Od dłuższego czasu Hawaje borykają się z tym samym problemem, który trapi amerykańskie parki narodowe i część miast w Europie na czele z Wenecją. Chodzi o tłumy turystów. Oczywiście przyjezdni napędzają gospodarkę w każdym z tych miejsc, jednak zbyt wiele ludzi na jednej przestrzeni psuje ogólne wrażenia i szkodzi środowisku. Jak sobie z tym poradzić? Rozwiązaniem mają być limity. Na razie w wybranych lokacjach.

Wybierasz się na Hawaje? Sprawdź, co się zmienia

Od 12 maja nowy system rezerwacji obejmie Diamond Head, nazywany przez tubylców Lē'ahi. Wygasły stożek wulkaniczny jest jednym z najpopularniejszych miejsc na hawajskiej wyspie Oʻahu. To zasługa widoków na panoramę Honolulu i plażę Waikīkī. Aby uchronić Diamond Head przed dosłownym zadeptaniem, od 28 kwietnia turyści spoza Hawajów mogą rezerwować zwiedzanie z dwutygodniowym wyprzedzeniem. Z rezerwacji zwolnione będą osoby posiadające hawajskie prawo jazdy lub dowód osobisty wydany w wyspiarskim stanie.

Diamond Head to wygasły stożek wulkaniczny. Jedna z najchętniej odwiedzanych atrakcji turystycznych na Hawajach. / fot. Galen Rowell / Getty Images

– Nowy system rezerwacji złagodzi wpływ pieszych na środowisko, zmniejszy zagęszczenie ruchu pojazdów w parku i sąsiednich dzielnicach – czytamy w oświadczeniu prasowym.

Mieszkańcy Hawajów nadal będą mogli odwiedzać Diamond Head za darmo i bez rezerwacji, ale wejście będzie uzależnione od dostępności miejsc parkingowych.

Nie tylko Diamond Head

Według biura gubernatora to już trzecie miejsce w systemie Hawaii State Park, które wymaga rezerwacji dla gości spoza stanu. Dwa pozostałe to: Hā'ena State Park na Kauai i Waiʻānapanapa na Maui.

Wygląda na to, że uprzednie rezerwowanie wstępu może stać się nową normalnością w turystyce. Niedawno pierwszy park narodowy w Polsce również ogłosił, że aby przejść najpopularniejsze trasy, wcześniej trzeba kupić bilet na wybraną godzinę. Obowiązują limity. Wszystko po to, żeby nie eksploatować środowiska i nie przeszkadzać sobie nawzajem.

Hawaje to wymarzony kierunek nie tylko Amerykanów. Wyspy odwiedzają turyści z całego świata. / fot. Randy Faris / Getty Images

Malownicze krajobrazy Hawajów są jednocześnie ich błogosławieństwem i przekleństwem. Wyspy odwiedzają miliony turystów nie tylko z USA, a z całego świata. W końcu archipelag na Pacyfiku uchodzi za odpowiednik raju na niebie, jak też często jest pokazywany w kulturze masowej. Niestety taka wizytówka sprawia, że wielu turystów wypoczywa na Hawajach w sposób nieodpowiedzialny. Miniony rok był wyjątkowo trudny dla władz stanu.

Hawaje kontra nieodpowiedzialni turyści

Po odmrożeniu turystyki, liczba przejezdnych była wyższa niż w ostatnim sezonie przed pandemią w 2019 r. W pewnym momencie Michael Victorino, burmistrz hrabstwa Maui, obawiał się, że miejscowe lotnisko Kahului nie poradzi sobie z nadmiarem gości. Dodatkowym problemem są przyjezdni, którzy eksplorując wyspy, zapuszczają się w miejsca objęte ścisłą ochroną. Strażnicy nie radzą sobie z monitorowaniem wszystkich tego typu zachowań. Żywą dyskusję w Internecie wywołało również nagranie, na którym turystyka zaczepiała wypoczywającą na plaży mniszkę hawajską. Zwierzę spało, ale obudziło się po tym, jak kobieta je dotknęła.

W pandemii z podobnymi nieodpowiedzialnymi postawami turystów borykali się mieszkańcy Bali. Teraz kiedy większość krajów otworzyła już całkowicie granice lub zniosła restrykcje, najpopularniejsze kierunki zostały odciążone.