Zamki koło Warszawy

Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, Zamek Królewski w Warszawie odwiedza rocznie blisko pół miliona osób. I choć jest to bez wątpienia jedna z najpopularniejszych atrakcji turystycznych w regionie, to w okolicy znajdziemy wiele innych tego typu budowli, które również skrywają mroczną tajemnicę i zachwycają swoją architekturą. Poznaj bliżej inne warte odwiedzenia zamki i pałace na Mazowszu!

Guzów i Walewice, czyli Francja nad Wisłą

Trasa dla tych, którzy kochają szwendanie się po chaszczach, rasowe konie i historie miłosne. Gdyby pałac w Guzowie jakąś tajemniczą mocą przeniesiony został z Mazowsza nad Loarę, pasowałby, jak ulał! Wygląda bowiem dokładnie jak jedna z perełek słynnego szlaku francuskich zamków.

Guzów istniał już w XIV w. Majątkiem władali Potoccy, Ogińscy, Łubieńscy. Jego rozkwit rozpoczął się pod rządami hrabiego Henryka Łubieńskiego, pioniera kapitalizmu w Polsce, współorganizatora Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego i wiceprezesa Banku Polskiego, który zbudował tam w 1829 r. pierwszą w kraju cukrownię. Gdy w 1856 roku majątek stał się własnością Sobańskich, nowi gospodarze zdecydowali się na budowę rezydencji stosownej do ich majątku i pozycji społecznej.

W miejscu dworu stanął efektowny pałac w stylu neorenesansu francuskiego, a dookoła powstał park krajobrazowy autorstwa Waleriana Kronenberga (twórcy parku Bagatela i Agrykola w Warszawie) i Franciszka Szaniora (park Skaryszewski i Ujazdowski w Warszawie oraz park zdrojowy w Ciechocinku). Rezydencja piękniała z pokolenia na pokolenie właścicieli, a na salonach kwitło życie towarzyskie.

Upadek Guzowa rozpoczął się w czasie okupacji... od wizyty Hitlera. Wtedy to przyjechał niemiecki kwatermistrz i powiedział, że wszyscy mają się z domu wynosić. Potem samolotem przyleciała cała ekipa, przynosząc ze sobą co najmniej 20 skrzynek piwa. Dużo nakradli wówczas srebra i porcelany. Obrazów nie zdążyli, bo się jednak bardzo spieszyli. 

W sali jadalnej powycinali żyletką z foteli naszywane herby Junosza. Nie chodzili się załatwiać do hipka, tylko otwierali szuflady w cudownych chippendalowskich komodach... i tam się załatwiali. Cały ten bankiet Hitler wydał z powodu podpisania w dużym salonie rozkazu o ostatecznym zdobyciu Warszawy. Do końca okupacji przyjeżdżały do Guzowa wycieczki z Reichu oglądać ten salon. Hitler zostawił list do mojego ojca, że bardzo się wstydzi, że armia tak zniszczyła pałac – opowiadała Gabriela z Sobańskich Krasicka na kartach „Arystokracji”.

Po wojnie majątek Sobańskich został znacjonalizowany, a właściciele aresztowani i wywiezieni na dwa lata do obozu w Krasnogorsku pod Moskwą. Ironia losu – w obozie siedział też niemiecki generał, który wyrzucił Sobańskich z Guzowa.

W pałacu zamieszkali pracownicy państwowej już cukrowni. Koniec końców, budowla popadła w ruinę. Co prawda dziś zabytek wrócił do przedwojennych właścicieli, ale ci – niestety – nie mają pieniędzy na jego odrestaurowanie. Park krajobrazowy zatracił swój pierwotny wygląd. Ale kto ma ochotę, może po nim pochodzić i odszukać trzy stawy oraz mogiłę żołnierską z czasów I wojny światowej, która znajduje się na tyłach kaplicy – w przeciwieństwie do pałacu – starannie utrzymanej.

Warto też udać się do nieodległych Walewic. Tamtejszy, pochodzący z końca XVIII wieku pałac oglądał najsłynniejszy chyba międzynarodowy romans, w którym uczestniczyła piękność znad Wisły. Historia rozpoczęła się w roku 1804, gdy owdowiały Anastazy Walewski, podstarzały szambelan królewski, ożenił się z 15-letnią Marią Łączyńską.

