Nieuchronnie wzrok nasz natknie się na dziwnego kształtu stalowy maszt, dzisiaj nieoficjalny symbol Paryża, sprzedawany w dziesiątkach tysięcy plastikowych, gipsowych, metalowych replik wszystkich rozmiarów, malowany na naparstkach, portfelikach, koszulkach i parasolkach, który – paradoksalnie – należy do najpóźniejszych paryskich „zabytków”. Powstał z okazji powszechnej wystawy światowej w 1889 roku i stulecia Wielkiej Rewolucji, ma więc niewiele ponad 100 lat.
Cóż to jest w liczącej ponad 2 tysiące lat historii miasta, które zanim zostało stolicą frankijskiej dynastii Kapetyngów, było ważnym ośrodkiem Cesarstwa Rzymskiego. Strategiczne znaczenie miejsca na przecięciu dróg dobrze rozumiał Juliusz Cezar, który w miejscu osady Galów założył obóz wojskowy. Rozumieli to też jego następcy. Lutetia – miasto łodzi, do którego dostęp przez długi czas możliwy był tylko drogą wodną, w V w. zmienił ostatecznie nazwę na Paris.
Budowniczy 300-metrowej wieży, inżynier Gustaw Eiffel, był nie tylko prekursorem architektonicznych rozwiązań, lecz także organizacji pracy. Po raz pierwszy w historii na miejsce montażu dowożono elementy prefabrykowane, a prace trwały przez siedem dni w tygodniu. Budowa trwała krótko, nieco ponad dwa lata, sarkała na nią ówczesna prasa, a Paryżanie ponoć odwracali głowy, by nie widzieć nowoczesnego potworka. Pocieszali się myślą, że po wystawie wieża ma zostać rozebrana. Uratowało ją jednak wojsko, instalując tutaj swą pierwszą antenę telekomunikacyjną – umożliwiała ona w 1904 r. połączenie radiowe na odległość 400 km. W cztery lata później kontaktowano się już przez ocean, a w 1935 r. wieża umożliwiła pierwsze eksperymentalne transmisje telewizyjne. Dzisiaj na jej szczycie znajduje się ponad setka różnych anten. „Potworek” nie tylko zaadaptował się, nie tylko okazał niezwykle użyteczny, ale także bardzo popularny. Tak bardzo, że dziś konstrukcji z 18 tys. części metalowych połączonych za pomocą 2,5 mln nitów nie omija żaden turysta. Rocznie jest ich ponad 6 mln. Wszyscy robią to dla widoku z góry, jakiego nie doświadczą nigdzie indziej.
Czekając w kolejce na wjazd, można podziwiać samą wieżę „od dołu”. Siatka metalowej konstrukcji nadal zachwyca delikatnością i regularnością powiązań.
Kogo męczy długie czekanie, może próbować szczęścia, wybierając inny punkt widokowy. Wcale nie jestem przy tym przekonana, czy oglądanie Paryża zaczynać trzeba od tej najbardziej znanej budowli – bo gdy już wjedziemy na górę i gdy patrzeć będziemy na onieśmielający w gruncie rzeczy widok rozedrganego w słońcu, ciągnącego się po horyzont miasta, niewiele uda nam się zeń zrozumieć. Może lepiej wejść najpierw w samą tkankę miasta, popatrzeć nań z bliska. Potem, z góry, bardziej docenimy widok znanych już lepiej obiektów, lepiej zrozumiemy, jak duże (a może małe) przestrzenie udało nam się pokonać. Może więc na początek zastosować raczej metodę „kartek pocztowych” i odszukiwać miejsca znane „wszystkim”.



