Roman Paszke pokazał, co naprawdę znaczy odwaga na oceanie
Roman Paszke to nie tylko kapitan i konstruktor jachtów, ale też ikona polskiego żeglarstwa. Jego pasja, rekordy i droga na szczyt to historia, która inspiruje kolejne pokolenia miłośników wiatru i wody.

Spis treści:
- Ahoj, przygodo! Początki Romana Paszke
- Jak PRL hamował żeglarskie ambicje Paszke
- Strach na morzu? Paszke odpowiada bez wahania
- Kiedy przeciwnik podaje maszt – żeglarska lekcja od króla Haralda
- LOTTO i Paszke: jak żeglarska legenda promuje sport i zdrowy styl życia
- Nowe wyzwania na horyzoncie: Paszke nie spuszcza żagli
Wśród niespokojnych mórz i oceanów otwiera rodzime okno na świat wodnych wyzwań. Roman Paszke jest polskim żeglarzem, kapitanem jachtowym, konstruktorem i nawigatorem, który w trwającej od pół wieku karierze przepłynął ponad 200 tysięcy mil morskich. Ustanowił rekord trasy ze Świnoujścia do Gdyni, zwyciężył w regatach Kieler Woche i Admiral’s Cup, pobił rekord prędkości na trasie 1 mili morskiej. W życiu osobistym kieruje się autentyczną pasją oraz zaszczepioną w młodości determinacją.
Ahoj, przygodo! Początki Romana Paszke
Roman Paszke urodził się 25 maja 1951 roku w Gdańsku. Trudniący się żeglarstwem ojciec i portowy klimat miasta – serca morskiego transportu – wywarły wpływ na kształtującą się pasję dorastającego chłopaka. Kontynuowanie rodzinnej tradycji żeglarskiej nosiło jednak niekonwencjonalne znamiona.
„Z dzieciństwa i lat młodzieżowych pamiętam, że stałem na rozdrożu. Naczytałem się książek o wspinaczkach wysokogórskich” – relacjonuje w rozmowie z nami Pan Roman. Wspomina przy tym, że zaimponowali mu alpiniści: Walter Bonatti oraz Louis Lachenal. Jego droga od młodzieńczych marzeń o górach do światowych rekordów w żeglarstwie pozostaje nieoczywista, choć scalona determinacją, przekraczaniem własnych granic oraz konsekwencją.
„Jeździłem często w góry, ale sama sytuacja, że urodziłem się w Gdańsku, jestem Gdańszczaninem z dziada pradziada, siłą rzeczy wyznaczyła ten kierunek – wspomina kapitan. – Mój ojciec żeglował w Polskim Klubie Morskim, najstarszym polskim klubie, który powstał w 1922 roku. Zacząłem żeglować w tym klubie i tak już zostało”.
Jak PRL hamował żeglarskie ambicje Paszke
Kapitan Paszke opowiedział nam również o gorzkich początkach branży, która w czasach PRL-u była nierozerwalna z kwestią polityczną. „Niestety było bardzo dużo przeszkód – i paszportowych, i organizacyjnych, a poza tym bariera finansowa. Nasze pensje w latach 70. to był poziom, że ludzie zarabiali po dwadzieścia kilka dolarów na miesiąc, więc jeżeli ktoś chciał wystartować w regatach, często było to niemożliwe. To się odbijało też na wiedzy, poziomie. W tej chwili mamy zupełnie inne czasy”.
Absolwent Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku sprostał trudnościom i na przestrzeni dekad stał się ambasadorem polskiego żeglarstwa na świecie. W 1989 roku zorganizował budowę pierwszego rodzimego jachtu z włókien węglowych hi-tech klasy One Ton – Gemini, dzięki któremu polskie żeglarstwo regatowe zaistniało za granicą.
Kapitan Roman Paszke dwukrotnie otrzymał Srebrny Sekstant, prestiżowe wyróżnienie żeglarskie przyznawane w Polsce od 1970 roku – kolejno za zdobycie Admiral’s Cup w 1997 roku i za postawę w regatach jachtów wielokadłubowych The Race 2000.
W październiku 2009 roku wybitny żeglarz ustanowił rekord na trasie Świnoujście – Gdynia. Dystans pokonał w 8 godzin, 55 minut i 50 sekund, a więc o ponad 4 godziny krócej od poprzedników. Niespełna dwa lata później Roman Paszke ustanowił nowy rekord świata na Oceanie Atlantyckim podczas trasy z Gran Canaria do wyspy Gwadelupa. Załoga pokonała 3250 mil morskich w zaledwie 8 dni, 1 godzinę i 53 minuty, przy czym dotychczasowy wyczyn na tym odcinku wynosił 14 dni.