Po kilku latach nastoletnia żona poznała bawiącego podówczas na ziemiach polskich cesarza Napoleona Bonapartego, który zakochał się w niej bez pamięci (z wzajemnością zresztą). Owocem tego niespodziewanego uczucia był syn, urodzony w 1810 r. w majątku w Walewicach – Aleksander Florian Józef hrabia Colonna Walewski.

Słowiańsko-romańskiego romansu, mimo wielkich nadziei ówczesnych polityków, nie udało się wykorzystać dla odzyskania przez Polskę niepodległości. Sam Aleksander walczył w powstaniu listopadowym pod Grochowem i za waleczność odznaczony został Złotym Krzyżem Virtuti Militari.

Jednak po śmierci Anastazego Walewskiego odsprzedał majątek wujowi Teodorowi Łączyńskiemu i przeniósł się do Francji, gdzie zrobił karierę: był dyplomatą, ambasadorem oraz ministrem spraw zagranicznych w czasach Napoleona III. Walewice zaś w 1886 roku otoczone zostały parkiem krajobrazowym, stając się jedną z piękniejszych rezydencji wiejskich swoich czasów. Do dziś podziwiać w nim można m.in. poźnobarokowe i klasycystyczne rzeźby z XVIII w., w tym postaci Marsa, Wenus i Diany.

Zamek książąt mazowieckich w Czersku i pałac w Otwocku Wielkim

Gotyckie ruiny i barokowy pałac, czyli weekendowa lekcja architektury. Zamek Książąt Mazowieckich w Czersku miał pecha – płynąca u stóp warowni Wisła zmieniła swój bieg i odsunęła się. Choć chroniony potężnymi murami, jakich nie powstydziłaby się średniowieczna twierdza (grubość 1,8 m, wysokość 8 m), zamek z dala od wody zwiądł i zmarniał.

Znaczenie i dawną świetność odzyskał dopiero po włączeniu Mazowsza do Korony, kiedy to Królowa Bona po śmierci swojego męża Zygmunta Starego została panią na zamku. Bona kazała zamek rozbudować, a na okolicznych stokach założyła sady, winnice i ogrody, które wówczas świetnie prosperowały. Niestety, w czasach „potopu” (XVII w.) Szwedzi zniszczyli zamek.

Swych razów nie żałowali mu też Kozacy i Węgrzy Rakoczego. W drugiej połowie XVIII w. próbę odbudowy warowni podjął marszałek wielki koronny Franciszek Bieliński. Ufundował prowadzący do zamku, do dziś stojący, most wsparty na arkadach.

Jak przystało na zamczysko, Czersk ma swoją legendę – o pięknym kasztelanicu. Pojawiać miał się na koniu na okolicznych wiejskich drogach i uprowadzać młode dziewczęta. Panny szły za nim ponoć jak zaczarowane, a sucha ziemia zamieniała się w trzęsawiska, które wciągały dziewice. Opowiadano też o tajemniczych światełkach migocących w pogodne noce na bagnach pod zamkiem, mówiąc że są to oczy geometry, który skazany jest na błąkanie się po mokradłach, ponieważ za życia nierzetelnie wymierzał pola.

Panorama zamku w Czersku, 1952 / fot. Getty Images

Pół godziny drogi od Czerska znajduje się Otwock Wielki. W przeciwieństwie do nazwy miejscowość nie jest taka wielka, choć pałac, który tu stanął, wygląda okazale. Przy całej swojej wielkości ma również dużą wartość historyczną – jest jednym z najcenniejszych zabytków barokowych w Polsce. Zbudowano go na sztucznie usypanej wyspie na Jeziorze Otwockim pod koniec XVII w., dla Kazimierza Ludwika Bielińskiego, późniejszego marszałka wielkiego koronnego i jego żony, córki poety Andrzeja Morsztyna, Ludwiki Marianny.

W XVIII w. pałac został rozbudowany, a na początku XIX w. odkupił go Józef Kurtz, który solidnie weń zainwestował. Pięknej rezydencji nie oszczędziły obie wojny, a po drugiej przeznaczono ją na dom poprawczy dla dziewcząt. Całe szczęście, że rząd sam poprawił swą decyzję i w połowie lat 70. przeznaczył go na rezydencję dla najważniejszych gości.

Nieborów i Arkadia – Romantyczność Radziwiłłów

Szczęście i sielanka w podwarszawskiej rezydencji, która przetrwała wojenne zawieruchy. Nieborów to duży pałac, który miał wiele szczęścia – jako jedna z nielicznych siedzib polskiej arystokracji uniknął dewastacji, rozkradzenia i zamiany np. w siedzibę PGR-u, dzięki temu, że (nienaruszony w trakcie działań wojennych) wraz z całym majątkiem w 1945 r. przejęło Muzeum Narodowe.

