Tak naprawdę nikt nie wie ile jest tych jezior. I choć sytuacja jest w tej kwestii dynamiczna – w ostatnich latach z powodu suszy mniejsze jeziora potrafiły wysychać – to przyjmuje się, że jest ich sporo ponad 2,5 tys. Lepszą nazwą byłoby więc sformułowanie Kraina Tysięcy Jezior. Tak czy inaczej, sposobów na ich zwiedzanie jest wiele, a atrakcji i tajemnic, które kryją jeszcze więcej.

Największe jezioro w Polsce

By zobaczyć to największe z nich – Śniardwy można wybrać się skuterem z pobliskich Mikołajek. – Śniardwy są olbrzymie, liczą ponad 100 km kwadratowych. Nawet biorąc od nas superszybki skuter potrzeba długich minut by dotrzeć na drugi koniec – opowiada Błażej Predko z firmy Fala Adrenaliny, która zajmuje się m.in. wypożyczaniem skuterów właśnie w pobliżu „morza Mazur”. Oczywiście po drodze można się bawić skacząc po wodzie – endorfiny w organizmie gwarantowane.

Jeśli chcesz emocji, ale nie chcesz się zmoczyć – możesz po prostu wynająć równie szybką motorówkę i skoczyć nią na północno-wschodni kraniec Śniardw – ryba wędzona z Okartowa słynie na całych Mazurach. Zawsze ciekawym przeżyciem jest również śluzowanie – śluza Karwik znajduje się na łączącym Śniardwy i jezioro Roś kanale Jeglińskim. Stacjonując w Mikołajkach można bez problemu przepłynąć Śniardwy, pokonać śluzę i zapłynąć na obiad w Piszu, którego położone nad Pisą restauracyjki latem są naprawdę klimatyczne.

Jeziora rezerwaty

Z kolei jeśli chcesz czegoś zupełnie innego i cisza należy do twoich ulubionych słów to wybierz się do jednego z licznych jezior rezerwatów, gdzie obowiązuje zakaz używania silników spalinowych. Na północny Szlaku Wielkich Jezior Mazurskich jest to np. Jezioro Dobskie, gdzie możesz obejrzeć wyspę kormoranów – Wysoki Ostrów. To naprawdę niesamowity widok – drzewa bez liści, na których siedzą (i wręcz krzyczą!) całe kolonie ptaków. Z kolei na południu jest rezerwat Jezioro Nidzkie. – W najbardziej położonych na południe zatokach nawet w wakacje jest niewielu turystów – mówi Maciej Pawłowski z firmy czarterującej jachty Nautigo. Tutaj spotkasz m.in. liczne czaple. Ale jest też kilka na wysp, na których również ujrzysz kormorany. Spacerując po nich między drzewami na ziemi można znaleźć ości – „szkielety” ryb. Resztę spałaszowały w koronach drzew kormorany.

Jeziora na bogato

Gdy jednak wolisz nieco więcej przestrzeni i komfortu, ale wciąż myślisz o żaglach to możesz skusić się rejs statkiem Chopin. To największy żaglowiec na śródlądziu w Polsce – ma ponad 40 metrów długości i zbudowany jest na wzór XIX-wiecznych brygów. Jak podaje właściciel, „wszystkie elementy wykonane są z tradycyjnych i oryginalnych materiałów, co stwarza wyjątkowy i niepowtarzalny klimat”. W czasie dwugodzinnych rejsów serwowane są wędzone ryby – m.in. troć wędrowna. I choć wchodzenie na reje nie wchodzi w grę, to jednostka jest naprawdę duża i robi wrażenie. 

Jeziora z nutą historii

W Krainie Tysięcy Jezior są też takie akweny, które kuszą nie tylko czystą wodą, ale także historią. W tej kategorii prym wiodą Mamry, w pobliżu których znajduje się kompleks bunkrów Mamerki. To tutaj w czasie II Wojny Światowej mieściła się przez pewien czas kwatera główna niemieckich wojsk lądowych. By pomieścić ponad tysiąc oficerów zbudowano dobrze ponad 200 budynków, w tym 30 potężnych schronów, których duża część zachowała się w dobrym stanie do dziś. Oprócz ich zwiedzania warto także wejść do repliki U-boota, czyli niemieckiego okrętu podwodnego, który ma ok. 25 metrów długości. Kilka lat temu w tym miejscu poszukiwano słynnej Bursztynowej Komnaty, której od końca II Wojny Światowej nikt nie widział. Dziś można tu obejrzeć jej replikę, a o fascynującej historii tego miejsca rozmyślać podziwiając widok jezior z najwyższej w okolicy wieży widokowej. Naprawdę warto. 

Ciekawym pod kątem historii jest również jezioro Łańskie, położone na południe od Olsztyna na granicy Warmii i Mazur. Do rządowego kompleksu nad jeziorem w środku niesamowitego lasu, obiektu którego do lat 70 nawet nie zaznaczano na mapach, zapraszano na wypoczynek komunistycznych dygnitarzy – m.in. Fidela Castro czy Leonida Breżniewa. Dziś rządowy ośrodek „Łańsk” wciąż ma swój urok i jest doskonałą bazą na wypady rowerowe – m.in. po rezerwacie Las Warmiński. 

Jeziora jako przerywnik na rzece

Oczywiście Mazury to również spływy kajakowe - choćby doskonale znana Krutynia. Ale jeśli jesteś doświadczonym kajakarzem i szukasz rzek mniej uczęszczanych, to warto wybrać się na Omulew. Ta niewielka rzeczka, która zaczyna być spławna na jeziorze o tej samej nazwie, meandruje pomiędzy lasami i polami, ponad 100 km później wpadając do Narwii. Nawet dwudniowa wyprawa przez niesamowitą Puszczę Napiwodzko – Ramucką pozwoli na obejrzenie licznych żeremi bobrów i podziwianie niezliczonej ilości ptactwa wodnego. Oczywiście atrakcją są nadrzeczne wahadła, na których znów można poczuć się dzieckiem i po skokach lądować „na bombę” w rzece. Na taką wyprawę warto zabrać oczywiście namiot i własny sprzęt do gotowania – o ile sklepy po drodze spotkamy bez problemu, to już przybytki gastronomiczne są w liczbie mniejszej. 

Jeziora pełne sztuki

Nie samą wodą człowiek żyje. Nawet jeśli wybierzesz adrenalinę skuterów, spokój żagli czy dzikość kajaka, może się w tobie nagle odezwać potrzeba obcowania z kulturą wyższą. I o dziwo, wodę i ogień, w tym wypadku ogień artystyczny, da się pogodzić. Doskonałym przykładem jest leśniczówka Pranie nad Jeziorem Nidzkim, w której odbywają się koncerty poezji śpiewanej. W ubiegłych latach śpiewali tu m.in. Renata Przemyk czy Andrzej Chyra. 

Choć Olsztyn to stolica Warmii, to jednak robiąc krótki skok z Mazur można ruszyć na festiwal „Śpiewajmy Poezję” na zamku w tym pełnym uroku mieście. Klimat wieczornych koncertów w zabytkowym obiekcie, który pół tysiąca lat temu gościł Mikołaja Kopernika jest niepowtarzalny. A na plażę miejską z doskonałą infrastrukturą wypoczynkową jest ze starówki zaledwie 15 minut spacerkiem. Kraina Tysięcy Jezior ma w końcu również tysiące atrakcji.