Pola Elizejskie – mityczne miejsce przebywania po śmierci szczęśliwych, choć zawsze nieco sennych dusz ludzkich, stało się jedną z najbardziej ruchliwych paryskich arterii. Biegnąca przez blisko 2 km, lekko wznosząca się perspektywa ulicy, zamknięta u wylotu Łukiem Triumfalnym, jest porywająca. Nic dziwnego, że to miejsce właśnie wybrano na świąteczne parady wojskowe. Ich oprawa jest bowiem jedyna w swoim rodzaju. Jak czytamy we wszystkich przewodnikach i opisach miasta, Champs-Élysées biegną od owalnego Placu Zgody, o którym, gdyby nie był taki duży, można by spokojnie powiedzieć, że jest „uroczy”, tak pełna harmonii jest jego XVIII-wieczna architektura. Plac też ma zresztą królewską przeszłość, a na jego środku stoi królewski prezent z egipskiego Luksoru – 23-metrowy obelisk Ramzesa II. Obie strony dolnej części ulicy przypominają w zasadzie parki. Nic dziwnego zresztą, skoro przez architekta Ludwika XV aleja pomyślana została jako przedłużenie ogrodów tuileryjskich. To tutaj, za dyskretną kurtyną zieleni, kryje się Pałac Elizejski – siedziba prezydenta Republiki. Wzrok patrzącego nie napotyka żadnej przeszkody, mija Łuk Triumfalny, dobiega swobodnie do Łuku Europy, stojącego na przedłużeniu osi w oddalonej o, bagatela, 7 km dzielnicy La Défense. Druga, nazwijmy ją „górna”, część ulicy, w chwili jej wytyczenia będąca jeszcze piaszczystą drogą, ma dzisiaj wybitnie wielkomiejski charakter. Od połowy XIX w. był to adres prestiżowy, a aleja należała do najlepiej oświetlonych. Na parterach i niższych piętrach eleganckich kamienic znajdziemy sklepy, kina, kabaret Lido, restauracje i biura, których czynsze należą do najwyższych w mieście. Próżno jednak szukalibyśmy tu ekskluzywnych butików – eleganckie skądinąd wnętrza handlowe mieszczą głównie sklepy dużych, znanych także za granicą, po części również i w Polsce, sieci handlowych. Podobnie jest z restauracjami, a najciekawsze są bodaj salony… samochodowe prezentujące zwykle niedostępne jeszcze w handlu nowości. Champs-Élysées nadal jest przecież adresem wyjątkowym. Najwyższą część ulicy, tę najbliższą Łukowi Triumfalnemu, opadły, niestety, sklepiki i stoiska z pamiątkami sprzedającymi taki sam jak na całym świecie turystyczny kicz i tandetę. Tandetnym zabytkiem nie jest na pewno sam Łuk Triumfalny: budowę rozpoczętą przez Napoleona Bonapartego w 1806 roku ukończono 30 lat później. Początkowo poświęcony pamięci napoleońskiej Wielkiej Armii, od 1921 r. pełni funkcję Grobu Nieznanego Żołnierza. Nad trumną poległego pod Verdun płonie wieczny ogień. Warto wejść na koronę łuku, by z wysokości 50 m podziwiać piękny, choć mniej rozległy niż z innych miejsc, widok. Właśnie stąd docenić symetrię Placu Gwiazdy (dzisiaj noszącym imię Charles’a de Gaulle’a): od liczącego 120 m  średnicy okręgu rozchodzi się gwiaździście 12 alej. Godzinami podziwiać można stąd urbanistyczną wizję barona Haussmana, który w XIX w. przebudował Paryż, wytyczając wiele arterii.
Z korony Łuku Triumfalnego widać też doskonale Łuk Europy na La Défense.

