne – uatrakcyjnić podróż po stanach zjednoczonych.

Marta:  Pierwszą radą, jaką dostałam przed  wyjazdem do Stanów od znajomego bankiera mieszkającego na Manhattanie, było: „unikaj kontaktu wzrokowego z nieznajomymi!”. Amerykanie cenią swoją prywatność i nie lubią, kiedy ktoś się im bacznie przygląda. Mimowolne łapanie kontaktu wzrokowego z dziwnie wyglądającymi postaciami w nowojorskim metrze może się skończyć niechcianą znajomością. Najlepiej patrzeć przed siebie i nie zwracać uwagi na przechodniów. Chyba że mamy kłopot i chcemy spytać o drogę. Wtedy zatrzymujemy kogoś na ulicy i zwracając się do rozmówcy, patrzymy mu prosto w oczy.
Jerome:  W kontaktach z Amerykanami możesz spodziewać się bezpośredniości. Od razu będą się do ciebie zwracali po imieniu. Nie znaczy to, że cię nie szanują. Jest to raczej wyraz sympatii. Pamiętaj, żeby nie pochylać się, kiedy witasz się z mężczyzną, ani nie całować kobiety w rękę. Uproszczona etykieta oszczędza czas, a jak wiadomo, dla Amerykanów czas to pieniądz.
M.:  Czy to właśnie dlatego jadacie w barach szybkiej obsługi?
J.:  Ludzie nie chcą tracić czasu na czekanie na kelnerkę. Poza tym restauracje typu fast food są jedynymi, w których nie trzeba zostawiać napiwku.
 Wszędzie indziej doliczenie 20 proc. do rachunku jest normą! Napiwki daje się również przewodnikom wycieczek, instruktorom kursów nurkowych, pokojówkom czy boyom hotelowym za przyniesienie walizek lub kubełka z lodem.
M.:  A propos lodu, z czego wynika wasza obsesja chłodzenia wszystkich napojów i pomieszczeń?
J.:  Dla Amerykanów schłodzony drink orzeźwia, a zimny pokój kojarzy się z czystością. Przygotuj się zatem na mocno klimatyzowane wnętrza hoteli i restauracji, niezależnie od pory roku. Najlepiej zabierz ze sobą sweter, nawet jeśli wybierasz się na Florydę. Jeśli nie lubisz lodu w coli, wyraźnie zaznacz to, zamawiając napój.
M.:  Łatwiej już chyba polubić kostki lodu, niż się od nich w Ameryce uwolnić. I nie mów mi, że narzekam, bo tylko stwierdzam fakt. Wiem, że wyrażanie negatywnych myśli nie jest za oceanem zbytnio popularne. Na pytanie „Co u ciebie słychać?” odpowiedź zawsze brzmi „Świetnie”. Nie znaczy to jednak, że Amerykanie nie mają problemów.
J.:  Obarczanie własnymi problemami innych jest zdecydowanie w złym tonie. Amerykanie łatwo nawiązują kontakt, jednak oczekują raczej lekkich i niekrępujących tematów. Rozsądnie jest unikać zbyt osobistych pytań, sprośnych żartów i krytyki partyjnych programów, chyba że jesteś przygotowany na zażartą debatę.
M.:  Skoro nie można sobie ponarzekać ani porozmawiać o seksie czy polityce, to o czym tu konwersować?
J.:  Sport jest jednym z ulubionych tematów. Każde większe miasto ma swoją drużynę i całe rodziny zapalonych kibiców. Jeśli nie interesują cię amerykańskie sporty, zawsze możesz spytać o najnowsze ploteczki z życia gwiazd, podzielić się recenzją filmu lub książki. Chodzi o to, żeby dobrze się bawić.
M.:  Uwielbiam wasze pozytywne nastawienie i piękny uśmiech. Chętnie zaimportowałabym je do Polski. Brak mi natomiast kurtuazji w stosunku do kobiet, którą – paradoksalnie – wyeliminowały same kobiety. Strach przed zarzutem o molestowanie seksualne chłodzi wiele przyjaznych gestów ze strony mężczyzn.
J.: [... wymowna cisza]
M.:  Ale może lepiej o tym nie mówmy. Powiedz mi, co ciebie zaskoczyło w naszym kraju.
J.:  Amerykanów odwiedzających Polskę urzeka gościnność, zachwycają piękne kobiety i dziwi „dziękuję”, kiedy ludzie wysiadają z windy.  W Ameryce w takiej sytuacji nic się nie mówi.
M.:  Pamiętam, jak jeden z twoich amerykańskich kolegów spytał mnie żartobliwie, czy wysiadając z windy dziękuję za to, że żaden z pasażerów nie zepsuł powietrza. A my po prostu dziękujemy za towarzystwo. Oj, sporo nas dzieli, na szczęście coś też nas łączy...