Mateusz Waligóra nie zwalnia tempa. Po trawersie Grenlandii i przejściu wszystkich oznakowanych szlaków polskich Tatrach podróżnik wyruszył na kolejną w tym roku wyprawę. Tym razem za cel obrał biegun południowy. Przedsięwzięciu patronuje national-geographic.pl.

– W ostatnich dniach spadło sporo śniegu. Konsystencją przypomina piasek. Sanie ważą wciąż ponad 100 kg i trzeba je szarpać. W środę w ciągu 10 godzin przeszedłem 14 km. W sumie to już ponad 100 km, niby nie dużo, ale jestem z tego dumny, bo wiem, ile sił mnie to kosztowało – mówi Mateusz Waligóra.

Mateusz Waligóra w drodze na biegun południowy

Podróżnik rozpoczął wyprawę od lodowej zatoki Hercules Inlet. Widoczność w trakcie marszu utrudniała tzw. biała ciemność (z ang. whiteout). Waligóra porównuje ją do chodzenia na nartach po nieregularnie ustawionych krawężnikach o wysokości kilkudziesięciu centymetrów. – Gleba jest nieunikniona – przyznaje.

Pierwszy tydzień był wymagający również z powodu niskich temperatur. W tej części Antarktydy, przez którą idzie Waligóra, jest zimniej niż zwykle o tej porze roku. Temperatura odczuwalna miała wynieść - 50 stopni Celsjusza. Waligóra nie ukrywa, że jest mu bardzo zimno. Czasami nie dowierza w to, gdzie się znajduje.

– Góry już za mną. Wszędzie tylko biała przestrzeń. Jestem sam i czuję, jakbym był na Księżycu – opowiada.

Mateusz Waligóra idzie na biegun południowy. Pierwsze 100 km za nim / fot. mat. prasowe

Polacy na biegunie południowy

Mateusz Waligóra pokonał już pierwszy niebezpieczny fragment trasy, na którym musiał szczególnie uważać na szczeliny. Kolejny rejon szczelin czeka go za około 140 km. Część z nich jest przysypana śniegiem, dlatego nigdy nie ma pewności, co znajduje się pod nogami.

Jeśli wyprawa zakończy się sukcesem, Waligóra będzie jedną z zaledwie czterech osób z Polski, które dotarły na biegun południowy samotnie i bez wsparcia. Dotychczas sztuka ta powiodła się jedynie:

  • Markowi Kamińskiemu,
  • Małgorzacie Wojtaczce ,
  • i Jackowi Libusze.

Wyprawa, który uczy i uświadamia

Wyprawa na biegun południowy jest pretekstem, aby opowiadać o sprawach ważnych. W przekazywaniu tych informacji o kryzysach zdrowia psychicznego pomaga zespołowi Waligóry Fundacja eFkropka.

– W pewnym momencie musiałem powiedzieć sobie: „Hej, masz kłopot, nie radzisz sobie z nim, chyba musisz z kimś porozmawiać”. Wydarzyło się to po pustyni Gobi i było owocem rozmyślań o tym, jaki sens mają wyprawy, które robię. Bardzo długo twierdziłem, że wszystko sobie ułożę, przemyślę i będzie dobrze. Ale nie było – opowiadał Waligóra w podcaście ekstremalnym Gazeta.pl „Bieguny”.

W trakcie wyprawy poruszone zostaną również kwestie zmian klimatu, które szczególnie dotykają rejony polarne.

Wyprawa na biegun południowy jest kosztowna. Mateusza można wesprzeć, kupując limitowaną książkę „Piąta Strona Świata” i biorąc udział w losowaniu nart, w których polarnik spróbuje zrealizować swój cel.