La Défense – obrona Paryża – oto upamiętniająca obronę stolicy przed wojskami pruskimi, odlana w brązie alegoria, w guście epoki, powróciła na postument w sto lat po tamtych wydarzeniach i choć od 1983 roku stanowi estetyczny zgrzyt w otoczeniu, to zapewnia najnowszym dzielnicom poczucie historycznej ciągłości. Tymczasem każdy z nowo powstałych tu budynków kryje jakąś tajemnicę nowoczesnej technologii i architektury i każdy należałoby opisać osobno. „Tutaj się nie śpi, nie mieszka, tutaj się pracuje” – mówią paryżanie. Pracują istotnie, na 3 mln m2 biur. Tylko skąd biorą się dzieci jeżdżące na uroczej, fin-de-sieclowej karuzeli ustawionej między biurowcami, centrum handlowym i stacją kolejki podmiejskiej? Skąd biorą się turyści (1500 osób każdej godziny), wjeżdżający panoramiczną windą z szybkością 1,6 m/s, na koronę Łuku Europy, o wysokości ponad 100 metrów i ścianach pokrytych karraryjskim marmurem, by podziwiać kolejny porywający widok Paryża? Ta na pozór zimna i pusta dzielnica potrafi tętnić prawdziwie paryskim życiem, gdy w dniach wielkich sportowych zmagań – olimpiad, futbolowych mistrzostw – wystawiany jest telebim, a pracownicy okolicznych biur, beztrosko siedząc na chodniku, komentują wyniki.
Mało jest zresztą w Paryżu miejsc, do których nie dotarłyby samochody. Kto zdecyduje się na zwiedzanie tego miasta samochodem właśnie, musi liczyć się z równoczesnym zwiedzaniem drogich, i też nie zawsze dysponujących wolnymi miejscami, podziemnych parkingów. Może nieco spokojniej jest jednak na paryskich wyspach: Cité i sąsiadującą z nią od południa, przedzieloną wąskim przesmykiem, Wyspą Świętego Ludwika.

To na Cité, paryskim ostrowie, będącym poniekąd kolebką miasta, wznosi się katedra Notre-Dame, bodaj najpiękniejszy zabytek Paryża. Jest to jedna z najwcześniej zbudowanych francuskich katedr (kamień węgielny położono w 1163 r.), prezentująca już dojrzałą, ale jeszcze pełną symetrii i harmonii, formę gotyku. Znawcy podkreślają tę rzadką jedność stylu i doskonałość proporcji budowli, jeszcze nieprzejawiającej późniejszych ambicji pięcia się wzwyż dla dotknięcia samego nieba. Dzisiaj, jak pokazują statystyki, katedra jest, po wieży Eiffla naturalnie, najliczniej odwiedzanym zabytkiem w całej Francji, choć przecież nie jest to jedyny architektoniczny cud na tej wyspie. Ta turystyczna popularność niekoniecznie cieszy jej duchownych gospodarzy, którzy mają coraz więcej kłopotów z utrzymaniem sakralnego charakteru świątyni, gdzie po raz pierwszy w historii zastosowane po obu stronach transeptu rozety, łagodnie i nieśmiało prześwietlają monumentalną, bo długą na 131, a wysoką na 33 m nawę. Jeśli nie uda nam się oderwać od międzynarodowego tłumu ani przyjść w godzinie nabożeństwa, kiedy świątynia odzyskuje swój prawdziwy, tajemniczy i pełen majestatu charakter, jeśli nie mamy cierpliwości, by studiować ikonografię fasady (kryjącą w sobie, zapewniam, doskonałość i pełnię wizji średniowiecznego świata), to obejdźmy ją chociaż wkoło i popatrzmy na imponującą architekturę rytmu przypór i łuków oporowych. Jest to jeden z obrazów Paryża, który, choć bardzo miejski, to równocześnie jest pełen powietrza, nieba i wody – i może właśnie dlatego najdłużej pozostaje w pamięci.
Panteon – „pocztówkowy” obrazek jego kopuły wyrastającej wysoko ponad okoliczne dachy ujrzymy, gdy staniemy „za” paryską katedrą i popatrzymy w lewo, na drugą stronę Sekwany. Ta kopuła, autorstwa Soufflota, bardziej może niż ingerencja „republikańskiej świątyni” w dzielnicę do tej pory stanowiącą domenę Genowefy, świętej patronki miasta, była źródłem skandalu i niezadowolenia. Dzisiejszy Panteon zaczął zresztą powstawać na zlecenie Ludwika XV jako nowa świątynia patronki Paryża. W ciągu pierwszych stu lat istnienia kilkakrotnie zmieniało się przeznaczenie budowli, aż wreszcie w roku 1885, wraz z pogrzebem Wiktora Hugo, nieodwołalnie już stała się miejscem pochówku, jakie „wdzięczna ojczyzna” przeznacza „wielkim ludziom”, jak głosi napis na frontonie. Wśród 60 zasłużonych spoczywa tam jako jedyna kobieta i jedyna osoba cudzoziemskiego pochodzenia Maria Skłodowska-Curie. Od 20 kwietnia 1995 roku leży tam obok męża – Piotra. Pamiętam dobrze uroczystość wprowadzenia prochów obojga do „Świątyni”, pełną powagi, ale i skromności, z udziałem szkolnej młodzieży, w obecności prezydentów Mitterranda i Wałęsy oraz żyjącej wtedy jeszcze córki uczonej, Ewy.
