Oficjalnie stoki narciarskie w Polsce są nieczynne. Spragnieni białego szaleństwa mogą poszusować w niektórych krajach europejskich. Mimo obowiązujących obostrzeń właściciele stacji narciarskiej Master Ski w Tyliczu w gminie Krynica Zdrój postanowili otworzyć obiekt dla wszystkich fanów sportów zimowych.

 

Bunt narciarzy 

Otwarcie stoku w Tyliczu nie było tajemnicą. Przeciwnie, na kanałach stacji narciarskiej w mediach społecznościowych od kilku dni pojawiały się informacje o planowanym wznowieniu działalności. Pierwszego dnia na miejsce przyjechali policjanci oraz pracownicy sanepidu. Skontrolowano, czy obiekt działa zgodnie z wyznaczonymi zasadami reżimu sanitarnego. Wyniki kontroli nie są jeszcze znane.

Właściciele przekonują, że stacja w Tyliczu funkcjonuje zgodnie z prawem. Od kilku dni narciarze i snowboardziści mogą korzystać ze wszystkich tras, wyciągów, szkółki narciarskiej, wypożyczalni sprzętu, a nawet karczmy z jedzeniem na wynos.

 

Na narty w Polsce

Master Ski to pierwszy ośrodek narciarski na Sądecczyźnie, który otworzył się mimo obowiązujących obostrzeń. W Polsce działa już jednak więcej stoków. 19 stycznia pierwsi narciarze mogli szusować w Ostoi Górskiej Koninki. Właściciele obiektu obeszli obostrzenia sanitarne. Każdy, kto chce skorzystać z wyciągu lub stoku, musi uprzednio podpisać deklarację członkowską Strajku Przedsiębiorców. W świetle prawa narciarze są więc "uczestnikami służbowego spotkania partii ". Drugiego dnia po otwarciu na miejscu zjawiła się policja, ale nikt nie dostał mandatu.

Nie tylko branża sportowa otwiera biznesy mimo pandemii koronawirusa. Od początku stycznia w całej Polsce . W połowie stycznia aktywiści z góralskiego Veta zapowiedzieli, że planują otworzyć pensjonaty i lokale gastronomiczne bez względu na dalsze obostrzenia. Tak też się stało. Czynnych restauracji przybywa nie tylko na Podhalu, ale również w innych rejonach w Polsce. Działalność wznowiły dodatkowo niektóre dyskoteki.

Oficjalnie lokale gastronomiczne, podobnie jak hotele czy obiekty sportowe, powinny być zamknięte co najmniej do połowy lutego. Wtedy też rząd planuje przedstawić nowe obostrzenia lub poluzować obowiązujące. Dalsze decyzje są zależne od dziennej liczby zachorowań i zgonów.