Madera to tak naprawdę archipelag kilku wysp. Oprócz głównej Madery jest także wyspa Porto Santo i kilka mniejszych wysepek.

Madera – jak tam dotrzeć?

Na tę położoną na Oceanie Atlantyckim wyspę zwaną Madeira przyleciałem bezpośrednio z Warszawy samolotem linii Wizz Air. Za bilet w dwie strony zapłaciłem 560 zł, a podróż z Lotniska Chopina w Warszawie zajęła mi pięć i pół godziny.

Port Lotniczy im. Christiana Ronaldo (piłkarz jest Maderczykiem) znajduje się niecałe 19 km od stolicy Madery, miasta Funchal. Dojechać do niego można za 3,25 euro autobusami miejskimi lub za 5 euro (dorosły) i 2,5 euro (dziecko) aerobusem zatrzymującym się w pobliżu hoteli. Nie ma także problemu z dojazdem taksówką.

Żeby lepiej poznać wyspę, warto jednak wynająć samochód. Punkty wypożyczalni są na lotnisku. Cena wypożyczenia samochodu zaczyna się od ok. 270 zł za dobę z pełnym ubezpieczeniem. Na wyspie spędziłem trzy dni i polecam wam miejsca, które udało mi się zobaczyć.

Jaka jest pogoda na Maderze?

Klimat na należącej do Portugalii Maderze jest łagodny, dlatego zyskała ona przydomek wyspy wiecznej wiosny. Choć, jak to wiosną, aura bywa zmienna, toteż w ciągu dnia może świecić słońce, ale też może spaść deszcz, na co trzeba być przygotowanym. Nie zapomnijcie o zabraniu kurtki przeciwdeszczowej.

Przyjemna jest temperatura, która latem w ciągu dnia dochodzi do nawet 26 stopni Celsjusza. W pozostałych porach roku waha się w ciągu dnia od 19 do 22 st. C.

To wymarzone warunki do aktywnego spędzania czasu. Ta niewielka wyspa fascynuje przyrodą i pięknymi widokami. Tym, co pierwsze rzuca się w oczy i to jeszcze z samolotu są... zielone góry. To one przyciągają tu coraz więcej turystów, także z Polski.

Jak aktywnie spędzić czas na Maderze

Na wyspie wiecznej wiosny jest 30 oficjalnych szlaków trekkingowych oznaczonych literkami PR i numerem szlaku. Warto wiedzieć, że wejście do rezerwatów przyrody i na szlaki jest bezpłatne.

Jednym z najbardziej popularnych jest 7-kilometrowy szlak PR1 z punktu widokowego na Pico do Arieiro (1818 m n.p.m.), trzeciego najwyższego szczytu Madery, na Pico Ruivo (1862 m n.p.m.), najwyższy szczyt wyspy. To niezwykle malownicza trasa przebiegająca górskimi ścieżkami, tunelami i półkami skalnymi. Jej przejście zajmuje ok. 3,5 godziny.

Niezwykle popularne są też szlaki ciągnące się wzdłuż lewad. To budowane w XV i XVI wieku specjalne kanały, które do dziś transportują wodę deszczową z północy na południe wyspy. Jednocześnie są siecią bajecznie zielonych szlaków, przechodzących m.in. przez wawrzynowe lasy Laurissilva. Są one uznawane za wyjątkowe bogactwo naturalne Madery, które ukształtowało się 20 milionów lat temu. Porastają jedną piątą powierzchni wyspy i dla wyspiarzy są naturalnym cudem, który został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Zachwycający jest także jedyny na wyspie płaskowyż Paul da Serra (24 km kw.) na wysokości ok. 1500 m n.p.m., w okolicy miasta Ponta do Sol. Podróż do tego miejsca autem zajmuje ok. pół godziny. To jedno z najbardziej mokrych miejsc na wyspie, często jest spowite mgłą i zimne. Dlatego jadąc tutaj zabierzcie cieplejszą bluzę i kurtkę przeciwdeszczową.

Przy dobrej pogodzie z płaskowyżu rozciągają się przepiękne widoki na góry i głębokie doliny, a także na północne i południowe wybrzeże. Są tu także zielone łąki, na których wypasają się owce, endemiczne gatunki roślin i mnóstwo ptaków! Po drodze warto zatrzymać się w Parque Florestal w Fanal w gminie Porto Moniz. Tu znajduje się jeden z najpiękniejszych lasów Laurissilva z fantazyjnie poskręcanymi drzewami.

Jeśli nie chcecie wypożyczać auta, możecie tu dojechać w ramach zorganizowanej wycieczki jeepami. Ta forma poznawania Madery staje się coraz popularniejsza. Mam dwie sprawdzone firmy organizujące takie wyprawy: Dragon Tree Travel (www.dragontreetravel.com) oraz Bravelanders (www.bravelanders.com) Możecie tu także dojść szlakami PR13 Vereda do Fanal i PR14 Levada dos Cedros.