Sam Panteon jest budowlą na planie równoramiennego krzyża greckiego, nawiązującą do antycznych wzorów. A że stoi na wzgórzu, stwarza też wrażenie monumentalności przekraczające jego naturalne rozmiary. Pozornie powinno to stanowić dysonans w stosunku do otoczenia, a tymczasem budynek wszedł weń znakomicie, raz jeszcze potwierdzając tę zadziwiającą paryską umiejętność stapiania się kolejnych budynków z najbliższą okolicą, wspólnego składania się na unikalny czar całego miasta. Niech zatem ten, kto pragnie obejrzeć pocztówkowy Panteon, nie myśli, że zaspokoi szybko swoją ciekawość i pójdzie oglądać kolejne znane miejsce. Na pewno da się bowiem wciągnąć urokowi pobliskich uliczek: biegnących ku Sorbonie, ku College de France, albo uwieść atrakcjom wystaw księgarń i papeterii, albo zachęcony perspektywą prowadzącą ku bulwarom St. Michel i St. Germain skręci tam kierowany nadzieją, że robi tylko niewielkie odstępstwo od planu wycieczki. Po czym nieopatrznie usiądzie na tarasie kawiarni i czas zacznie dlań płynąć inaczej…

Bazylika Sacré-Coeur wznosi się na wzgórzu Montmartr. Oto schody i park przed fasadą – kolejne „pocztówkowe” miejsce paryskie, łączące w sobie atrakcje pięknego widoku i emblematycznej architektury, ściągające z równą siłą dzieci na karuzelę i po watę cukrową, zakochanych na trawniczek, Japończyków z aparatem fotograficznym po zdjęcie, wiernych na chwilę modlitwy. Aż trudno uwierzyć, że i tym razem nie mamy do czynienia z zabytkiem naprawdę „dawnym”. Budowę bazyliki górującej nad miastem rozpoczęto w roku 1875.
Cóż, takie poznamy atrakcje Paryża, jakie sami sobie wydepczemy. Jednego możemy być pewni – nieważne, że nie odwiedzimy ich wszystkich. Na pewno znajdziemy taką: róg ulicy, kawiarnię, sklepik, widok w prześwicie domów, ławkę na skwerku lub nad Sekwaną, które staną się tylko naszą własną atrakcją.

Polski Paryż
W mieście Wielkiej Emigracji nietrudno o polskie pamiątki
- Grób Chopina. Na najpiękniejszym paryskim cmentarzu Pe`re-Lachaise, w kwaterze 11. płacze muza – wiejska dziewczyna z naręczem polnych kwiatów – rzeźba dłuta Auguste’a Cleisinggera. Podobno na grobie Chopina stale leży bukiecik fiołków – jego ulubionych kwiatów. Radzę to sprawdzić. - Kościół polski. Kościół Wniebowzięcia NMP pod numerem 263 bis przy eleganckiej ul. Saint-Honoré od 1844 r. należy do Polskiej Misji Katolickiej. Ta jedna z najstarszych polskich instytucji w Paryżu świętowała właśnie (w lutym 2006 r.) 170. rocznicę nieprzerwanego istnienia. W samym Paryżu obejmuje 5 polskich parafii.

