Transport publiczny zyskuje na popularności w Europie. Aby mieszkańcy miast przesiadali się z samochodów do autobusów czy metra, potrzebna jest jednak nie tylko infrastruktura, ale też zachęcające ceny. Austria poszła o krok dalej i zaproponowała pasażerom darmowe przejazdy. Warunek jest jeden: zainteresowani muszą zrobić sobie tatuaż z nazwą ogólnokrajowego systemu transportu publicznego – Klimaticket.

Gdzie funkcjonuje darmowa komunikacja za tatuaż?

Jak to działa? Tego lata na festiwalach w Austrii pojawiał się namiot z banerem promującym akcję „zachodzącą za skórę”. Trzy pierwsze osoby, które zdecydowały się na tatuaż, otrzymały bilet upoważniający do darmowych przejazdów prawie wszystkimi środkami transportu publicznego w kraju. Normalnie taka roczna usługa kosztuje 1095 euro (młodzież, seniorzy i osoby niepełnosprawne mają zniżki). W Austrii zamieszkanej przez prawie 9 milionów ludzi bilet tego typu posiada około 245 tys. osób.

Twórcy kampanii twierdzą, że do tej pory sześć osób wytatuowało się w zamian za bezpłatny bilet. Trzy podczas festiwalu Frequency i trzy na Electric Love Festival. Kto nie zdążył znaleźć się w trójce pierwszych szczęśliwców, mógł wybierać z oferty innych bezpłatnych tatuaży nawiązujących do transportu publicznego, zrównoważonego rozwoju i zmian klimatycznych. Według inicjatorów akcji, na każdej imprezie około 10 osób opuszcza salon tatuaży z nowymi ozdobami na ciele.

Pomysł podzielił austriackich polityków. Nietypową ofertę promuje między innymi minister klimatu Leonore Gewesseler. Krytycy twierdzą, że polityczka wykorzystuje skóry młodych ludzi do reklamowania swoich idei. Niezadowolenie wyrażają też internauci. W mediach społecznościowych można trafić na wpisy, których autorzy zarzucają, że nakłanianie dorosłych ludzi do tatuowania się nie jest najlepszym pomysłem. Pomysłodawcy zapewniają jednak, że to kwestia „osobistej odpowiedzialności”, a oni sami do niczego nie zmuszają.

Nie tylko Austria stawia na bezpłatne przejazdy

Darmowa komunikacja ma być rozwiązaniem nie tylko proekologicznym. To też odpowiedź na korki, czyli jedną z największych zmór większych miast. Pytanie, czy bezpłatne przejazdy po mieście rzeczywiście są bezproblemowe? Na własnej skórze sprawdzają to mieszkańcy coraz większej liczby miast, również w Polsce. Jak na razie na darmową komunikację zdecydowały się władze między innymi w Żorach i Starachowicach.

W rozmowie z serwisem OKO.press pani Marta ze Starachowic stwierdziła, że darmowy transport po mieście zawiódł.

– Zbiorkom w mieście nadal prowadzi Zakład Energetyki Cieplnej, który wcześniej realizował tę usługę publiczną [...] Miasto jest zakorkowane, bo trudno korzystać z takiej komunikacji publicznej. Prezes ZEC już 2 lata temu mówił, że zakłady mają dopasować godziny pracy do autobusów – mówiła.

Prezydent miasta zapewnia za to, że mieszkańcy Starachowic przyzwyczaili się już do bezpłatnej komunikacji i chętnie z niej korzystają. Warto pamiętać, że w Polsce darmowe przejazdy przysługują na mocy ustawy m.in. dzieciom do lat 4. Wiele samorządów wprowadza też taką ulgę dla seniorów czy osób z niepełnosprawnością. 

Eksperci podkreślają również, że utrata wpływów za bilety komunikacji zbiorowej może być dotkliwa dla budżetów miast. Mimo tego i innych mankamentów darmowe przejazdy tylko w ostatnim czasie zostały wprowadzone w Montpellier we Francji czy brytyjskiej Dunkierce.