Klub Ochroma to najpopularniejszy bar na wyspie Barro Colorado, ale zjawiłam się tam za wcześnie, jeszcze zanim zaczęła się happy hour. Jest 15.45, a ja siedzę w Stacji Badań Tropikalnych Instytutu Smithsona na 30-metrowej wieży, z której rozpościera się widok na majestatyczne drzewo Ochroma pyramidale mniej więcej tej samej wysokości. Ochroma, szerzej znana jako balsa, występuje w wielu krajach Ameryki Łacińskiej i jest głównym źródłem lekkiego drewna używanego w składanych modelach dinozaurów i patyczkach do lodów. To z niej Thor Heyerdahl zbudował słynną tratwę „Kon-Tiki”.


Gałęzie egzemplarza, na który patrzę, obciążone są setkami kwiatostanów w różnych stadiach rozwoju. Pączki wyglądają jak ogromne patyczki do uszu, rozwijające się kwiaty przypominają spirale włoskich lodów, a te dojrzałe, które zakwitają nocą, rozkładają przed moimi oczami pięć mięsistych płatków otaczających głęboki na 2 cm basen gęstego jak syrop nektaru. W podszycie słychać hałasy: salwa pisknięć, kląśnięć i wrzasków oznacza, że nadciągają kapucynki właściwe. Małpki te słyną ze sprytu i roztropności. Kiedy zacznie się happy hour, ich brzuchy będą pierwsze przy barze. Przychodzą gęsiego – z przodu nieobciążone dorosłe i młodzież, z tyłu matki niosące dzieci; razem 25 sztuk. – Wszystkie mają jasne twarze, duże, podobne do ludzkich uszy i zacięte miny starych sklepikarzy. Kilka zatrzymuje się, by pokazać mi agresywny uśmiech, ale większość od razu bierze się do roboty. Chwytają krawędzie dojrzałych kwiatów, pchają głowy do środka i ze skupieniem kojarzącym mi się z wampirami wysysają nektar.
Kiedy podnoszą głowy, ich nosy są przyprószone pyłkiem. Właśnie po to drzewo wypuszcza kwiaty: mają przyciągnąć uwagę zapylacza, aby ten ubrudził się roślinnym odpowiednikiem nasienia i, przy odrobinie szczęścia, otarł o żeński organ kwiatu innej balsy. Słońce zachodzi, nad moją głową hałaśliwie przelatuje para tukanów, a dzienne małpy udają się na nocleg. Były łakome, ale drzewo szybko napełnia puste kwiaty świeżym nektarem i rozwija kolejne. Ochroma dopiero się rozkręca.
Przez całą noc i poranek tutejsze drzewa będą gospodarzami dla dużej i zróżnicowanej grupy zwierząt – owadów, ssaków, ptaków i gadów. Niektórzy klienci są cudownie tajemniczy – choćby rzadko spotykany olingo, odległy kuzyn szopa pracza, który niczym czworonożna plama ropy bezgłośnie prześlizguje się po gałęziach.
Ochroma ściąga klientów dzięki dobremu planowaniu. Zakwita pod koniec pory deszczowej, gdy wiele drzew wpada w letarg i przestaje produkować owoce. Kwitnąca balsa jest więc jak oaza na pustyni. Zwierzęta, które zwykle wybierają posiłek złożony z fig czy orzeszków, nie mają wyboru i zadowalają się jej nektarem – choć w porównaniu z ich zwykłą dietą jest jak marna owsianka.
Szybko, ostro i ryzykownie – tak mogłaby brzmieć życiowa dewiza ochromy. Należąca do rodziny ślazowców „balsa to roślina bardzo wcześnie dokonująca sukcesji” – mówi Joseph Wright, ekolog z Instytutu Badań Tropikalnych Smithsona (STRI). – Zajmuje przecinki, tereny zwolnione przez martwe drzewa innych gatunków, opuszczone pastwiska. Jeśli pojawia się wolna przestrzeń, ochroma jest pierwszą wysoką drzewiastą rośliną, która ją kolonizuje – mówi.
Balsa rośnie niesamowicie szybko – w ciągu 10 do 15 lat potrafi osiągnąć 20–30 m wysokości. Wystrzela w górę, nie przejmując się wagą. Tylko jacaratia, krewna papai – bardziej drzewko niż drzewo – jest lżejsza. Balsa unosi się na wodzie lepiej niż korek. Ma gęstość równą jednej piątej gęstości wody, korek – jednej czwartej.
Ochroma przecina szlaki i daje cień. To dzięki parasolowi, który buduje, gęstsze, powolniejsze drzewa mogą rosnąć w swoim spokojnym tempie. Ale nie jest łatwo być pionierem – wiele bals żyje tylko 30–40 lat. Nie mają czasu do stracenia. Muszą szybko się rozmnożyć, więc od drugiego roku życia wydają duże, zwracające uwagę kwiaty i napełniają je obfitymi porcjami nektaru. W ciągu jednej nocy kwitnąca balsa jest w stanie zsyntetyzować nawet litr swojej ambrozji – skomplikowanej mieszanki cukrów i substancji zapachowych, których składu chemicznego jeszcze nie znamy.
Dlaczego jednak balsa otwiera kwiaty nocą? Z reguły rośliny dostosowują tę porę do czasu aktywności preferowanych przez nie zapylaczy. Kwitnące w ciągu dnia celują więc w ptaki, pszczoły, motyle i biedronki. Te kwitnące nocą kierują ofertę do ciem, świerszczy, pasikoników i małych ssaków. Naukowcy zakładali, że zamierzonym odbiorcą nektaru balsy są nietoperze. Ta teoria ma sens. To zwierzęta nocne, wiele z nich żywi się głównie nektarem. Ponadto łatwo mogą one dotrzeć do wysoko położonych kwiatów.
Roland Kays, badacz STRI, kwestionuje ten powszechnie akceptowany pogląd. Śledząc przez całą porę kwitnienia ruchy zwierząt na czterech różnych drzewach balsa, zauważył niewiele nietoperzy, mimo że były one w okolicy powszechne i często żerowały na innych roślinach.
Skoro nie chodzi o nietoperze, jak wytłumaczyć wieczorne upodobania balsy? Do zwabienia nocnych owadów takich jak ćmy niepotrzebne są duże kielichy. Kapucynki ewidentnie doceniają nektar ochromy, ale małpy powinny być przypadkowym, a nie głównym zapylaczem tego drzewa. Gdyby ochroma wyewoluowała, aby przyciągać kapucynki (czy inne zwierzęta poszukujące jedzenia w ciągu dnia), nie czekałaby z otwieraniem baru aż do późnego popołudnia.
Kays podejrzewa, że najważniejszymi zapylaczami balsy mogą być dwa rzadko widywane i praktycznie niezbadane ssaki drzewne: kinkażu i olingo. Badania genetyczne pokazały jedynie odległe pokrewieństwo między nimi, ale że obrały podobne strategie przetrwania, wyglądają i zachowują się jak gatunki siostrzane. Obydwa mają błyszczące, miodowobrązowe futro, dobrze maskujące na tle kory, długie ogony i skierowane przed siebie oczy, które pomagają im przemieszczać się nocami po drzewach. Poza tym oba na drzewach jedzą, śpią, walczą, uprawiają seks i umierają. – Pewnie większość przez   20–30 lat swojego życia nigdy nie dotyka ziemi – mówi Kays. – Nie mają po co schodzić, ziemia jest zbyt niebezpieczna. Za to wiadomo, gdzie ich szukać w porze suchej.