Znajomy polecił mi gospodarstwo agroturystyczne Leśne Jezioro niedaleko Olsztynka. Wzięłam psa i wyruszyłam razem z Adamem, moim narzeczonym, do Nowej Wsi Ostródzkiej. Droga była przyjemna, ruch w sobotę niewielki, więc po dwóch godzinach dotarliśmy na miejsce. Wjechaliśmy na obszerne podwórko ze starą studnią pośrodku, gdzie czekał już „komitet powitalny”: pani Ewa – właścicielka pensjonatu, kilka psów i trzy koty. Po serdecznym powitaniu i filiżance herbaty wybraliśmy się na zwiedzanie zagrody. Towarzyszyła nam gospodyni oraz, oczywiście, wesoła gromadka psów: Szeryf, Pusia, Wiruska, Ruda, Niki. Najpierw poznaliśmy konie: Gniadą, Sobotę, Maha, Gładkę, Perłę, Goldi i Gamirę. Wytrawni jeźdźcy mogą tu przez cały rok galopować po łąkach i leśnych duktach. Nakarmiliśmy też kury, zajrzeliśmy do starej obory pełnej siana i czekających na turystów odnowionych po zimie kajaków i rzuciliśmy okiem na saunę i mały salon odnowy biologicznej, gdzie można zamówić masaż i zażyć zdrowotnej kąpieli w sianie lub owsiance.
Po południu poszłam z psami nad jezioro. Eskortowały mnie do pomostu, i rozbiegły się po lesie. Został tylko stary Szeryf i moja suczka Rudzia. Usiadłam na ławce, wciągnęłam głeboko haust powietrza: ciepłego, wilgotnego, pachnącego igliwiem i ziemią. Wszystko spowijała błoga cisza. Widok był piękny. Jezioro Mielno jest niezwykle malownicze: długie i wąskie, otoczone lasem schodzącym do samego brzegu, z dwiema wysepkami, kołyszącymi się pośrodku. Można tu łowić ryby, nurkować (w najgłębszym miejscu jest 40 metrów), pływać kajakiem (na jeziorze zaczyna się ponaddwustukilometrowy szlak kajakowy). Siedziałam tak długo, patrząc na lekko zmierzwioną taflę wody. Z zamyślenia wyrwało mnie szczekanie psów. Stały na górce i patrzyły wymownie w moją stronę. Dusza została nakarmiona, czas zadbać o żołądek – pomyślałam i ruszyłam z powrotem.
Wieczorem, po smacznym obiedzie i asystowaniu przy pojeniu koni, siedzieliśmy przy kominku, popijając orzeźwiające domowe wino z leśnych owoców, a pani Ewa opowiadała o atrakcjach regionu. Miłośnicy przyrody w okolicach Olsztynka znajdą kojący duszę spokój lasów i łąk, trasy rowerowe, malownicze źródła rzeki Łyny, o których mówi się, że woda płynie tam do tyłu, czy Wzgórza Dylewskie, najwyższe (312 m) wzniesienie między Holandią a Uralem na tej szerokości geograficznej, i zarazem granica klimatu kontynentalnego.
Pasjonaci historii znajdą w okolicy zamki krzyżackie, m.in. w Olsztynie, Nidzicy czy Lidzbarku Warmińskim, oraz Grunwald, na którego polach co roku odbywa się rekonstrukcja bitwy sprzed ponad 600 lat. Kiedyś do pensjonatu zawitał ciągnący z pól Grunwaldu rycerz z armatą. Zatrzymał się tu na noc, a następnego dnia goście mieli dodatkowe atrakcje: przymierzanie zbroi, zakładanie kolczugi i naukę fechtunku.
Nawet nie pamiętam, kiedy tego wieczoru porwał mnie Morfeusz. Wiem tylko, że obudziłam się w niedzielę rano, wypoczęta i pełna energii. Przed wyjazdem z wielu różnych atrakcji wybraliśmy długi spacer. W lesie ptaki ćwierkały jak szalone, dwa razy drogę przeciął nam zając, Rudzia puściła się w pogoń za sarną, odnaleźliśmy też ślady dzików. W nas ten spacer obudził wilczy apetyt, co przewidziała pani Ewa, bo kiedy wróciliśmy, obiad już czekał. Na drogę dostaliśmy domowe kruche ciasteczka...