- Biblioteka polska 170-lecie istnienia obchodzić będzie za dwa lata. Po gruntownym remoncie i modernizacji – znów przyjmuje czytelników i gości Muzeum Adama Mickiewicza. Oprócz pamiątek po poecie jest tu też gabinet Chopina i kolekcje dzieł sztuki. Posiada 150-tysięczny księgozbiór, bezcenną kolekcję rękopisów – m.in. mickiewiczowskich – oraz dokumentów z czasów I Rzeczypospolitej i okresu rozbiorów. - Pomnik Adama Mickiewicza. Na nadbrzeżu Księcia Alberta, opodal ruchliwego placu Alma, stoi wysoka kolumna: podtrzymuje ją uskrzydlona bogini zwycięstwa, a stojący na szczycie kolumny wieszcz w rozwianym płaszczu pełnym natchnienia gestem wskazuje kierunek – przed siebie, w górę. Pomnik Adama Mickiewicza, autorstwa wielkiego przyjaciela Polski, Antoine’a Bourdelle’a, stanął w roku 1929. - Księgarnia polska Przy tym samym bulwarze Saint-Germain, pod nr 123, natrafiamy na witrynę wypełnioną polskimi wydawnictwami. To księgarnia polska kontynuująca nieprzerwaną tradycję najstarszej instytucji emigracji polskiej we Francji – książnicy i oficyny wydawniczej założonej w 1833 r. przez Eustachego Januszkiewicza. Na Saint-Germain księgarnia funkcjonuje od 80 lat. Obecnie należy do Very Michalskiej, która jest również właścicielką wydawnictwa Noir sur Blanc (Czarno na Białym), ambitnie promującego literaturę polską we Francji.
3 słynne paryskie adresy, odwiedzenie  których szczególnie polecamy
- Invalides Ciąg urbanistyczny, który z jednej strony obejmuje oś Pól Elizejskich, a z drugiej – most Aleksandra III i kompleks architektoniczny Inwalidów. Szpital zbudował w trosce o rannych żołnierzy król Ludwik XIV. Dziś mieszczą się tam m.in. zbiory Muzeum Wojny. Kopuła nad kościołem pod wezwaniem św. Ludwika zdobi paryskie niebo od 200 lat. We wnętrzu kościoła, w ogromnym sarkofagu, spoczywa dzisiaj Napoleon. - Sainte-Chapelle Prawie naprzeciwko Notre-Dame, po drugiej stronie ulicy, znajduje się tzw. Saint-Chapelle – zbudowana w połowie XIII w. (1246-48) przez króla Ludwika Świętego dla sprowadzonych z Jerozolimy relikwii Korony Cierniowej i Krzyża Świętego. Dawniej, by ujrzeć wyjątkowe wnętrze górnej kaplicy, będące niemal jednym wielkim witrażem, trzeba było należeć do królewskiej rodziny. - Place des Vosges Leży w sercu dzielnicy Les Marais. Założony jako pierwszy „plac królewski” (wcześniej Paryż placów nie znał) w miejscu porzuconej i zrujnowanej siedziby króla, był miejscem pojedynków dumasowskich muszkieterów. Dzisiejszą nazwę zawdzięcza skrupulatnym podatnikom – Wogezy były pierwszym departamentem, który w 1800 r. uiścił republikańskie podatki (do dzisiaj będące zmorą Francuzów…). Jego środek zajmuje skwer. Okolony 36 kamienicami, ówczesną modą wypełniającymi jasne kamienne ramy fasady czerwoną cegłą, o trapezoidalnych „paryskich” dachach. Efekt jest niezrównany. - Wieża Eiffla – wjazd windą: 1 piętro – 3,66 euro, 2 piętro – 6,86 euro, 3 piętro 5,34 euro, schodami do 2 piętra 3,05 euro. - Panteon, zwiedzanie krypty: 6,40 euro, poniżej 18 lat  gratis.  - Notre-Dame, zwiedzanie wieży 5,35 euro, zwiedzanie krypty: 5 euro, poniżej 26 lat – gratis, muzeum – 2,30 euro, katedra – gratis.