Małgorzata Szumska będzie gościem na World Travel Show. Na targach pojawi się w sobotę 21 października w samo południe na scenie głównej. Nie może was tam zabraknąć! 

Jest absolwentką szkoły teatralnej, nauczycielem jogi oraz life coachem. Te trzy zawody łączy kilka rzeczy: to, że musisz być w nich szczery, to że pracuje się na prawdziwych emocjach i to, że zmienia się wewnętrznie swojego odbiorcę. Jak mówi, starała się to wszystko zawrzeć w książce. „Zielona sukienka” jest więc prawdziwa, emocjonalna i szczera. - Wydaje mi się, że to jej największy atut – dodaje. Trasę wyprawy zaplanował dla niej Stalin w 1951 roku. Wtedy właśnie jej dziadek Staszek został zesłany do gułagu w Kazachstanie, a babcię Jankę przesiedlono z rodziną w głąb Syberii. Książka, za którą została nominowana, to opowieść o szukaniu własnych korzeni na krańcu świata. O mrocznym ZSRR i obciążonej jego ciężkawym bagażem współczesnej Rosji. 

Wydawnictwo Znak

Co zainspirowało cię do napisania książki „Zielona sukienka”?

Impulsem do podróży były wspomnienia moich dziadków z czasów zsyłki na Syberię. Ruszyłam samotnie ich śladami przez Syberię i Kazachstan. Książkę zdecydowałam się napisać po tym, jak zobaczyłam reakcje ludzi, którzy usłyszeli moją historię. Jedni ze wzruszeniem wspominali swoich dziadków, inni dzwonili od razu do babci i pytali "Cześć babciu, jak spotkałaś dziadka?", bo nigdy wcześniej nie wpadli na to, żeby zapytać ich o przeszłość. Widziałam, że ta historia buduje mosty między pokoleniami. Pewnego razu po prelekcji podszedł do mnie starszy pan i powiedział: "Ja też byłem tam, gdzie pani dziadek. Dziękuję, że pani tam pojechała". Zobaczyłam, jak ważne jest dla ludzi z pokolenia naszych dziadków, że my, młodzi ciągle o tym pamiętamy. Chciałam by książka była hołdem dla tych, którzy walczyli za wolną Polskę, żeby była dowodem na prawdziwą miłość, która przetrwa wszystko. Babcia Janka zgodziła się, by historia poszła w świat: "Jeśli ma to komuś pomóc, pisz. Opowiedz naszą historię".

Marzę o podróży do...

Nie marzę o podróżach. To tak jakby piekarz marzył o chlebie. Plan jest taki, żeby zawsze były częścią mojego życia, sposobem na życie - częścią mojej pracy, mojego wypoczynku, mojego życia.

W podróżach najbardziej lubię...

Rozmowy z ludźmi. Kościoły, świątynie, muzea, parki, widoki - to wszystko mogłoby nie istnieć dla mnie, gdybym tylko mogła spotykać różnych ludzi i z nimi rozmawiać, widzieć jak żyją, poznać ich filozofię, ich wierzenia. Chyba głównie po to podróżuje.

Moje miejsce w Polsce to...

Złoty Jar w Złotym Stoku, u podnóża Gór Złotych, nad Złotym Potokiem, przy Kopalni Złota. To stary poniemiecki pensjonat w lesie na Dolnym Śląsku. Nie dociera tu żadna sieć komórkowa, wokół nie ma domów, prowadzi tam polna droga, można pić kawę na werandzie, patrzeć na las za oknem, głaskać czarnego labradora i pisać.