Wyznaczając trendy genialnie przemianowali starożytną rozrywkę na tzw. „dzikie pływanie” – przełomowe zajęcie wellness. Liczba witryn internetowych, książek, strojów i aplikacji do dzikiego pływania dziko rośnie. To COVID-19 wprowadził pływanie na zewnątrz do głównego nurtu, a naturalnie piękne miejsca stały się jedynymi, gdzie można zanurzyć się w kąpieli.

Zwłaszcza w Wielkiej Brytanii – gdzie najdalej od wybrzeża możesz się znaleźć w wiosce Derbyshire Coton w Elms, 70 mil od Morza Irlandzkiego – sport jest sposobem na życie. Wychowana na poezji romantycznej i odrestaurowanych wiejskich alejkach zaskakująco duża część Brytyjczyków poświęca się kąpielom na świeżym powietrzu bez względu na porę roku. Odwiedź jakąkolwiek plażę, w każdych warunkach, bez względu na godzinę niezmiennie dostrzeżesz kopiec odrzuconych ubrań, a na wodzie kołyszący się z zadowoleniem czepek kąpielowy.

Po lewej: Annie Shotton odkryła dzikie pływanie po trudnym roku i cieszy się spokojem tego sportu. Po prawej: British Airways i360 przewozi pasażerów w szklanej obudowie na 450-metrowej wieży, odsłaniając przepiękne widoki na Brighton, Park Narodowy South Downs oraz, w pogodne dni, wyspę Wight, oddaloną o 49 mil. (Photographs by Klaudia Nowak)

 

Nawet blokada nie powstrzymała najbardziej oddanych pływaków morskich w Brighton, brytyjskim nadmorskim mieście, oddalonym godzinę jazdy samochodem na południe od Londynu. Pływacy z Brighton Swimming Club są najróżniejsi: pielęgniarka, tatuażysta, emeryt w wieku 85 lat, którego opiekun wspiera go w surfowaniu. Towarzysze, którzy mają tyle wspólnego, co korporacyjna grupa fokusowa, mają wspólną pasję. I poświęcają się jej średnio pięć razy w tygodniu.

Urodzona w Polsce fotografka Klaudia Nowak regularnie odwiedza Brighton. Zaczęła odwiedzać plażę coraz wcześniej i wcześniej rano, wówczas zafascynowała się klubem pływackim i osobiście poznała pływaków. Opowiadali jej o korzyściach pływania: ożywieniu po orzeźwiającej kąpieli, wzmocnieniu układu odpornościowego, poprawie nastroju oraz „poczuciu bycia żywym”.

Zeszłej zimy Nowak zaczęła fotografować pływaków w drodze do i z wody. Wychodząc, wciąż zszokowani zimnem, nawet najtwardsi pływacy z trudem stawali prosto.

– Większość z nich mówi, że zaczęli pływać latem, kiedy woda jest cieplejsza, i pokochali ją tak bardzo, że nie przestali. Nie jest tak zimno, jak mogłoby się wydawać. Na zewnątrz może być -2ºC, ale woda nadal wynosi 8ºC – mówi Nowak.

Zanim po pływaniu wyruszyli do pracy, Nowak dołączył do nich na filiżankę herbaty w małym klubie pod promenadą, wyposażonym w prysznice, szatnie i niezbędny czajnik.

Po lewej: artysta tatuażysta Adam Sage pływa przez cały rok, niezależnie od pogody. „To świetny sposób na rozpoczęcie dnia” - mówi. Po prawej: Kultowy pub Brighton Książę Albert nosi kolorowy mural poświęcony legendarnym muzykom. (Photographs by Klaudia Nowak)

 

Brighton Swimming Club ma swoje korzenie w 1858 roku, kiedy załoga handlowców z North Street, komercyjnej arterii w pobliżu promenady, spacerowała po wybrzeżu, by się obmyć. Nic zorganizowanego, tylko plusk i śmiech na Atlantyku pod koniec ciężkiego dnia, w czasach, gdy dobra kąpiel była rzadkim luksusem. Zanim fraza „zastrzyk endorfin” weszła do słownika, oni już dawno rozkoszowali się szumem. Dwa lata później założyli klub pływacki Brighton na skrawku kamienistej plaży obok wiktoriańskiego molo.

Za dwutygodniową opłatę 13 członków założycieli cieszyło się regularnymi kąpielami w grupie towarzyszy, wyścigami i wygłupami, podczas których dwaj towarzysze wskakiwali do wody w ubraniach i wymieniali się nimi pod wodą. 160 lat później BSC jest najdłużej działającym klubem kąpielowym w historii Wielkiej Brytanii.

Liczba członków wynosi prawie 200 osób i wciąż rośnie lista oczekujących. Gdy tylko będzie to bezpieczne, klub ponownie otworzy proces aplikacyjny i wysłucha nowych kandydatów: tylko silnych, pewnych siebie pływaków, którzy są w stanie wytrzymać zimną wodę i panować nad zwykłymi prądami oceanicznymi.

Mimo zachęty ze strony pływaków, Nowak nie dołączy do następnej klasy debiutantów.