Maroko graniczy z Hiszpanią – na kontynencie afrykańskim leży bowiem Ceuta, administracyjna enklawa Hiszpanii. Ma zaledwie około 20 kilometrów kwadratowych i ponad 80 tys. mieszkańców. Od europejskiego wybrzeża Hiszpanii dzielą ją tylko 22 km. Zarówno Ceuta, jak i jej najbliższa okolica, czyli Cieśnina Gibraltarska, od stuleci są miejscami o wyjątkowym znaczeniu strategicznym. Ceuta była już w rękach Fenicjan, Rzymian, Wandalów, Wizygotów, Bizantyjczyków, Arabów i Portugalczyków.

Maroko – ciekawostki kulturowe

Maroko jest królestwem, a dynastia z której wywodzi się obecny król Muhammad VI, jest jedną z najdłużej panujących na świecie. Alawici – bo o nich mowa – panują w Maroku nieprzerwanie od 1631 roku. Ustrój Maroka to dziedziczna monarchia konstytucyjna. Głową państwa i władzy wykonawczej jest król, który powołuje premiera. Parlament, czyli władza ustawodawcza, jest dwuizbowy, składa się z Izby Radców i Izby Reprezentantów.

W kraju tym splatają się wpływy arabskie, berberyjskie, afrykańskie i europejskie. To wszystko tworzy unikatową mozaikę kulturową. Jej przejawem są m.in. języki, którymi się w Maroku mówi: te urzędowe to arabski i tamazight, czyli berberyjski. To język, a właściwie rodzina języków jakimi posługują się Berberowie, rdzenna ludność północy Afryki. Marokański dialekt języka arabskiego jest również dość specyficzny. Na tyle, że osoba mówiąca tylko klasycznym arabskim może go nie zrozumieć. Większość Marokańczyków zna oba języki urzędowe, a poza tym trochę francuskiego i angielskiego, a na północy także hiszpańskiego.

Góry w Maroku

Choć kojarzy się z afrykańskim gorącem, oceanem i Saharą, Maroko to także kraj wysokich gór. Przecina je kilka górskich pasm, z których najpotężniejsze to Atlas Wysoki, z najwyższym szczytem Dżabal Tubkal, wznoszącym się aż na 4167 m n.p.m. Gór nie brakuje w całym kraju – równolegle do Atlasu Wysokiego, nieco północy leży Atlas Średni, a na południu Antyatlas. Wzdłuż wybrzeża Morza Śródziemnego ciągnie się pasmo Rif.

80 km na południe od Marakeszu, w Atlasie Wysokim, można nawet jeździć na nartach. Kurort Oukaimeden ma 7 tras o łącznej długości 10 km, położonych na wysokości od 2600 do 3200 m n.p.m. Latem Oukaimeden staje się centrum boulderingu, czyli wspinaczki po głazach, których tu nie brakuje.

Maroko jako sceneria filmów

Krajobrazy i urokliwe miasta Maroka wystąpiły w niezliczonych filmach, kraj posiada też znane i często wykorzystywane studia filmowe. Atlas Studios, niedaleko pustynnego miasta Warzazat na południu kraju, są od lat wykorzystywane przez hollywoodzkich filmowców. Kręcono tu m.in. „Lawrence’a z Arabii”, „Mumię”, „Królestwo Niebieskie”, „Gladiatora”, „Grę o Tron, a ostatnio końcówkę 3. sezonuWiedźmina. Filmowa historia Maroka sięga jednak znacznie dalej – kręcili tu także Orson Welles („Otello”, 1951) i Alfred Hitchcock („Niewłaściwy człowiek”, 1956).

Najsłynniejszym filmem związanym z Marokiem jest „Casablanca” Michaela Curtiza z 1942 roku, z Humphreyem Bogartem i Ingrid Bergman. Choć fabuła rozgrywa się w kontrolowanej wówczas przez Francję Casablance, to film nakręcono w całości w Kalifornii.