„Mam opinię na temat strachu w starciu z żywiołem, że tylko głupi by się nie bał”
Strach na morzu? Paszke odpowiada bez wahania
Czy kapitanowi zdarza się odczuwać niepokój w starciu z żywiołem? „Mam opinię na ten temat, że tylko głupi by się nie bał – mówi Pan Roman. – Często zdarzają się sytuacje takie, że mogą być trudne, czasami groźne, ale trzeba dysponować taką wiedzą i umiejętnościami, żeby sobie w nich poradzić. W żeglarstwie jest to wiedza bardzo rozległa.
Oprócz tego, że trzeba wiedzieć, za jaki sznurek i co pociągnąć, jak prowadzić technicznie łódkę, sterować itd., dochodzi jeszcze nawigacja, bardzo rozbudowana dziś elektronika, szczególnie na jednostkach regatowych pełnomorskich” – podsumowuje czterokrotny mistrz Polski w offshore sailingu.
Kiedy przeciwnik podaje maszt – żeglarska lekcja od króla Haralda
W codzienności Romana Paszke dominują aktywności związane z wodą, ale nowatorski konstruktor jachtów posiada również szereg innych zainteresowań. Kapitan wydał książkę „Ptaki oceanów. Piętnaście lat później”, w której poruszył czytelników historiami o okołoziemskich regatach The Race 2000. Jednostka pobiła wtedy rekord prędkości na trasie 1 mili morskiej w regatach Hoya Cup ’99.
Roman Paszke jest ponadto uznanym wykładowcą, a w wolnych chwilach nie stroni od świata kultury. Wspominając film „Wiatr” (1992) skupiony na regatach o Puchar Ameryki, Pan Roman wskazuje na ponadczasową wartość rywalizacji fair play: „Jeden z przeciwników, Australijczyk, traci maszt i jest taka scena, w której załoga amerykańska niesie swój zapasowy maszt, żeby dać go Australijczykom, dlatego, że chcą, aby oni kontynuowali tę walkę”.
Wspomnianą sekwencję odnosi do własnych doświadczeń: „Miałem podobną przygodę. Złamaliśmy maszt na naszych pierwszych mistrzostwach świata, gdy startowaliśmy na Gemini. Otrzymaliśmy zapasowe części masztu, po to, aby wystartować w następnym wyścigu. Dostaliśmy wtedy taki prezent od księcia Haralda, który obecnie jest królem. Byliśmy przez kilka lat przeciwnikami na trasie, startowaliśmy w tej samej klasie”.
„Ludzie, którzy ze sobą walczą w sytuacjach trudnych, jeżeli mają taką możliwość, to sobie pomagają”
LOTTO i Paszke: jak żeglarska legenda promuje sport i zdrowy styl życia
W grudniu tego roku Roman Paszke został ambasadorem marki LOTTO, wspierając spółkę jako mecenas sportu oraz promując aktywizację w sportach wodnych. Regatowa legenda upatruje we współpracy szansy na popularyzację polskiego żeglarstwa. „Zwiększą się zasięgi, zainteresowanie, a o zasięgi wszyscy dziś walczą, więc myślę, że taka okazja jest naprawdę bardzo ważna” – mówi Pan Roman.
Warto dodać, że nie jest to pierwsze doświadczenie Paszke z marką LOTTO. Przed laty kapitan jachtowy brał udział w programie Szkoła Mistrzów, w którym polscy sportowcy zdobywali doświadczenie pod okiem mentorów z różnych dziedzin sportu.
Pan Roman wspomina projekt jako „bardzo udany i rozwijający”. Wskazuje przy tym na rolę doświadczonych żeglarzy, którzy z jednej strony mobilizują młodych do startu, a z drugiej umacniają własną pozycję i stanowią wzór dla przyszłych pokoleń.
„Dużo osób z mojego targetu to są ludzie, którzy biegają maratony, startują w triathlonach, żeglują – robią wręcz fantastyczne rzeczy. Może nie są zagrożeniem dla młodych, ale taka kontynuacja jest przykładem tego, że można prowadzić zdrowy, aktywny tryb życia i jednocześnie, jeżeli się uda, promować banderę polską”.
Nowe wyzwania na horyzoncie: Paszke nie spuszcza żagli
Kapitan Paszke nie zwalnia tempa i planuje intensywny sezon w 2026 roku, w tym start na Kieler Woche w niemieckiej Kilonii. Kilka dni temu otrzymał również z rąk Ministra Spraw Zagranicznych Radosława Sikorskiego Odznakę Honorową „Bene Merito”, która stanowi podsumowanie jego sukcesów budujących dobre imię Polski na świecie.
Ambasadorowi polskiego żeglarstwa życzymy dalszych sukcesów oraz pomyślnych wiatrów!
Źródło: National Geographic Polska
Nasza ekspertka
Paula Apanowicz
Dziennikarka i absolwentka filozofii na Uniwersytecie Gdańskim. Publikowała na łamach tygodnika „Polityka”, serwisów Ofeminin.pl, Histmag.org, stare-kino.pl i OldCamera.pl. Debiutowała jako autorka książką zbiorową „Twarze i Maski. Ostatni wielcy kochankowie kina” (wyd. ebookowo, 2021)