Naturalne kąpieliska na Maderze

Jeśli od chodzenia wolicie kąpiele, to Madera jest wymarzonym do tego miejscem. Wśród wulkanicznych skał na Maderze natura stworzyła bowiem kąpieliska zasilane morską wodą. Otwarte są przez cały rok, choć zdarza się, że gdy ocean jest zbyt wzburzony, zostają zamknięte na kilka dni. Część z nich jest bezpłatna, w innych obowiązują opłaty za wstęp.

Najbardziej znane są naturalne baseny kąpielowe w Porto Moniz na północy wyspy. Są głębsze dla dorosłych, płytsze dla dzieci, a także przebieralnie, ratownik, plac zabaw, bar, parking oraz podjazd dla osób niepełnosprawnych. Można także wypożyczyć leżaki i parasole. Wstęp kosztuje jedynie 1,5 euro.

Darmowe są za to baseny Cachalote, także w Porto Moniz. Nic także nie zapłacicie za wylegiwanie się na czarnej plaży Seixal, również na północnym wybrzeżu. A jeśli zatrzymuje się na dłużej w Funchal, macie tam kąpieliska Lido (bilet kosztuje 5 euro) czy Poças do Gomes (cena biletu to 2 euro).

Kulinarny spacer po Funchal

Podczas pobytu w Funchal wybrałem się na spacer kulinarny z przewodnikiem. Dzięki temu mogłem lepiej poznać kuchnię Madery, a przy okazji dowiedzieć się więcej o stolicy wyspy. Za pięciogodzinny „food tour”, obejmujący wizytę w siedmiu restauracjach, degustację dań oraz napojów zapłaciłem 70 euro.

Madera słynie z owoców morza i ryb. Największy ich wybór jest na Mercado dos Lavradores, zabytkowym targu, do którego doprowadzą was uliczki starego miasta. A kiedy już tutaj będziecie, koniecznie przespacerujcie się brukowaną wąską uliczką Santa Maria, która uważana jest za najbardziej artystyczne miejsce w mieście. Można tu bowiem podziwiać ponad 200 obrazów, stworzonych głównie przez portugalskich malarzy na drzwiach sklepów i restauracji. Najlepiej oglądać je wczesnym rankiem, zanim zostaną otwarte.

Nie brakuje tu również knajpek z dobrym jedzeniem. Choć moją ulubioną została rodzinna restauracja Adega da Queimada (Rua da Queimada de Baixo 50, niedaleko katedry). Tam zjadłem pyszną ośmiornicę, a wcześniej, na przystawkę spróbowałem maderskiej specjalności jaką są lapas. To smażone w skorupkach mięczaki – skałoczepy, podlewane masłem z dużą ilością czosnku i skrapiane cytryną.

Koniecznie skosztujcie też bolo do caco. To maderski drożdżowy chlebek z dodatkiem słodkich ziemniaków, często grillowany, także serwowany z masłem czosnkowym oraz z natką pietruszki. W ulicznych budkach (polecam Casa do Bolo do Caco przy Rua Dr. Fernão de Ornelas 26) dostaniecie też wersję z kiełbasą chorizo w środku, co czyni te bułki jeszcze pyszniejszymi. Jeśli zaś będziecie mieć ochotę na kawałek dobrego mięsa, to zamówcie espetadę. Czyli grillowany szaszłyk wołowy podawany na specjalnym żelaznym stojaku.

A na deser? Obowiązkowo bolo do mel, tłumaczone jako ciasto z miodem, choć zamiast niego dodawana jest melasa trzcinowa. Co ciekawe, nie kroi się go, lecz rwie na kawałki. Według miejscowych, ostrze noża odbiera ciastu smak, który jest bliski naszemu piernikowi. Po świeże bolo do mel warto wstąpić do Fábrica Santo Antonio. To najstarsza manufaktura słodyczy na starym mieście Funchal, założona w 1893 roku. W sklepiku dostaniecie ciasta w różnych rozmiarach. A także kruche ciasteczka idealne do popołudniowej herbaty, jakimi przed laty zajadali się Brytyjczycy mieszkający na wyspie.

Co najbardziej mnie zaskoczyło na Maderze?

Madera jest bardzo stroma, bardzo zielona, bardzo zmienna pogodowo i bardzo smaczna. I do tego niedroga. Po kilku dniach spędzonych w tak pięknym miejscu, nabrałem apetytu na kolejną podróż na tę wyspę. Następnym razem zostanę tu jednak znacznie dłużej.