Od XIV do końca XVII w. Nieborów był własnością Nieborowskich. Pod koniec XVII w. majątek kupił prymas Polski kardynał Michał Stefan Radziejowski. Na miejsce zniszczonego przez potop i najazd Rakoczego dworu wystawił imponujący barokowy pałac projektu spolonizowanego Holendra – Tylmana z Gameren.

Przez kolejne sto lat dobra nieborowskie przechodziły z rąk do rąk, aż w 1774 r. kupił je książę Michał Hieronim Radziwiłł, jeden z najbogatszych magnatów polsko-wileńskich.

Jak podają jedne źródła, książę wprowadził w folwarku nowoczesne sposoby zarządzania i metody uprawy ziemi. W pałacu zgromadził kolekcję obrazów mistrzów europejskich oraz portrety osobistości polskich i obcych, gabinet kilkunastu tysięcy rycin, księgozbiór unikatowych starodruków, kolekcję mebli polskich.

Okres świetności rezydencji nie trwał jednak długo – wraz ze śmiercią Hieronima podupadła, a kolejni spadkobiercy nie umieli dbać o Nieborów. Karta się odwróciła dopiero na przełomie XIX i XX w., gdy rezydencją władał Michał Piotr Radziwiłł, a po nim ostatni Radziwiłł na tych włościach – książę Janusz. Za jego czasów pałac przebudowano, a w Nieborowie zaczęły bywać osobistości życia publicznego. W czasie okupacji książę Janusz Radziwiłł wraz z synem Edmundem działali w ruchu oporu.

Pałac w Nieborowie / fot. CC BY-SA 3.0, Wikimedia Commons

Arkadia – „Kraina szczęścia i pokoju”, romantyczny park krajobrazowy, jeden z najpiękniejszych w naszym kraju, znajduje się kilka kilometrów od Nieborowa, w kierunku Łowicza. Powstał z inicjatywy Heleny z Przeździeckich Radziwiłł, wykształconej i rozmiłowanej w sztukach pięknych żony Michała Hieronima Radziwiłła, właściciela Nieborowa.

Prace ruszyły w 1778 r. Księżna rozbudowywała i przekształcała park przez resztę swojego życia – do roku 1821. Zgodnie z panującą w jej czasach modą na powrót do natury i ukochaniem antyku w parku pojawiły się „antyczne” lub „gotyckie’’ budowle.

Aby uatrakcyjnić Arkadię, księżna przywoziła z licznych podróży fragmenty starożytnych rzeźb i nagrobki. Romantyczna atmosfera parku wspaniale zachowała się do dziś, podobnie jak znakomita część zabytków wybudowanych wśród bujnej przyrody.

Liw i Stara Wieś – powiew gotyku na Mazowszu

Wiekowe mury skrywają historie o podstępach, zazdrości i magnackich awansach. Zleceniodawcą budowy gotyckiej rezydencji był książę mazowiecki Janusz I Starszy. Zamek stanął na początku XV w. pośród mokradeł nad rzeką Liwiec. Otoczona solidnymi ceglanymi murami siedziba księcia stała się jednocześnie strażnicą chroniącą wschodnią część Mazowsza.

Ducha renesansu tchnęła w budowlę królowa Bona. W czasach szwedzkiego potopu zamek doświadczył potężnych zniszczeń. W trakcie renowacji i przebudowy, jakiej doczekał się Liw w 1792 r., na miejsce gotyckiego domu starostowie wznieśli barokowy dwór i budynek swej kancelarii z mansardowym dachem. Stoi on do dziś.

Niewiele brakowało, a z zamku kamień na kamieniu (dokładnie) nie zostałby podczas hitlerowskiej okupacji. Niemcy bowiem planowali rozebrać go na cegły. Obiekt uratował archeolog-amator Otto Warpechowski, który wmówił okupantom, że Liw to zamek krzyżacki, dali mu więc spokój.

Spokoju za to, wedle legendy, dać zamkowi nie chce duch Żółtej Damy – Ludwiki Kuczyńskiej, żony zazdrosnego kasztelana Marcina. Gdy spośród precjozów żony zniknęły brylantowe pierścienie, mąż uznał to za dowód zdrady i najpierw kazał ją wtrącić do wieży, a potem ściąć. Niedługo potem dworzanie znaleźli biżuterię w... gnieździe sroki. Zrozpaczony kasztelan pochował żonę z honorami, a potem rzucił się z wieży.