Maroko od wielu dekad przyciąga także artystów. W latach 50 i 60 ubiegłego wieku w Tangerze tworzyli m.in. Jack Kerouac, Tennesee Williams, Allen Ginsberg i William S. Burroughs. W poszukiwaniu inspiracji do Maroka podróżowali także Mark Twain i George Orwell. Przez jakiś czas w Tangerze mieszkali Rolling Stonesi, w Essaouirze na wybrzeży Oceanu Atlantyckiego – Jimi Hendrix, a w Marakeszu – projektant mody Yves Saint-Laurent.

Najstarszy uniwersytet

Położony w Fezie meczet Al-Karawijjin jest uważany za najstarszy uniwersytet na świecie. Wybudowany w IX wieku, był centrum ówczesnej nauki, m.in. logiki, filozofii, prawa, matematyki i astronomii. Oprócz tego był oczywiście także madrasą, czyli szkołą koraniczną, w której zgłębiano teologię. Studiowali tu nie tylko muzułmanie, także Żydzi i chrześcijanie, m.in. Gerbert z Aurillac, czyli późniejszy papież Sylwester II. W meczecie zachowała się biblioteka z IX wieku, uważana za najstarszą nieprzerwanie działającą na świecie. W 2016 roku pieczołowicie ją odrestaurowano, a dziś można ją zwiedzać.

Marokańska muzyka

Nieodłączną częścią marokańskiego krajobrazu kulturowego jest muzyka gnawa. Wywodzi się głównie z południowego Maroka oraz regionu Sahary. Jej źródła to afrykańskie tradycje ludowe oraz śpiewane modlitwy i praktyki mistyczne. Główne instrumenty to guembri – trójstrunowy bas wykonany z wężowej skóry, metalowe kastaniety zwane qraqeb oraz różnego rodzaju bębny. Ta kombinacja tworzy hipnotyczny, transowy rytm, mogący kojarzyć się z trochę z brazylijską sambą.

Muzykę gnawa gra się nie tylko dla rozrywki, ale i podczas ceremonii religijnych czy praktyk leczniczych. Najlepszym miejscem do jej poznania jest Essaouira, gdzie co roku odbywa się wielki festiwal gnawy, na który zjeżdżają się wykonawcy z całego Maroka i zza granicy. W 2019 r. gnawa została wpisana na listę Niematerialnego Dziedzictwa UNESCO.

Zabytki Maroka

Na liście UNESCO znajduje się także 9 miast i miejsc w Maroku. Obok bardzo znanych – m.in. medyn (starych dzielnic) Marakeszu, Fezu i Essaouiry, są tam też obiekty mniej znane, a równie ciekawe. Na przykład Volubilis – olbrzymi, 42-hektarowy kompleks pozostałości po rzymskim mieście z pierwszych wieków naszej ery. To jedno z najważniejszych stanowisk archeologicznych po starożytnym Rzymie. Volubilis, chociaż pod koniec III w.n.e. zostało podbite przez lokalne plemiona, było ważnym i stale zamieszkanym miastem regionu aż do XI w. Ale nawet potem nie zostało zniszczone – opuszczone, ale we względnie dobrym stanie stało aż do trzęsienia ziemi w połowie XVIII wieku.

Wbrew temu, czego można by oczekiwać, Maroko nie jest krajem tanim. Fakt, że od prawie stu lat jest popularne wśród artystów i turystów z USA i Europy Zachodniej sprawił, że za lokalne rękodzieło, biżuterię, przyprawy, a nawet jedzenie trzeba zapłacić czasem całkiem sporo. Za posiłek na słynnym placu Dżami al-Fana w Marakeszu zapłacimy równowartość przynajmniej 50 zł. Ceny dla turystów i mieszkańców potrafią różnić się o kilkaset procent, a sprzedawcy nie lubią się z turystami targować.