Przebiec maraton: to cel i wyczyn dla wielu. Cykl długi treningów, a później walka z własnymi słabościami. Trzeba być nie tylko sprawnym fizycznie, ale przede wszystkim silnym psychicznie. To wyobraźmy sobie teraz inne zadanie: pokonać 1000km, w pełnym ekwipunku, biegu po 250km w 4 ekstremach: upał, wiatr (Gobi, Chiny), najbardziej sucha pustynia na świecie (Atakama, Chile) oraz Arktyka, której przedstawiać nikomu nie trzeba. Taki cel wyznaczyli sobie czterej śmiałkowie: Andrzej Gondek, Daniel Lewczuk, Marek Wikiera i Marcin Żuk. - Już za 3 tygodnie (16-22 lutego) weźmiemy udział w Sahara Race (Jordania), pierwszym z 4 ultramaratonów Grand Slamu - mówią podekscytowani. - Cel jest charytatywny: ale o tym po powrocie z Jordanii.

Każdy z uczestników 4Deserts w sumie przebiegnie 1000 km. Warunki są ekstremalne: pustynne, o zmiennym klimacie i ukształtowaniu terenu. Jest to dla organizmu ogromny wysiłek tym bardziej, że podczas samego biegu zawodnik przemieszcza się z ekwipunkiem na plecach, w którym oprócz wymaganego sprzętu musi mieć pożywienie na 7 dni przebywania na pustyni. Organizator zapewnia tylko wodę, namiot i opiekę medyczną. Jak wyglądają przygotowania do takiego biegu? O tym opowiedział nam Andrzej Gondek

Przygotowania bezpośrednie pod start w 4deserts rozpocząłem w sierpniu 2013 więc praktycznie mam już za sobą 6 miesiąc intensywnych treningów. W ramach przygotowania fizycznego  współpracuję z trenerem  Wojtkiem Staszewskim. Na 3 tygodnie przed pierwszym startem, plan tygodniowy obejmuje 9 godzin treningu w podziale na 5 jednostek treningowych. Łączny tygodniowy kilometraż powinien wynieść ok. 115-120km. Siła biegowa - podbiegi, crossy, interwały, bieg z narastająca prędkością, długie wybiegania 3h+3h z plecakiem o wadze 5kg to podstawowe zadania na najbliższy tydzień. Po prostu żyć nie umierać :)
 
W minioną niedzielę - pokonanie dystansu 25km po Lesie Kabackim, w pięknej zimowej scenerii, w kopnym śniegu z 5 kg plecakiem zajęło mi 2h. Jednak nie czas biegu a warunki, w których biegałem, były dodatkową wartością treningu - to była pustynia w wersji zimowej: kopny śnieg, niestabilne i nierówne podłoże sprawiło, że czułem po treningu te mięśnie, o których istnieniu zazwyczaj nie pamiętam;). I takie warunki już chyba na zewnątrz będą panowały do 14 lutego, czyli do wyjazdu do Jordanii.
Sprzęt. Sprzęt już właściwie skompletowany. Jedyny znak zapytania to buty, ale na koniec tygodnia już wszystko będzie jasne. Badania wydolnościowe przeszedłem pozytywnie, trochę dają znać o sobie kolana. Teraz jedyna obawa to aby w końcowej fazie przygotowań nie złapać kontuzji.


Trzymamy kciuki!
Przygotowania można podglądać na bieżąco na profilu na facebooku: https://www.facebook.com/4desertspolska