Pierwszym włodarzem pałacu w Starej Wsi był znany z kart „Potopu” Bogusław Radziwiłł. Koniuszy Wielkiego Księstwa Litewskiego próbował swymi włościami i pałacami zrobić wrażenia na Oleńce, ale jego zabiegi pozostawiły ją kompletnie obojętną. Nic dziwnego – Stara Wieś była wówczas niezbyt wyróżniającym się dworem. 

Pozostającą we władaniu m.in. Radziwiłłów, Krasińskich i Ossolińskich rezydencję rozbudowali ok. 1843 r., Sergiusz i Maria Golicynowie. Pałac powiększono, dobudowano skrzydło i wieżę, a elewacjom nadano formy gotyku angielskiego. I choć pałac po 1945 r.  podzielił los większości siedzib arystokracji i został zniszczony, to już w latach 70. XX stulecia staraniem NBP został doprowadzony do dawnej świetności.

Opinogóra i Ciechanów – śladami królowej Bony

Namiastka rycerskiego klimatu odnaleziona na obrzeżach Ciechanowa. Opinogóra była wsią, którą w 1811 roku Wincentemu Krasińskiemu, dowódcy szwoleżerów wsławionemu szarżą pod Samosierrą, podarował Napoleon Bonaparte (królowie polscy nadawali szczególnie zasłużonym Opinogórę już od 1526 roku).

Nowy właściciel wzniósł tam romantyczny zameczek ze strzelistą wieżą, w którym lata młodości spędził jego syn Zygmunt Krasiński. Z czasem poeta zamieszkał w nim z żoną Elizą Branicką. Niestety, nie obdarzył uczuciem wybranej przez ojca połowicy, wzdychając wciąż do młodzieńczej miłości – Joanny Bobrowej. Duch niespełnionych uczuć obecny w poezji Krasińskiego zagościł również w jego Opinogórze. Nawet siadając na ogrodowej ławce, można się dziś natknąć na napis, że jest to „ławeczka miłości” i wzniosłą dedykację.

Doczesne szczątki wieszcza spoczęły w nieodległym opinogórskim kościele. Jego grobowiec, ozdobiony scenami z najwybitniejszych dzieł poety, podziwiać można w tamtejszej krypcie. Komu śnią się po nocach rycerskie zamczyska, a czasu mu szkoda na wyjazd aż pod Malbork, może udać się do... Ciechanowa.

Tam to pośród rozlewisk i mokradeł niewielkiej rzeki Łydyni, na sztucznie usypanym wzniesieniu prawie 500 lat temu swą gotycką siedzibę wybudowali książęta mazowieccy. Ogromna, ceglana budowla, wsparta na kamiennych fundamentach, wzniesiona została na planie prostokąta z dwoma cylindrycznymi basztami – wieżami, w których mieściły się między innymi sale sądowe, więzienie i arsenał. Wewnątrz stanęła okazała książęca rezydencja.

Gdy w 1526 roku Mazowsze włączone zostało do Korony, na zamku pojawiła się królowa Bona, która mieszkała w nim około 10 lat, doglądając swoim gospodarnym okiem i przydając renesansowy wystrój. Niestety wraz z wyjazdem monarchini warownia zaczęła chylić się ku upadkowi. Kropkę nad „i” postawili Szwedzi, plądrując go podczas potopu.

Choć zamek nie odzyskał swej świetności, jego fantazyjne, romantyczne ruiny chętnie odwiedzali pisarze: Maria Konopnicka, Bolesław Prus, Henryk Sienkiewicz czy mieszkający opodal w Opinogórze Zygmunt Krasiński.

Jak przystało na stare zamczysko ma Ciechanów swą legendę miłosną – o zakochanym paziu. Miał on rzekomo gorącym uczuciem obdarzyć przed wiekami żonę księcia Janusza Starszego. Gdy plotki doszły do księcia, rozgniewany władca wtrącił na rok do lochu rzekomego oblubieńca księżnej Anny Danuty. Wrażliwa dama posyłała paziowi bochenki chleba. W jednym z nich umieściła ostre narzędzie, którym młodzian wywiercił otwór w grubym murze i uciekł. Ślad romansu – tajemniczy otwór – wciąż widać w dolnej części wschodniej baszty.